Splątane sieci – Anne Bishop
Przełożyła Monika Wyrwas-Wiśniewska
Wydawnictwo Initium , 2010 , 304 strony
Cykl Czarne Kamienie ; Księga V
Literatura amerykańska
Wyczekiwałam kolejnej części cyklu Czarne Kamienie niemalże z utęsknieniem za fascynującym światem rodziny Krwawych SaDiablo, w którym kobiety zawsze są górą, dzięki czemu, jak mawia Lucivar, pozytywnie wpływa to na mięśnie nóg (ech ta jego prostolinijność myślenia!) i z niecierpliwą ciekawością, nie czy, ale czym tym razem zostanę zaskoczona.
I zostałam, aż dwa razy!
Pierwszy raz spokojnym początkiem wprowadzającym w codzienne, domowe życie bohaterów. Takim na wskroś zwykłym, przeciętnie plebejskim, w którym emocje znane również bardzo dobrze ludziom, przejmowały ster zachowania. Gdzie język często i gęsto w nieświętych słowach wyrażał osiągane szczyty emocji. Świat niemalże bez magii, nie licząc używanego Fachu do codziennych, rutynowych czynności. W którym senior rodu SaDiablo, Wielki Lord Piekła usunął się życia publicznego w cień bibliotecznych regałów w Stołpie, stając się ich historykiem i zastępcą bibliotekarza, ustępując miejsce młodej parze władców Królestwem Daemonowi i Jaenelle. Sielsko-anielski obrazek codziennych, drobnych kłopotów, rozwiązywalnych problemów, troski o członków rodziny i poddanych, ale i radości bycia u boku kochanej i kochającej osoby. Autorka szczodrze ozdobiła ten obrazek scenami z małżeńskiej alkowy. Szczęście uśmiechało się z każdej strony kartki i… to było niepokojące. Bardzo niepokojące!
I słusznie.
Bo tam, gdzie jest szczęście, zawsze znajdzie się ktoś, komu ono stoi kością w gardle i kłuje do żywego w oczy. Ktoś, kto będzie starał się je zniszczyć, zburzyć, unicestwić.
I znalazł się.
Zawsze się znajduje.
W niewytłumaczalnej nienawiści do Krwawych, których obwiniał za swoje wszystkie nieszczęścia, klęski i niepowodzenia, przygotował niespodziankę-pułapkę. To co wydarzyło się po jej uruchomieniu, było drugim zaskoczeniem. Od tego momentu skończyły się żarty, a zaczęła walka o życie. Tym razem główną bohaterką wydarzeń ślepy los uczynił krewną SiDiablo, byłą prostytutkę Surreal. Wplątana w wiele warstw sieci marzeń i wizji utkanych przez trzy Siostry Klepsydry, miała niewielkie szanse na wyplatanie się, bo każde użycie Fachu zamykało kolejne drogi powrotu, raniąc jednocześnie rykoszetem. Ale najciekawsze było to, że ich forma zewnętrzna była bardzo niewinna i kusząca jak chatka z piernika w bajce o Jasiu i Małgosi, ale za to z niespodziankami i regułami jak miniaturki inferno w przerażającym filmie „Cube”. Tocząca się wewnątrz gra trzymała w napięciu do końca, fascynując mnie pomysłowością i podsycając niepoprawną ciekawość – kto będzie kolejną ofiarą? Informacja na znalezionej kartce nie pozastawiała złudzeń jej uczestnikom: Każde użycie Fachu powoduje zapieczętowanie wyjścia i nie można już z niego korzystać. Kiedy ostatnie wyjście zostanie zapieczętowane, dom was pochłonie i zostaniecie z nami na zawsze.
Pomysłodawca tej formy zemsty zapomniał kim są Krwawi, do których wysłał zaproszenia do gry, kim jest rodzina SaDiablo, kim jest wreszcie Daemon i Jaenelle. Ten początkowy obrazek sielskiego, rodzinnego życia, mógł zmylić każdego.
Zmylił i mnie.
Polubiłam rodzinę SaDiablo i jej różnorodne osobowości. Znowu muszę czekać na kolejny tom. Na osłodę, jak zauważyłam na tylnej okładce, tym razem księgę VI będzie firmował mężczyzna. Podejrzewam, że to Daemon.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fantastyka
Tagi: literatura amerykańska
Dodaj komentarz