Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Sebastian – Anne Bishop

21 marca 2019

Sebastian – Anne Bishop
Przełożyła Monika Wyrwas-Wiśniewska
Wydawnictwo Initium , 2012 , 400 stron
Cykl Efemera , tom 1
Literatura amerykańska

Wprawdzie niedawno pożegnałam z żalem świat stworzony w cyklu Czarne Kamienie, ale nie wyobraźnię autorki.
Niewyczerpaną!
Udowodniła to tomem otwierającym nowy cykl Efemera, w którym wykreowana rzeczywistość zanurzyła mnie we własnym sercu i uczuciach zmiennych, gwałtownych, ciepłych, ale i zimnych, jak wiatr. Bo jedyną stałą cechą tej fascynującej krainy była jej płynność, nieustająca przemiana i metamorfoza. Podzielona na krajobrazy, których stworzycielkami i opiekunkami były krajobrazczynie, połączona była mostami budowanymi przez pomagających im w tym mostowych. Ale to wędrujący po niej mieszkańcy – ludzie, demony, sukuby, minotaury i wiele innych – decydowali dokąd i kiedy dotrą. A właściwie ich serca, ich najgłębiej skrywane w nim pragnienia. Te jasne i te mroczne. Te akceptowane i te potępiane przez innych. Bo to, co było złe w jednym krajobrazie, było dobre w innym, a co najlepiej ilustrują dwie różne zasady, obrazujące skrajne postawy mieszkańców Efemery:

 

 

To dlatego jedną z najważniejszych zasad podróżowania było przesłanie zawarte w tym powszechnie znanym przez wszystkich pozdrowieniu:

 

Niech twoje serce podróżuje bez bagażu. Ponieważ to, co ze sobą przyniesiesz, stanie się częścią krajobrazu.

 

A rozum, nie posiadając władzy nad sercem, nie był w stanie go oszukać, uśpić, omamić. To dlatego młodziutka Lynnea, pragnąca w skrytości serca bezpieczeństwa, zrozumienia i miłości, zamiast do szkoły krajobrazczyń, jak nakazywał rozum, trafiła do wiele mówiącego, sądząc tylko po nazwie, Gniazda Rozpusty. Jedynego miejsca, w którym Sebastian odrzucony przez ojca, znalazł akceptację swojej natury inkuba, a jak się później okazało, nie tylko tej jednej. To w tym pełnym szulerni, burdeli, tawern, nierządu i sprzedajnego seksu, w najmniej sprzyjającym miejscu do narodzin miłości, bagaż serca obojga sprawił, że Lynnea przynależna jasnej części Efemery spotkała mężczyznę ze swoich snów, należącego do jej ciemnej strony. On uczył ją natury tygrysicy, a ona jego, monogamii. Autorka nie byłaby sobą, gdyby związek głównych bohaterów nie był kontrowersyjny i nie budził zastrzeżeń. Wykorzystała schemat, o którym marzą niektórzy mężczyźni. Dojrzały trzydziestolatek, znudzony seksem i tęskniący za stabilnym związkiem opartym na uczuciach, wiąże się z szesnastoletnią dziewicą, mając możliwość ukształtowania kobiety według własnych wyobrażeń i upodobań, należącej fizycznie i emocjonalnie tylko do niego. I być może właśnie charakter tego układu sprawił, że autorka nie wspięła się na wyżyny swoich możliwości w budowaniu erotycznej atmosfery między kochankami. Nie potrafiłam utożsamić się z reakcjami i zachowaniem naiwnej, impulsywnej, niedoświadczonej i trochę głupiutkiej dziewczyny.
Ale na szczęście nie wątek miłosny był najważniejszy w tej opowieści. To, co pochłaniało całą moją uwagę, to przebogaty, fantastyczny, porywający mój umysł świat krajobrazów Efemery oraz mechanizmy ich powstawania i funkcjonowania , odzwierciedlające naturę człowieczych uczuć wypełniających serce, w którym toczyła się walka dobra ze złem. Jasności z Mrokiem, który zrodził To, karmiące się negatywnymi emocjami ukrytymi między jawą a snem. W półmroku na To niezmiennie czekała suta uczta. Zawsze znalazł się ktoś, pomimo pracujących nad odsiewem negatywnych emocji krajobrazczyń, kto nienawidził, gniewał się, zazdrościł, złorzeczył, bał się, lękał, bezwiednie karmiąc To i dając mu siłę do walki o władzę nad Efemerą. Już raz, kiedyś mu się to udało. To Ono niegdyś jednorodną krainę Efemery rozbiło na krajobrazy. Przyszło ponownie dokończyć dzieła. Pomagali mu w tym Mroczni ukryci pod ludzką maską. Na przeszkodzie do całkowitej i ostatecznej destrukcji stała tylko jedna krajobrazczyni – Glorianna Belladonna. To ona będzie główną bohaterką drugiego tomu Belladonna.
A ja tym czasem wracam do rzeczywistości, tak bardzo podobnej do świata, z którego właśnie wróciłam. Może inaczej się niektóre rzeczy i zjawiska nazywają, może inaczej funkcjonują, ale widzę ten sam Mrok, dostrzegam Mrocznych tylko zewnętrznie podobnych do ludzi, to samo czające się To i te same mechanizmy budujące jego moc i wiem, że powiedzenie – Podróżuj bez bagażu. – ma zastosowanie również w mojej ziemskiej krainie.
Przyjęłam je za swoje, wiedząc, że nienawiść rodzi pustynię, gniew kamienie, a nadzieja oazy.

 

Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

 

Sebastian [Anne Bishop]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Fantastyka

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *