Trucizna: czyli jak pozbyć się wrogów po królewsku – Eleanor Herman
Przełożyła Violetta Dobosz
Wydawnictwo Znak Horyzont , 2019 , 432 strony
Literatura amerykańska
Makabryczna i fascynująca!
Świat niezrównanego piękna i obrzydliwego brudu. Makabreski i uroku. Odoru i zapachu. Trupiego czaru dla turpistów. Mogłabym tak jeszcze długo wymieniać pojęcia określające tę opowieść o truciznach, jej skutkach i antidotum na ich działanie. Nie tylko tych podawanych skrycie doustnie w jedzeniu i napojach, ale również tych wchodzących w skład kosmetyków, praktyk medycznych i… w brudzie. W miarę czytania porzucałam obraz pięknych komnat pałacowych, jaki wmówiły mi filmy historyczne, na rzecz rzeczywistego stanu ówczesnej higieny przedstawionej przez autorkę – komnat i schodów pełnych odchodów ludzkich i zwierzęcych, brudnego i śmierdzącego ciała unikającego kąpieli uznawanej za szkodliwą, włosów rojących się od wszy, które obecne tylko na głowie u wielu wspomagają zachowanie zdrowia, gdyż konsumują wiele szkodliwych humorów. Jeśli do tego dołożyć ołów, rtęć, antymon i arsen w pomadach, pudrach i bielidłach oraz w medykamentach wzbogacanych o odchody zwierząt, ludzką krew i tłuszcz, to robi się nie tylko zabójczo, ale i groteskowo. Czasami śmiesznie, kiedy napotykałam takie rady – Cierpiącym na hemoroidy lekarze zalecali gładzenie ich odciętą dłonią nieboszczyka.
Nic dziwnego, że przy braku wiedzy medycznej i profilaktycznej, każdy zgon wpływowej, znanej osoby był podejrzany i z reguły ogłaszany jako otrucie.
Autorka przyjrzała się kilkudziesięciu postaciom historycznym, których portrety poprzedzały rozdział im poświęcony, w tym Napoleonowi, Amadeuszowi Mozartowi i Iwanowi Groźnemu, weryfikując na nowo przyczynę ich zgonu. Swoją wiedzę konsultowała ze specjalistami – historykiem medycyny oraz doktorem medycyny specjalizującym się w diagnozowaniu chorób śmiertelnych. W ten sposób stworzyła nowe zakończenia ich losów. Umieściła je w ówczesnych warunkach politycznych, religijnych i społecznych. Przytoczyła okoliczności ich chorób, ich przebieg oraz ówczesne autopsje i diagnozy medyków, które skonfrontowała ze współczesną wiedzą medyczną, wykorzystującą najnowsze metody analizy kości i włosów.
Wyniki? – nie zdradzę!
To trzeba prześledzić. Zwłaszcza że autorka posiada dar opowieści z zacięciem sensacyjnym i dużym poczuciem humoru.
Chociaż do czasu.
Ostatnia część Trucizna w historii najnowszej trochę go studzi, bo okazuje się, że metoda eliminacji wrogów politycznych przez otrucie nadal jest stosowana w naszych czasach. Autorka nawiązała do znanych z mediów doniesień o otruciu lub jej próbie Wiktora Juszczenki, Anny Politkowskiej, Aleksandra Litwinienki, Jasira Arafata czy Siergieja Skripala. Jak się okazuje postęp wiedzy i technologii wyeliminował lewatywy z kwasu siarkowego na rzecz skuteczniejszych i bardzo trudnych do wykrycia związków chemicznych i środków radioaktywnych. Renesans trucizny tylko w polityce nie czyni jednak zwykłego człowieka bezpiecznym. Jak sama autorka napisała – Możemy się śmiać z ołowianego bielidła do twarzy, rtęciowych lewatyw czy arsenowych toników, ale przyszłe pokolenia z pewnością wyśmieją to, jak sami trujemy się chemioterapią i wszystkim tym, o czym jeszcze nie wiemy, a co w naszych nowoczesnych społeczeństwach przyczynia się do zwiększenia częstości występowania nowotworów, autyzmu czy demencji. Nie brzmi wesoło. Brzmi poważnie.
Wręcz śmiertelnie.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Książkę wybrałam spośród nowości księgarni Tania Książka.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Popularnonaukowe
Dodaj komentarz