Cóż złego jest w zagrożeniu życia i zdrowia w obliczu interesów ekonomicznych!
Ten ironiczny wniosek autorka sformułowała na końcu tej przerażającej monografii o zielonym pigmencie z arszenikiem, który, nadając rzeczom soczystej zieleni, stał się w XVIII i XIX wieku śmiertelną fascynacją ludzi. Równie dobrze mogła ją zacząć i zaczęła od przewrotnego pytania – Cóż morderczego i złego jest w zieleni?, odpowiadając – Nic, dopóki wśród składników nie ma arsenu.
Wnikliwie zaczęła podążać za tym kolorem w otoczeniu człowieka.
Rozpoczęła od rysu historycznego, by mogła pojęć związanych z arszenikiem używać ze zrozumieniem dla odbiorcy w dalszej części publikacji. Zgromadzoną wiedzę podzieliła na siedem rozdziałów, uzupełniając je rozbudowanym aparatem informacyjnym zawierającym przypisy, bibliografię, źródła licznych ilustracji umieszczonych w tekście oraz uzupełniające dodatki informacyjne. Przyjrzała się dokładnie mieszkaniom wyłożonym tapetami, ozdobnym lub użytkowym przedmiotom, szeroko pojętym farbom, zabawkom dziecięcym, ubiorom, a także żywności, których używały przeszłe pokolenia dopóty, dopóki przeciwnicy powszechnego stosowania arszeniku doprowadzili do prawnego zakazu jego stosowania.
To ostatnie pokazało ponadczasowość opisywanego problemu.
Obecnie dotyczącego innych trujących składników, o czym refleksyjnie autorka wspomniała na końcu publikacji. Jej opracowanie w tym kontekście nabrało permanentnego wymiaru. Przyglądając się trendom konsumenckim, przedsiębiorcom nastawionym na zysk finansowy oraz brakom uregulowań prawnych, odtworzyła mechanizmy, w których chciwość i próżność trendów były i będą zawsze ścierały się w życiu człowieka. Żeby nie pozostać gołosłowną w przytaczaniu informacji brzmiących czasami jak sensacyjne doniesienia fejkowe z mass mediów, autorka powoływała się na fakty, gęsto cytując autorów ówczesnych publikacji. Prezentowała również konkretne przypadki zdarzeń z arszenikiem w roli głównej oraz jego ofiar.
Ich dzieje i losy mogłyby zainspirować powstanie niejednej powieści kryminalnej.
Autorka stworzyła również „zielony pokój”, do którego zapraszała współczesnych specjalistów – medycyny sądowej i historycznej, konserwatorów, historyczkę tekstyliów i ubiorów, chemika, toksykologa – konfrontując w wywiadzie z nimi wiedzę dawną ze współczesną.
A wszystko to przeciekawie przedstawione.
Mnie jednak najbardziej zainteresowała część omawiająca trujące biblioteki, potwierdzająca prawdziwość motywu w tak dobrze znanej powieści Imię Róży Umberto Eco – otrucie za pomocą książki.
Nadal aktualne!
Pomimo upływu dwóch stuleci, stale możliwym bywa zakup trującej książki. Autorka to uczyniła, ale świadomie. I nawet jeśli arszenik dzisiaj nie jest powodem zatruć czy śmierci, to przesłanie tej publikacji pozostaje niezmienne – uważaj, co jesz, w co ubierasz się i jakimi przedmiotami się otaczasz. I, uwaga!, współczesne zagadnienie – czym się tatuujesz. Czystość jest wyjątkiem, a fałszowanie regułą – ten wniosek lekarza, chemika i specjalisty od badań mikroskopowych z XIX wieku Hilla Hussalla, nadal obowiązuje.
Niestety!
Chociaż jest nadzieja. Autorka wspomniała o najnowszej idei całkowitego zastąpienia pigmentów falami świetlnymi, przywołując myśl niemieckiego profesora chemii Michaela Braungarta – Można stworzyć mikroskopijne pryzmaty, spójrz tylko na pawia lub motyla. Zielony kolor piór pawia to nie pigment. To gra świateł. Przyszłość pigmentów to nie chemikalia. To natura. A natura nie wytwarza toksycznych pigmentów.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Zabójcza zieleń: historia zielonego pigmentu z arszenikiem – Wiktoria Król, Wydawnictwo Kobiece, 2025, 344 strony, ilustracje, literatura polska.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Popularnonaukowe
Dodaj komentarz