Dom wyglądał tak, jakby wszyscy jego mieszkańcy zapadli się pod ziemię.
Nagłe zniknięcie rodziny Albrechtów, która zostawiła po sobie jeszcze ciepłe siedziska krzeseł i niedopite wino, które nie zdążyło wywietrzeć, trafiło do gdańskiego Archiwum X, jako sprawa nierozwiązana. Z pewnością pozostałaby w jego zasobach na zawsze, gdyby nie kolejna tragedia prosto do niej prowadząca.
Samobójstwo Rafała Dobrzyckiego.
Jednak, czy aby na pewno zamach na własne życie? Dla śledczego Edwarda Sokulskiego vel Sokół i jego partnerki, policjantki Darii Tyszki, znanych z części pierwszej „Tańcząc na prochach zmarłych”, wszystko w tej skomplikowanej sprawie sprzeciwiało się temu oficjalnemu wnioskowi. Dalsze dociekania pary funkcjonariuszy doprowadziły do nieodgadnionej sprawy z Archiwum X. Śledczy podjęli wyzwanie, ale szybko zorientowali się, że było w niej mnóstwo tajemnic i bardzo mało konkretów. I jeszcze więcej mnożących się przeszkód ze strony świadków, kolegów po fachu i przełożonych.
Również tych stwarzanych przez parę śledczych sobie nawzajem.
Autor zainspirował się znaną sprzed lat zagadką zniknięcia rodziny Bogdańskich oraz rzeczywistą postacią Michała Antoniszyna zwanego Mecenasem ze świata szemranego niegdysiejszego Gdańska. Te dwa niemające ze sobą nic wspólnego fakty połączył w fabule, obudowując je kryminalną zagadką.
To ona powoli stawała się trzecią, główną bohaterką tej intrygującej historii.
Swoistą, bo kryminalno-psychologiczną szaradą. Intelektualną zabawą, której autor podporządkował dynamikę akcji rozgrywaną głównie w dialogach aniżeli w plenerach. To intencjonalne poprowadzenie kierunków jej rozwoju miało dostarczyć przede wszystkim rozrywki opartej na logice niczym gra w szachy. Czerpać przyjemność z rozumowania i kreatywnego rozwiązywania krok po kroku „rebusów”. Zwłaszcza że autor wysoko postawił poprzeczkę wymagań poprzez wprowadzenie mylących tropów i wątków czasami prowadzących donikąd. Ta obfitość rzeczywistych i fałszywych przesłanek tworzyła przebogaty materiał do analizy, z którego należało wyłowić kluczowe dla sprawy elementy. Tym samym zmuszała do uważności w ich selekcji, bo każdy szczegół mógł okazać się ważnym i decydującym w podążaniu do prawdy.
Jej odkrycie umożliwiło ujrzenie piękna misternie utkanej intrygi.
Przemyślanej w każdym szczególe i na każdym etapie – miejsca akcji, jej kierunków rozwoju, a zwłaszcza bohaterów z rozbudowaną charakterystyką psychologiczną, w której trauma niszczyła wzajemne zaufanie, a w efekcie z takim trudem osiągane sukcesy w śledztwie. Jej wpływ na postępowanie bohaterów czułam do końca opowieści, zmuszając mnie do przeczytania prologu jeszcze raz.
Tym razem bardziej uważnie i z nowym ładunkiem emocjonalnym niesionym przez empatię i wyobraźnię ukrytym pod tytułowym pojęciem „tonąc”.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Tonąc w morzu krwi – Ludwik Lunar, Wydawnictwo Filia, 2025, cykl z Edwardem Sokulskim i Darią Tyszką, tom 2, 536 stron, literatura polska.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Dodaj komentarz