„Nie ma”, czyli „brak” albo „nieobecność” to nie to samo, co „nic”, „pustka” albo „próżnia”.
W reportażach autora pierwsze, tytułowe pojęcie stało się katalizatorem pojawienia w pustce czegoś nowego, potwierdzając znane powiedzenie – natura próżni nie lubi. Wywołaczem kolejnego faktu, emocji, sytuacji, przedmiotu będących początkiem kolejnych wydarzeń składających się na nieskończoną sekwencję łańcucha następnych zdarzeń.
Autor te wyzwalacze czerpał z otoczenia.
Udowadniając, że najciekawsze nie wie, że jest najciekawsze. Potrzebuje pomocy. Autor tej pomocy chętnie udzielał. Wystarczyło mu stanąć w kolejce i wsłuchać się w rozgrywającą się przed nim scenę albo dobrze rozejrzeć się po przedziale wagonu w pociągu, by pomyśleć – kurcze, z ludzkiego zamętu w metrze, z kolorowych napisów na ścianach wagonów, właściwie z chaosu miasta, tak łatwo może się wyłonić konkretny człowiek!
A tuż za nim historie wynikające z „nie ma” w ich życiu.
To pojęcie wiernie towarzyszyło mi we wszystkich 29 reportażach jako doświadczenie „nie ma” ich bohaterów w: miłości, szczęściu, tożsamości, bliskiej osoby, domu, samego siebie, koloru, kota, dzieła, tematu wojny, widelców, końca świata, ciemności, przeszłości, śladu po sobie, pamięci i wielu, wielu innych. Te przeciekawe, ale i trudne w odbiorze historie, odtwarzane z uważnej obserwacji, rozmów, spotkań i śledztw archiwalnych, powoli budowały alternatywność „nie ma”. Nowe opowieści w miejscach braków, ale niekoniecznie radosne czy optymistyczne. Częściej smutne, a nawet przerażające.
To one nadały reportażom bardzo emocjonalny charakter.
Z jednej strony w przekazie narracji główną rolę odgrywał język emocji emanujący z faktów lub z ich kontrastowego zestawienia, które odkrywane powoli, stopniowały napięcie niczym dobry thriller. Z tą różnicą, że zawierały tylko i wyłącznie prawdę, bo jak autor uprzedził już na początku – W tej książce nic nie jest zmyślone.
A mnie fakty bolą bardziej niż fikcja.
Z drugiej strony autor wplatał w przekaz swoje emocje wynikające z odniesień opisywanych sytuacji do autopsji zarówno jako człowieka, jak i reportera.
To ostatnie ciekawiło mnie najbardziej.
Chociaż wynikało z pierwszej roli, przyznając – Jestem reporterem, który majstruje przy ludzkiej duszy, nie uważam się za rasowego dziennikarza. W swoich tekstach o innych zawarł również autorskie poglądy na temat dziennikarstwa, reportażu i jego roli, warsztacie tworzenia, reportera i jego praw oraz przeświadczenie, że tekst opowiada nie tylko o bohaterze, zawsze jest też ukrytą opowieścią o autorze. Natomiast sam proces tworzenia porównał do porodu, który potrzebuje medyka, który stwierdzi: już się zaczęło, pani prze! Potrzebuje położnej, która odetnie pępowinę.
A potem zapraszał do poznania nowo narodzonej opowieści, nie obiecując płynnego przejścia do puenty, której mogło zabraknąć. Miał świadomość, że chyba każdy lubi być spacerowiczem po cudzej historii. Nie potykać się o nic, nie wpadać w dołki, gładko sobie sunąć po trawniku czyjegoś życia. Na przekór temu wszystkie trawniki w tym zbiorze okazywały się jazdą po muldach. Czasami bez trzymanki. Bez żadnego zabezpieczenia przed emocjonalnym rozłożeniem na łopatki.
Ktoś może powiedzieć – ale po co czytać takie historie?
Miał autor na to odpowiedź w formie definicji ujętej w jednozdaniowym rozdziale (sic!) – Reportaż to nieumiejętność przeżycia własnego doświadczenia egzystencjalnego za pomocą fikcji.
To też jest kolejne „nie ma”, które implikuje kolejne „jest”.
Ten nieustanny balans między bytem a niebytem.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Zdobywczyni Nagrody Literackiej Nike 2019.
Nie ma – Mariusz Szczygieł, Wydawnictwo Dowody na Istnienie, 2018, 336 stron, literatura polska.
Zwiastun teatralnej adaptacji „Nie ma”.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fakty reportaż wywiad
Dodaj komentarz