Kiedy wybierał książkę, z którą miałby zasypiać, dzieląc z nią łóżko i poświęcając jej ostatnie myśli, gotów był tracić na to nawet godzinę.
Tym jednym zdaniem, a potem opisem go rozbudowującym, komisarz Salvo Montalbano zdobył moje serce. Był nie tylko naczelnikiem komisariatu w sycylijskiej Vigacie, ale również doktorem nauk prawnych. Nic dziwnego, że w swoich dochodzeniach posługiwał się znajomością paragrafów, które wprawdzie umiał wykorzystywać na korzyść sprawy, ale z ogromnym poczuciem sprawiedliwości i konsekwencją w dążeniu do prawdy, posługując się logiką i „klinicznym okiem”. Na swoje nieszczęście, jak mawiał, miał w sobie mechanizm, który raz wprawiony w ruch, nie mógł zatrzymać się, dopóki nie doprowadził śledztwa do końca.
Miał również słabostki.
Ogromną niechęć do papierologii, skłonność do drobnych kłamstewek w imię dobra sprawy oraz czerpanie przyjemności z jedzenia. Smakowanie dania przyrządzonego jak Bóg przykazał uważał za jedną z najbardziej wyrafinowanych samotnych przyjemności, jakimi człowiek może się cieszyć, i nie powinno się tej radości dzielić z innymi, nawet z tymi, których się lubi. Jego samotne lub w ciszy spożywanie posiłków poczytywano za snobizm. W niezwykle towarzyskiej kulturze włoskiej mimo to wybaczano mu, a nawet szanowano, bo to właśnie jego osobę polecano sobie pocztą pantoflową do rozwiązywania spraw nierozwiązywalnych. W umyśle komisarza Montalbany znajdował się specjalny przełącznik, który po „kliknięciu” zawsze doprowadzał do rozwiązania zagadki. Nawet listownie (sic!).
W tej 4. części cyklu było ich dwadzieścia.
Każda z nich tworzyła osobną historię kryminalną, ale również opowieść o Sycylijczykach. O ich na pozór spokojnym życiu, które w trakcie dochodzenia powoli zaczynało jawić się jako bardzo skomplikowane i skutkujące tu i ówdzie pojawieniem się nieboszczyka. Dalsze śledztwo ujawniało temperament mieszkańców Sycylii, którzy wiedzeni i wstrząsani emocjami, stawali się zdolni do najbardziej niegodnych człowieka czynów. Zdrady, intrygi, morderstwa, przemoc, handel używkami, zlecenia zabójstw i porachunki mafijne całkowicie zmieniały obraz Sycylijczyków. Nie zmieniało to jednak mojej sympatii do nich.
Zwłaszcza do jednego z drugoplanowych bohaterów.
Komisarz Montalbano współpracował z kilkoma podległymi sobie agentami, których nie mógł zostawić nawet na pół godziny, bo zaraz to wykorzystają i postarają się o jakiegoś trupa. Między innymi Catarellę, którego postać pokochałam bardziej niż komisarza. Jego żelazna logika i barokowa uprzejmość połączona z agramatycznym wysławianiem się tworzyły zdania, a z nich dialogi wprowadzające mnie w rozbawienie. Ten humor postaci, słów i sytuacji sprawiał, że poszczególne historie dostarczały ogromną dawkę przyjemności czerpanej z rozrywki.
Nie każdemu to się podobało.
A dokładnie połączenie tematu z frywolnością. W jednym z opowiadań Montalbano odmawia umieścił na zarzuty krytyków odpowiedź, pisząc do swojego bohatera – Zarzucają mi, że jestem poczciwcem lepiącym do kupy przesłodzone i pogodne historyjki. Inni z kolei twierdzą, że ten sukces, jaki dzięki tobie odniosłem, nie wyszedł mi na dobre, bo ciągle się powtarzam, ponieważ tylko mi w głowie tantiemy autorskie… Mówią, że jestem pisarzem łatwym, chociaż często z trudem domyślają się, o co mi chodzi w tym, co czytają. Wobec tego próbuję się dostosować, Salvo. Trochę krwi na papierze jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
Po czym stworzył zagadkę kanibalistyczną…
Dostarczył krwi i zazgrzytało. Oj, zazgrzytało! Dokładnie tak miało być według autora. Żeby czytelnik odczuł ten okrutny zwrot w stylu przekazu, czyniąc go obrzydliwym, żałosnym i dopiero zalatującym tandetą. Nie takiego Montalbanę pokochali odbiorcy i nie bez powodu jego perypetie z Sycylijczykami przynoszącymi rozrywkę doczekały się ponad dwudziestu tomów, a reżyserzy Alberto Sirioni i Luca Zingaretti stworzyli serial telewizyjny. Dlatego też słusznym staje się wniosek „New York Timesa” umieszczony na tytułowej okładce książki – Albo już kochasz książki Andrei Camilleriego, albo ich jeszcze nie czytałeś.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Pomarańczki komisarza Montalbano – Andrea Camilleri, przełożył Stanisław Kasprzysiak, Wydawnictwo Noir Sur Blanc, 2025, cykl z Montalbano, tom 4.7, 312 stron, literatura włoska.
Zwiastun serialu powstałego na podstawie opowieści kryminalnych autora.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Dodaj komentarz