Jedna z ulubionych książek Baracka Obamy w roku 2019.
Tę informację przeczytałam na tylnej okładce i to ona sprawiła, że po nią sięgnęłam. Byłam jej ciekawa, licząc na pośrednie wniknięcie w prywatne poglądy byłego prezydenta USA w myśl zasady – powiedz, co czytasz, a powiem ci, kim jesteś. Wprawdzie czytałam jego rewelacyjną autobiografię Odziedziczone marzenia, ale chciałam więcej. I też dowiedziałam się, o czym myśli dokładnie pośrednio, bo tak naprawdę znalazłam w niej przesłanie jego żony Michelle, która z kolei w swojej niezwykle optymistycznej i motywującej do działania autobiografii namawiała do „stawania się”. Stąd słusznie nieprzetłumaczony tytuł jej książki w wydaniu polskim – Becoming. O ile para prezydencka to „stawanie się” rozciągała na wszystkich ludzi bez względu na różnice w każdym wymiarze: duchowym, społecznym, psychicznym, o tyle autorka tej powieści ograniczyła jej przesłanie do awansu społecznego młodych ludzi w Irlandii w pierwszych dwóch dekadach XXI wieku. Świetnie włączyła się w nurt poglądów pary prezydenckiej, ze względu na poprawność polityczną – zgeneralizowany, stając się głosem wszystkich.
Autorka natomiast głosem milenialsów.
Swoimi bohaterami uczyniła dwoje ludzi pochodzących z różnych światów. Najpierw nastolatków, a potem młodych dorosłych – Marianne i Connella. Dziewczynę z wyższej klasy społecznej mieszkającej w okazałej rezydencji z podjazdem, którą w miejscowym liceum rówieśnicy uważali za dziwoląga jawnie pogardzającą nimi i spędzającą przerwy obiadowe samotnie z książką w ręku. I chłopaka, gwiazdę szkolnej drużyny sportowej, który brylował w towarzystwie, miał powodzenie wśród dziewcząt, był powszechnie lubiany, a jego matka sprzątała w rezydencji Marianne.
To w niej się poznali.
To tutaj nawiązali kontakt, który przeszedł we wzajemną fascynację, zauroczenie, zażyłość i emocjonalny związek pełen rozmów, zrozumienia i seksu. Utrzymywany w tajemnicy. Tę decyzję podjął Connell pod wpływem kolejnego pełnego nierówności środowiska szkolnego. Nie chciał stracić zgromadzonego kapitału towarzyskiego nawet kosztem utraty Marianne i rodzącego się między nimi uczucia. Właściwie to ono stało się trzecim, głównym bohaterem tej opowieści o związku dwojga dojrzewających i dorastających ludzi, którzy nie mogli bez siebie żyć, a jednocześnie ze sobą też nie, bo albo Marianne nie pasowała do świata Connella w okresie licealnym, albo Connell nie umiał zaaklimatyzować się w otoczeniu Marianne w czasach studenckich. Ich szarpany, niedookreślony (miłość?, przyjaźń?, seksprzyjaźń?) związek, pełen rozstań, powrotów, szukania emocjonalnego substytutu w innych partnerach, autorka ukazała w kilkudziesięciu odsłonach niczym dramat z aktami przerywanymi kilkumiesięcznymi, a nawet półrocznymi przerwami od stycznia 2011 do lutego 2015 roku. Za każdym razem były opisem aktualnego stanu ich związku w kontekście wydarzeń życia rodzinnego, szkolnego i studenckiego, a także politycznego, a jednocześnie składały się na spójny obraz psychologicznej analizy czynników wpływających na awans społeczny Connella w podwójnej roli – przeszkody i motywacji, jak: dorastanie, wpływ grupy rówieśniczej, względność norm, niezrozumienie własnych emocji i nieumiejętność wyrażania ich czy brak wsparcia ze strony dorosłych (Marianne) lub jego odrzucenie (Connell). A wszystko to w najbardziej wrażliwym okresie rozwoju człowieka – dojrzewania, w tym dziwnym wieku, kiedy życie może się zmienić diametralnie za sprawą nawet drobnych decyzji. W okresie procesu budowania własnej tożsamości za każdym razem mocno irytującego, wprawiającego w rozdrażnienie, obciążającego bólem tłumionych uczuć, zagubieniem, niezdecydowaniem, niepewnością, lękiem, a nawet przytłaczającą depresją jednego z bohaterów. Ta gęsta, napięta atmosfera emocji kłębiących się w stale trwającym związku dziewczyny i chłopaka, zbudowana przez autorkę, idealnie ukazywała stan psychiczny i jego mechanizmy determinujące ich wybory, zachowania, decyzje i postawy wraz z konsekwencjami, młodych dorosłych próbujących odnaleźć się w przemocowych środowiskach codziennego funkcjonowania i osadzić siebie w zmieniających się okolicznościach, nie gubiąc przy tym swojego prawa do samostanowienia, odrębności, autokreacji i autoekspresji.
Do „stawania się”!
Są w tej powieści społeczno-obyczajowej przesiąkniętej głównie psychologią również wątki filozoficzne i polityczne, które pozostawiam innym dla przyjemności odkrywania smaków tej historii, a dla mnie studium związku młodych ludzi obarczonych awansem społecznym. To temat znany w literaturze i dosyć mocno eksploatowany. Poruszał go, chociażby William Szekspir w dramacie Otello, pozytywiści, Stanisław Witkiewicz w Weselu w epoce Młodej Polski, w okresie powojennym Julian Kawalec w Ziemi przypisany, a ostatnio Ałbena Grabowska w cyklu historycznym Uczniowie Hippokratesa – Doktor Bogumił i Doktor Anna czy Weronika Łodyga w Angst with happy ending. W ten nurt wpisała się również autorka tej powieści, dowodząc, że my jako ludzkość pomimo upływu wieków nadal mamy problem z chęcią dominacji ukrytą pod normami społecznymi, która jest formą przemocy wobec tych, którzy chcą być sobą, chcą po prostu „stawać się”. Dlatego zakończę moje wrażenia polekturowe pytaniem postawionym przez Marianne – Czy świat jest tak potwornym miejscem, że nie da się odróżnić miłości od najpodlejszych, najbardziej upokarzających form przemocy? Co w tym wszystkim jest ostatecznie normalne – dążenie do równości czy upodobanie do różnic?
I pytanie ostatnie – gdzie w tym wszystkim jest miłość bliźniego?
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Normalni ludzie – Sally Rooney, przełożył Jerzy Kozłowski, Wydawnictwo W.A.B., 304 strony, literatura irlandzka.
Na podstawie powieści powstał serial.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Powieść społeczno-obyczajowa
Dodaj komentarz