Na pokiereszowanej przez stulecia powierzchni granitu ktoś, nie wiadomo kto i kiedy, wyrył napis, który sprawił, że ogarniała ją groza. Mögen sie verflucht sein!
Lisabeth była przerażona, bo słowa – niech będą przeklęci! – wyjątkowo budziły w niej lęk. To kolejne zjawisko po odsłonięciu przez sztorm skamieniałego lasu, mogło poważnie zmusić do zastanowienia się, czy groza klątwy, którą poczuła, miała swoje uzasadnienie. Zwłaszcza że młodziutka Marie, córka pastora, znalazła w tym miejscu tajemnicze lyngyrium.
W XVII wieku każde takie znalezisko wywoływało niepokój i podejrzenia o czary.
Wydawałoby się, że to początek powieści historycznej, której akcja działa się na wyspie Uznam w okresie wojny trzydziestoletniej. Tym bardziej że zaczynała się znaną frazą – Dawno, dawno temu na odludnej wyspie… Powtarzaną za każdym razem, gdy narrator zmieniał czas i miejsce akcji wraz z bohaterami. Na czasy współczesne rozgrywane w Londynie i polskim Pomorzu z osobami dobrze znanymi z poprzednich powieści autora (Zbawiciel). Tym razem główną postacią uczynił Johanna Carleya. Niespełna czterdziestoletniego syna angielskiego lorda. Dyrektora kreatywnego w londyńskiej agencji reklamowej, który od czasu do czasu stawał się skandalicznym tematem plotkarskich kronik towarzyskich. To właśnie jego rosyjski oligarcha Sokołow wybrał do szantażu, w którym stawką była reputacja jego ojca i firma matki, by odzyskać dwa dokumenty przypadkowo zabrane przez Johanna wraz z archiwaliami rodzinnymi jego przyjaciela Igora.
Johann w tajemnicy przed wszystkimi postanowił rozwiązać problem sam.
Niestety dla niego, ale z korzyścią dla mnie, rozpętał burzę zdarzeń i wydarzeń, które sugerowały, że oligarcha poszukuje słynnej komnaty bursztynowej. Myliłby się jednak ktoś, kto pomyślałby, że autor podążył tym wyeksploatowanym w literaturze tropem.
Było o wiele ciekawiej, bardziej skomplikowanie i niebezpiecznie.
Autor wykorzystał w powieści autentyczną historię polowań na czarownice z wątkiem romantycznym z XIX wieku z akcją w wieku XVII Maria Schweidler, die Bernsteinhexe napisaną przez Wilhelma Meinholda. Nieznaną polskim czytelnikom, ponieważ autor na potrzeby swojej powieści specjalnie ją przetłumaczył jako pierwszy na język polski. Troszkę unowocześnioną splótł ją ze współczesnym wątkiem sensacyjnym.
To one razem budowały napięcie.
Autor piętrzył w nich emocjonujące przeszkody przed bohaterami. Budując je na tajemnicach i niedopowiedzeniach, nieustannie generował zaskakujące zdarzenia i nieprzewidywalność kierunków ich rozwoju. To dzięki temu zabiegowi sekrety ujawniane systematycznie do końca zaskakiwały nie tylko bohaterów, ale również i mnie. Dałam się ponieść sugestiom i przygodzie, by dobrze bawić się nie tylko dynamiczną akcją, ale i żywymi dialogami pomiędzy bohaterami pełnymi inteligentnego humoru.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Bursztynowa – Leszek Herman, Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza, 2024, 608 stron, literatura polska.
Autor o książce.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Dodaj komentarz