Moja własna opowieść!
Stworzona wprawdzie przez autora, ale tylko w zarysie. W schemacie, który aż prosił się, by go wypełnić własnymi słowami płynącymi ze wspomnień, skojarzeń, refleksji, zdarzeń albo informacji.
Tę magię tworzenia czyniły pytania.
Proste, komunikatywne, zrozumiałe, mające pobudzić pamięć, wyłowić zdarzenia, przywołać wrażenia i uczucia, dając możliwość ich się zmaterializowania. Samodzielnego poprowadzenia wątków według własnego uznania ważności lub emocjonalności. Autor umieścił je w jedenastu rozdziałach chronologicznie odpowiadających dorastaniu od dziecięctwa do roli matki. Każde z nich wywołujące obrazy z przeszłości. Te, które dobrze pamiętało się, ale i te trochę zapomniane, więc skłaniające do poszukiwań informacji wśród najbliższych.
Dziennik formatem przypominał brulion.
Ozdobiony pastelowymi motywami roślinnymi oraz tematycznymi cytatami nawiązującymi do macierzyństwa, miłości i dzieciństwa. Z mnóstwem miejsc do wypełnienia. Dla ułatwienia z poliniowanymi stronami na odpowiedzi, które miały szansę zamienić się w osobistą opowieść. Dziennik nie narzucał kolejności spisywania wspomnień pomimo chronologii. Ich kolejność wypełniania autor pozostawił odbiorcy, uzależniając ją od nastroju lub podszeptów serca oraz emocji.
Pełniąc funkcję wehikułu czasu, dziennik może sprawić przyjemność tworzenia przez miesiąc, rok, a może dłużej.
Jego efektem będzie osobista, momentami intymna księga pamiątkowo-wspomnieniowa przekazywana z matki na córkę albo z pokolenia na pokolenie. Rodzinny skarb, który może przybrać formę niezwykłego „silva rerum” z dodatkowo wklejonymi zdjęciami, rysunkami czy drobiazgami niesionymi przez życie. Wypełniony dowolnym kolorem długopisu czy pióra. Jakikolwiek on nie byłby, to i tak narratorem, a zarazem bohaterem, będzie osoba go wypełniająca.
Autor wyciągnął pomocną dłoń, jak to zrobić.
Z doświadczenia wiedział, jak ważne jest utrwalanie każdej życiowej opowieści. Obserwacja własnego ojca, któremu alzheimer zabierał powoli pamięć, wywołała w nim potrzebę utrwalenia i pielęgnowania bezcennych chwil w postaci Hear Your Story.
Przez cały czas unikałam pojęcia „mama”.
Wprawdzie tytuł sugeruje głównego odbiorcę tego dziennika, ale nie tylko mamy mogą zapełniać jego strony. To również pamiętnik dla przyszłych mam, a młodych w tej chwili kobiet, które radość macierzyństwa mają w planach. I nie tylko kobiet. Istnieje bliźniacza wersja dziennika dla mężczyzn Tato, opowiedz mi swoją historię.
Dzień Mamy to idealna okazja do obdarowania mam tym dziennikiem, chociaż nie tylko z okazji ich święta.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Mamo, opowiedz mi swoją historię – Jeffrey Mason, przełożyła Jadwiga Mik, Wydawnictwo Luna, 2025, 160 stron, ilustracje, literatura amerykańska.
Tutaj można zajrzeć do książki.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Album, Wspomnienia powieść autobiograficzna
Dodaj komentarz