To nie wygląda na ciężką robotę, ani na niebezpieczną…
Tak zapewniała babcia Roma swojego wnuka. Doświadczonego detektywa Tomasza Winklera. Wszak chodziło o jej koleżankę z dawnych lat. Dzisiaj blisko osiemdziesięcioletnią kobietę, ale kiedyś barwną postać w świecie mody. Ktoś zastraszał ją i szantażował, niszcząc dom i samochód.
Sprawa wydawała się prosta do wyjaśnienia.
Jednak już samo nazwisko szantażowanej powinno wzbudzić czujność detektywa. Aldona Stasielska, potem Antonina Danzer lub Dancer, a ostatecznie Giambattista, sugerowało bujne życie kobiety. Potwierdzały to słowa szantażysty – Krzywdziłaś innych, teraz krzywda przyszła do ciebie i nie odejdzie, bądź pewna. Za dwa dni otrzymasz instrukcje. Zbieraj… pieniądze.
Aż sto pięćdziesiąt tysięcy euro!
Na dodatek sama Antonina zaczęła wzbudzać podejrzenie, że okłamuje detektywa. Jej dwuznaczne zachowania nie pokrywały się z zapewnieniami i wyjaśnieniami nieścisłości. Tomasz Winkler był przekonany, że klientka od początku uprawia kiwki i manipulacje, kombinuje, kryje coś lub kogoś i jednocześnie ma pretensje, że ktoś jej nie wierzy.
Sprawa z prostej powoli zamieniała się w skomplikowaną.
Autorzy już się o to postarali w dosyć przewrotny sposób, wciągając czytelnika w śledztwo. Pozwolili zajrzeć w przeszłość Antoniny, cofając się aż do lat 60. PRL-u. Do czasów, w których była modelka działała jako tajny współpracownik bezpieki. Podsunęli do czytania jej raporty zgromadzone w teczce z pseudonimem Faustus, które wydawały się bardzo ogólnikowe, a przez to niewinne. Wręcz zniechęcające swoimi tekstami do dalszej współpracy, ale…
Ten wątek to jedno z przesłań tej powieści detektywistycznej.
Zwracający uwagę na problem tak zwanych nieszkodliwych współprac z SB. Losy bohaterów ewidentnie zaprzeczały takiemu podejściu do tego zagadnienia, sugerując jedno – nie ma takich. Nigdy nie wiadomo, które pozornie niewinne słowa mogą okazać się pociskami wykorzystanymi przez innych. Autorzy przypomnieli zagadnienie społeczne, z którym do dzisiaj Polacy mają problem. Autorzy świetnie ukazali siłę rażenia, wydawałoby się niemających żadnego znaczenia informacji. Często dla pozyskania przywilejów w komunistycznym państwie.
Antonina wielu nazwisk była tego przykładem.
Mocno to wybrzmiewa w piątej części cyklu, nabierając charakteru ponadczasowego. Głośne – słowa mają moc – wyraźnie przebijało się przez dominującą warstwę rozrywki budowanej nie tylko przez dynamiczną akcję i jej zwodniczą wielowątkowość, ale również przez trio śledczych. Tomasza i jego partnerki Iwy w dochodzeniu do prawdy w sprawie oraz w życiu, tworząc zgodną parę dzięki wspólnej pasji ubarwianej ogromnym poczuciem humoru. Do tego stopnia, że mężczyzna zaczął myśleć o sformalizowaniu związku z tak niezwykłą kobietą. Duet uzupełniała czuwająca niczym anioł babcia Roma i gdyby na świecie było więcej takich babć, to może i nie trzeba by było popychać spraw ważnych, bo one same popychałyby się do przodu.
A wszystkie te emocjonalne i emocjonujące wydarzenia we Wrocławiu.
Mieście, o którym Katarzyna Gacek napisała na tylnej okładce – Wrocław opisywany przez Dębskich z taką starannością i czułością, że przestaje być tłem, a staje się jednym z bohaterów tej historii.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Ostatni krzyk mody – Beata i Eugeniusz Dębscy, Wydawnictwo Agora, 2025, 312 stron, cykl z Tomaszem Winklerem, tom 5, literatura polska.
Wywiad z autorskim duetem.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Dodaj komentarz