Psy z Rygi – Henning Mankell
Przełożyła Grażyna Ludvigsson
Czyta Jarosław Rabenda
Wydawca Biblioteka Akustyczna , 2008 , czas nagrania 10 godz. 18 min. 59 sek.
Seria Sensacji i Kryminału ; Cykl z Kurtem Wallanderem ; Część 2
Literatura szwedzka
Zanurzyłam się w szarym, burym, nijakim kolorystycznie świecie takim, jakim tylko potrafi być luty 1991 roku. Ta data miała ogromne znaczenie, bo o ile w Szwecji kolorów życia pozbawiła zima, o tyle na Łotwie jego różnorodność barw od lat dusiła rosyjska dyktatura. Dwa odległe państwa, z dwóch odmiennych rzeczywistości ustrojowych połączył jeden czerwony ponton, który przydryfował do wybrzeża Ystad na sinych falach morza. Na tle tego monochromatycznego krajobrazu wokół był od razu zauważalną, krzyczącą plamą.
Z zaskakującą i przerażającą zawartością.
Na jego dnie leżały dwa, splecione ze sobą trupy mężczyzn ze śladami po kuli w piersiach. Trop wiódł na Łotwę. Oczywiście podjął go Kurt Wallander z policji kryminalnej w Ystad. Inspektor znany już z pierwszej części Morderca bez twarzy cyklu, w skład którego wchodzi jeszcze siedem (na zdjęciu brakuje najnowszej – Niespokojny człowiek) kolejnych odsłon:
Wallander początkowo niechętnie odnosił się do śledztwa, licząc na przejęcie go przez łotewską stronę, ale wizyta ich policjanta, majora Liapy, zmieniła diametralnie nie tylko nastawienie inspektora, który posunął się w swoich rozważaniach nawet do myśli o zmianie pracy w ogóle, ale również całkowicie bieg wydarzeń. Wallander musiał udać się do łotewskiej stolicy, Rygi, ponieważ niepozorny ponton okazał się wierzchołkiem góry lodowej wspólnych spraw łączących ze sobą świat polityków, policjantów, przestępców i członków łotewskiego ruchu oporu. Świat dla Wallandera zupełnie niezrozumiały, obcy, którego nie był częścią, gdzie wszędzie wokół węszyły „psy”, przyjaciół nie obciążało się zbyt wieloma sekretami, a sami mieszkańcy byli naprawdę dobrzy w pilnowaniu się nawzajem.
Autor wykorzystując w powieści intrygę kryminalną, pokazał skorumpowany świat ludzi stojących u władzy, którzy robili wszystko, by się przy niej utrzymać. Łącznie z niedopuszczeniem do odwilży politycznej, a w dalszej kolejności do odzyskania niepodległości przez republiki byłego Związku Radzieckiego. Wysłanie na Łotwę szwedzkiego inspektora, człowieka, który nie interesował się polityką i nie miał pojęcia o życiu w kraju socjalistycznym, w zupełnie obce środowisko, pozwoliło na przybliżenie życia w nim od środka oczami laika, próbującego zrozumieć, pojąć i ogarnąć otaczającą go rzeczywistość. Najpierw z punktu widzenia decydentów, których był legalnym, zaproszonym gościem, wożonym samochodem z kierowcą, jedzącym w restauracjach poza kolejnością szarych obywateli, odwiedzającym łotewskiego pułkownika w domu, o jakim mógł tylko pomarzyć, a potem z poziomu członków ruchu oporu i zwykłych obywateli, kiedy przekroczył granicę Łotwy nielegalnie, jako wróg formalnej władzy, walczący o przetrwanie i własne życie. Zadanie jakiego się podjął prywatnie, wbrew własnej naturze nieaspirującej do miana bohaterskiej, przerażała go. Uważał się za zwykłego, szeregowego policjanta, który stracił rozum, wchodząc na teren sfory tytułowych ryskich psów. A osobą, którą pozbawiła go rozsądku, była Baiba. Żona majora Liapy, poznana podczas pierwszej, oficjalnej wizyty w Rydze.
I to jest ten moment, który trochę mnie zaskoczył.
Nic nie wskazywało wcześniej na rodzące się uczucie Kurta do Baiby. Przez cały czas był skupiony na sobie, na własnych lękach, obawach, ocenie rzeczywistości oraz na prowadzonym śledztwie, by nagle odkryć u siebie stan zakochania. Miałam wrażenie, że autor nagle wpadł na pomysł wykorzystania tego nadarzającego się wątku romansowego do dalszej części powieści, ponieważ bardzo mu pasował do konstruowania zawiłości fabuły (co okazało się zresztą bardzo słuszne), ale nie dbając o realną, wcześniejszą podbudowę jego uzasadnionego zaistnienia. Ale to był jedyny moment niekonsekwencji w tej powieści, która wyrazistymi, charakterystycznymi i wiarygodnymi postaciami, tłem politycznym i społecznym, atmosferą stałego zagrożenia i niepewności, życia pod ciągłą presją, nieprzerwaną obserwacją i wszechobecnym podsłuchem „psów z Rygi”, ukazała trud, odwagę, upór, konsekwencję, dalekowzroczność i poświęcenie zwykłych ludzi z ruchu oporu w walce o wolność kraju. Słuchając przyjemnego tembru głosu lektora Jarosława Rabendy, z którym spędziłam 10 godzin, dogodnie podzielonych na około dziesięciominutowe odcinki, przez cały czas zastanawiałam się, skąd autor czerpał informacje na temat realiów samej Rygi i pracy łotewskiej policji, oddając niezwykle realistycznie i z dużą wnikliwością duszną atmosferę życia w świecie socjalizmu? Miałam przed sobą audiobook, a nie książkę, którą można obejrzeć i zajrzeć przed czytaniem do jej aparatu informacyjnego. Tutaj musiałam poczekać na wysłuchanie powieści do końca, by dotrzeć do Posłowia, w którym autor zdradził mi źródła swojej merytorycznej wiedzy, stanowiącej kanwę fabuły. Smaku tej powieści dodaje fakt, że w kilka miesięcy po napisaniu tego scenariusza prawdopodobnych mechanizmów procesów zachodzących w krajach walczących o uniezależnienie się od Rosji, w Rydze doszło do puczu.
Szwecja doczekała się wiosny podyktowanej prawami natury, a Łotwa i reszta krajów, wiosny wolności podyktowanej prawami polityki. Ja z ulgą opuściłam tą tak realnie, po mistrzowsku ukazaną szarą rzeczywistość.
Ówczesny świat odzyskał kilka kolorów, jednak na współczesnej mapie świata są miejsca, w których nadal ich brakuje…
Swoje wrażenia spisałam dla portalu Zbrodnia w Bibliotece.
Mój pierwszy raz z audiobookiem zapamiętam na zawsze, a czerwony ponton będzie mnie prześladował jeszcze długo, w postaci złośliwych o niego pytań postronnych osób przypadkowo słuchających ze mną tej powieści. Długo nie dadzą mi zapomnieć, że słuchałam, a nie czytałam książkę. 🙂
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Tagi: książki w 2012
Dodaj komentarz