Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Becoming – Michelle Obama

24 marca 2019

Becoming: moja historia – Michelle Obama
Przełożył Dariusz Żukowski
Wydawnictwo Agora , 2019 , 518 stron
Literatura amerykańska


Ależ energetyzująca i motywująca jest ta opowieść!

Autorka, pisząc swoją historię, chciała zwrócić uwagę na bardzo ważną wartość, która kształtuje nasze postawy, stawiane sobie cele oraz wymagania i ostatecznie wpływa na zadowolenie z życia. Chciała przekazać ducha walki o siebie, o własną przyszłość, o spełnianie się, które nazwała – stawaniem się. Zanim jednak mogła to wszystko skutecznie osiągnąć i pozostawić w czytelniku poczucie, że może wszystko, musiała opowiedzieć własną historię tytułowego stawania się. Nie tę z tabloidów, mass mediów czy tworzoną pod hasłem optyki patrzenia przez wyborców, ale z jej punktu widzenia, bo wszystko zależy od tego, w jaki sposób się ją opowie.

Dlatego swoją opowiedziała osobiście.

Właśnie opadł kurz zmian i ucichł szum mediów wokół zakończonych kadencji prezydentury jej męża Baraka Obamy. Nareszcie pojawiła się cisza i czas do przemyśleń, podsumowań, wycieczek myślami w przeszłość i spokojnego, ponownego prześledzenia jej drogi do Białego Domu jako żony prezydenta USA. Paradoksalnie miała wszystko i nie miała nic, żeby się tam znaleźć, ale to właśnie ta mieszanka sprzeczności spowodowała, że wykorzystała jej potencjał maksymalnie.

Wspominając dzieciństwo w niesławnej dzielnicy South Side w Chicago, rodzinny dom pełen miłości, wsparcia i poczucia bezpieczeństwa,

szkoły oraz uczelnie w Harvardzie i Princeton, na których zdobyła zawód prawnika, cały czas podkreślała, że niczym nie różniła się od ludzi mieszkających wokół niej. Tak, jak oni nie miała nic, ale tak, jak oni miała możliwości, które cały czas wykorzystywała dzięki ambicji i ciężkiej pracy w pokonywaniu wyzwań, ale przede wszystkim wątpliwości we własne siły i do miejsc, które próbowała zajmować. Przede wszystkim jednak dzięki motywacji wpajanej jej przez rodziców i ludzi napotykanych na swojej drodze, którzy wierzyli w nią i nieustannie powtarzali – Tak, dziewczyno, dasz radę! Dawali jej wartość, której nie można było kupić, a jednocześnie posiadał ją każdy – budujące wsparcie. Widziała jego brak wokół siebie. Chciała to zmienić. Pragnęła przekazać młodym ludziom, że przy pozytywnej motywacji ze strony innych byli w stanie osiągnąć więcej niż sami sądzili lub wmówili im inni. Zmieniła zawód prawnika na dużo mniej płatny, ale za to bardziej użyteczny społecznie. Ta chęć zmieniania świadomości ludzi znalazła zrozumienie u Bracka Obamy, który myślał podobnie, ale dużo szerzej. O swoim wyborze partnera życiowego napisała – Na dobre i na złe zakochałam się w mężczyźnie z wizją, optymiście, lecz nie naiwniaku, człowieku, który nie bał się konfliktów i którego intrygowała złożoność świata.

Chciał go zmieniać!

Pytał – Pogodzimy się z tym, jak jest, czy spróbujemy walczyć o świat taki, jaki być powinien? Często zadawali sobie pytania – jak zmienić rzeczywistość? W jaki sposób i gdzie każde z nas może dokonywać zmian na lepsze? Jak najlepiej wykorzystać nasz zasób czasu i energii? Brzmiało to bardzo idealistycznie, ale dokładnie ta motywacja doprowadziła ich do prezydentury. Opowieść Michelle o mozolnym, ale wytrwałym wspinaniu się Baracka Obamy na szczyt, na którym można najwięcej i najlepiej, brzmiała niczym opowieść sensacyjna.

Autorka potrafiła przelać w nią emocje.

Były w każdym jej przedsięwzięciu, w każdym poglądzie, każdej myśli i wewnętrznym monologu, a przede wszystkim w miłości do własnych córek i do dzieci w ogóle. One były dla niej najważniejsze podczas prezydentury męża. To z myślą o nich tworzyła projekty i programy oraz wspierała stowarzyszenia, które wspomagały rozwój i szanse najmłodszego pokolenia.

Okazało się, że nawet te wydające się tylko zabawą, jak udział w programie Carpool Karaoke, służyły wyższemu celowi. Niektóre z nich znałam z mediów, ale tutaj mogłam zajrzeć za kulisy ich organizacji. Miała o czym mówić. Może dlatego o mężu wspomina tylko wtedy, gdy jego ścieżki krzyżowały się z jej drogami wyboru i działań. Nie pozwoliła mu dominować w swojej historii, chociaż stale był obecny jako tło. Zwłaszcza gdy pomagała mu w wyborach. Tutaj również pojawiały się emocje, gdy prostowała pomówienia, zniekształcenia, nadinterpretacje, obnażała kłamstwa i półprawdy, ukazując mechanizmy gier politycznych. Ale nie tylko. Tworzyła prywatny obraz własnego małżeństwa, których, takich, jak ich, wiele i które borykają się z takimi samymi problemami, jak: wypracowywanie kompromisów, długoletnie staranie się o dziecko, nieustanna nieobecność ojca i męża w domu lub korzystanie z terapii małżeńskiej.

W ocenach ludzi i wydarzeń była jednak bardzo zrównoważona.

Z wyczuciem wyuczonym przez życie na świeczniku mówiła o politykach i znanych powszechnie osobach, o własnej rodzinie, a przede wszystkim o własnym mężu, nie bojąc się krytyki. Jednak wytykane błędy i przykrości, jakie ją spotykały, przekuwała na kolejną lekcję życia. Wyjątkiem był Donald Trump, którego bardzo negatywnie oceniała. Nie bała się napisać – Donald Trump swoimi hałaśliwymi, bezmyślnymi pomówieniami narażał bezpieczeństwo naszej rodziny. Nigdy mu tego nie wybaczę. – dodając – I zawsze będę się dziwić, że tak wiele kobiet odrzuciło inną, znakomicie wykwalifikowaną kobietę, a zamiast niej na prezydenta wybrało mizogina.

Przez cały czas opowieści obserwowałam, jak „stawała się”.

Rozwijała się dla siebie, dla rodziny i dla innych ludzi, wykorzystując dane jej możliwości na każdym etapie życia. Nadal się staje, uważając, że ten proces ma charakter permanentny. Pokazała teorię i praktykę, wytrącając z rąk przeciwników ewentualne kontrargumenty. Po tej historii pozostawiła we mnie poczucie wiary we własne siły, możliwości i słuszność moich działań. Przypomniała mi, że wszystko zależy ode mnie i mojego myślenia. Pozostawiła mi również słowa – Możesz dokądś dotrzeć tylko wówczas, jeśli stworzysz sobie lepszy świat, choćby początkowo we własnym umyśle. Lub, jak to ujął Barack tamtego wieczora, możesz żyć w świecie takim, jaki jest, lecz wciąż pracować na rzecz świata, jaki powinien być. Potrzebowałam tych słów wsparcia, bo wierzcie mi, promocja czytelnictwa wśród dzieci i młodzieży w szkole i w środowisku, to pionierska misja wyrąbywania ścieżki wśród dżungli wtórnego analfabetyzmu naszego społeczeństwa i ludzi jej przeciwnych.

Wierzcie mi – są tacy!

Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

Wysłuchaj fragmentu książki

Autorka o stawaniu się.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Wspomnienia powieść autobiograficzna

Tagi: ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *