
Ja – skoruń, chodząca lewizna, próżniak, matołek.
Tak widział się syn wyrosły między dwoma zwichrowanymi drzewami. Ojcem – zwykłym wieśniakiem, sołtysem, sadownikiem, ateistą, nauczycielem majster-klepką o twardych, szybkich rękach i duszy buntownika a matką – byłą pielęgniarką, pobożną i zasadniczą kobietą. Oboje nie wyobrażali sobie życia gdzie indziej niż tu, w zakolu Wisły, na jabłkowych wzgórzach, z których widać Wierzbiniec, gminne miasteczko o czerwonych dachach. Ojcowiźnie gospodarza obejścia.
Wybrali miejsce, ale nie czas.
Lata 80. ubiegłego wieku pełne marnoty według ojca, bo gdzie nie popatrzysz, tam marnie, i to marnota naprawdę najmarniejsza z marnych, koślawa, śmierdząca: sklepy puste, wszystko na kartki, głupiego »malucha« dostać trudno, nie mówiąc o ciągniku. W wiecznej kłótni z rodzonym bratem, których konflikt przenosił się na jakość życia wszystkich wokół.
Tajemnice rodzinne te podziały pogłębiały.
Spojrzenie jego trzynastoletniego syna, tytułowego skorunia, obserwującego relacje dorosłych i zmaganie się bliskich z życiem, który próbował je na swój nastoletni sposób rozwikłać, by wpasować się w nie i znaleźć wśród nich własne miejsce, to nie tylko lekcje życia w jego dojrzewaniu czy retrospekcje dziejów rodziny pozwalające zrozumieć postawy ojca, stryja i matki.
To również przepiękna, choć bolesna opowieść o emocjach.
Autor niezwykle czule opowiadał o brutalizmie życia nieustannie zaskakującego niewiadomymi, z którymi trzeba było sobie radzić. Dokonywać piekielnie trudnych wyborów, licząc się z ich dotkliwymi skutkami. Łagodnie przekonywał o bezkompromisowej naturze jego nurtu nie do końca tylko pięknym, pomyślnym, szczęśliwym i stałym w radości. Przynoszącym zrozumienie o złych wyborach, by ratować dobro.
Niekoniecznie korzystne dla innych.
Każdy z bohaterów wyrazisty i charakterystyczny tworzył środowisko tak dobrze oddające zróżnicowanie wiejskie w PRL-u, w którym powojenny awans klasowy chłopa pomimo upływu dekad nie do końca jeszcze odciął korzenie od pochodzenia. W którym ich dzieci jeszcze nosiły w sobie umiłowanie ojcowizny rozumianej dopiero w sytuacjach granicznych. Dla którego jednemuś zabójcą, drugiemu bratem, jednemuś zbawcą, drugiemu katem.
A wszystko to ujęte w przepięknych, plastycznych obrazach.
Urzekających opisami ziemi sandomierskiej, gdzie pola wznosiły się jak szata skrojona ze zblakłych zieleni, a wzgórza mieniły się zielenią sadów i żółcią ściernisk brzemienne ludzkim życiem.
Tak dobrze znanych mi z powieści Robinson w Bolechowie i Golem.
Finalistka nagród literackich: Nike 2016 i im. Witolda Gombrowicza oraz zwyciężczyni Nagrody Literackiej Gdynia 2016.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Skoruń – Maciej Płaza, Wydawnictwo W.A.B., 352 strony, seria Archipelagi, literatura polska.
Rozmowa z autorem.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Powieść społeczno-obyczajowa
Dodaj komentarz