Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Alert – Piotr Głuchowski

1 lipca 2022

Bałam się tego kryminału.

   Znałam pióro autora. Po reportażu Nie trzeba mnie zabijać się popłakałam. Po powieści Nic, co ludzkie byłam wściekła i nie przeszło mi do dzisiaj, a po reportażu Gorączka złota pozostałam rozżalona na chciwość ludzką. Nie wiedziałam, czego spodziewać się po literaturze rozrywkowej tegoż autora. Liczyłam na dystans, który w takiej jest. Wszak to fikcja – myślałam – nie rzeczywistość. Będzie rezerwa i będzie zabawa, a zobaczyć autora w nowej roli pisarza kryminałów to okazja. Zwłaszcza że to już czwarty tom cyklu z dziennikarzem Robertem Pruskim.

   Przeczytałam i zamarłam ogarnięta grozą!

   Owszem, dużo było w nim fikcji, ale tylko jako spoiwo autentycznych spraw kryminalnych i wypełniacz fabuły między faktami mocno osadzonymi w rzeczywistości. Znanych i głośnych w ostatnich latach, które łatwo rozpoznawałam pomimo zmiany niektórych danych. Tym razem główny bohater, właściciel portalu informacyjnego Glostorunia.pl, wszedł w gąszcz najmroczniejszych żądz ludzkich z ich targowiskiem w darknecie. Wydał wojnę zamieszanym w mroczny interes ludziom, którzy próbowali zablokować publikację demaskującego ich artykułu. W efekcie dziennikarz ścigany listem gończym, został zatrzymany za pedofilię.

   Co wydarzyło się w międzyczasie?

   Autor użył klamry, by to wyjaśnić. Umieścił w niej tygodniowe wydarzenia od momentu aresztowania, cofając się o siedem dni, by dzień po dniu wrócić do punktu wyjścia, opisując nie tylko swoje śledztwo dziennikarskie, ale przede wszystkim kogo i co tropił. Wykorzystał istniejące patologiczne zjawiska społeczne, sięgając głębiej niż tylko do pornografii dziecięcej.

   Do filmów „ostatniego tchnienia”.

   To najtrudniejsza do przebrnięcia treść tego „rozrywkowego” kryminału, bo prawdziwa. Filmy mondo zwane również snuff z udziałem dzieci i agresywnych zwierząt powstają i mają ogromne zapotrzebowanie, bo nic nie sprzedaje się lepiej niż śmierć. Autentyczna! Na dodatek, by pogłębić mrok tematu, wykorzystał przeciekawe wierzenia odłamu Cyganów z Azji – Jatów, które sprawcy wykorzystywali do zastraszania i utrzymywania rygoru zależności w szeregach mafii.

    A wszystko to w formie reportażu.

   Tak, dokładnie! To dlatego narrator był zewnętrzny w roli obserwatora niewchodzącego w sferę emocji bohaterów. Budował je poprzez przytaczane przerażające fakty, opisy patologicznych zachowań, wydarzenia nawiązujące do zatrważających kontekstów, odwołując się w tych sugestiach do największego sprzymierzeńca narratora bardziej relacjonującego niż opowiadającego – mojej wyobraźni. To tutaj pojawiały się emocje i napięcie budowane poza „kamerą” oka narratora. Na dodatek potęgowane rosnącym tempem akcji. Te z kolei dzięki w większości krótkim, ale rzeczowym zdaniom i intensywnym dialogom pełnym żargonu dziennikarskiego i kolokwialnego języka. Często z niedopowiedzeniami, ale z silną sugestią domysłu. Do własnej interpretacji prowadzonej jednak na smyczy intencji narratora po to, by z początkowego chaosu informacyjnego wyłonił się wyraźny i spójny obraz.

    Najciemniejszej części psychiki człowieczej i zjawiska patologicznego.

   To również odsłona warsztatu pracy dziennikarskiej, wagi problemów do odkrycia, gdzie pod tkanką ulic rosną śliskie grzybnie, psychorozgałęzienia, przezroczyste macki, które od czasu do czasu sięgają ofiary (tutaj dzieci)  oraz niebezpiecznych osób, motywacji ludzi w nim pracujących i ponoszonych konsekwencji psychicznych, osobistych oraz rodzinnych. To dlatego Robert Pruski to postać tragiczna i nieszczęśliwa. Niepijący alkoholik, ale stosujący używki relaksujące. Samotny wdowiec, który przeżył śmierć syna, bez oszczędności i zainteresowań pozazawodowych.

   To razem skutecznie burzy spokój i samozadowolenie czytelnika.

   Autor bez względu na formę przekazu (powieść, reportaż czy kryminał) zawsze wyrywa ze strefy komfortu i pokazuje mafijny związek policji, polityki, biznesu i bandyterki. To zapada w pamięć i ma zapaść, by wiedzieć, o co tak naprawdę chodzi, gdy w mediach znowu pokażą sceny dziennikarza broniącego dostępu do laptopa, odbieranego mu siłą w świetle prawa przez służbę mundurową. To są dzisiejsi cisi fajterzy o wolność słowa.

   Zwłaszcza teraz, gdy jest ono sukcesywnie w Polsce ograniczane.

   To kryminał zbyt prawdziwy, by (poza formą przekazu) nim się zachwycić. Bo jak zachwycać się prawdą, która boli, która skrzeczy, boleśnie dźga i która nie pozwala wypocząć? Po którym nie można powiedzieć, że nic się nie stało, bo przecież to fikcja, więc ludzie żyją dalej, srają, chodzą po recepty, oglądają porno – jak z goryczą oceniał polskie społeczeństwo Robert Pruski. A jednak stało się, przeczytało się i już się nie odzobaczy.

   To kryminał dziennikarski!

   Przeniesienie dziennikarstwa śledczego do literatury rozrywkowej, która w świadomym zamierzeniu autora nie tylko taką ma być.

   Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

Alert – Piotr Głuchowski, Wydawnictwo Agora, 2022, 320 stron, cykl z Robertem Pruskim, tom 4, literatura polska.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Kryminał sensacja thriller

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *