WITAMY W PŁYTKICH ZDROJACH.
Tom był podekscytowany, widząc ten napis przy wjeździe do ośrodka zapowiadający czas, który planował spędzić tylko z córką. Czternastoletnią Frankie, z którą na co dzień dzieliło go kilka tysięcy kilometrów. Miał zamiar zaprzyjaźnić się z nią, nadrabiając czas rozłąki z powodu rozpadu jego małżeństwa. Był też bardzo zadowolony z wyboru ośrodka położonego w głębi gęstego lasu, z dala od pobliskiego miasteczka, z nowymi i czystymi domkami letniskowymi oraz miłą obsługą. Znalazł idealne miejsce na realizację swojego celu.
Do czasu!
Do chwili spotkania się z sąsiadami – Davidem i Connie. Autorami podcastów o miejscach prawdziwych i kontrowersyjnych morderstw. Dla nich, fanów zbrodni, Płytkie Zdroje były idealnym miejscem na realizację kolejnego podcastu, bo widzieli je jako Zdrojowy Horror. Według nich za dnia jest nawet ładnie, ale w nocy masz za oknem „Piątek trzynastego”!
Tom był w szoku!
Wkrótce znalazł się w jeszcze większym, gdy opowieści sąsiedzkiej pary o wydarzeniach z przeszłości rozegranych w pobliskim lesie, zaczynały się sprawdzać. Ginęły przedmioty z domków, o zmroku pojawiały się dziwne postacie z rogami, ludzie zaczynali zachowywać się tak, jak nigdy dotąd się nie zachowywali, a atmosferę poczucia niepewności i niejednoznaczności zagęszczały nowe wydarzenia, w których ginęli ludzie. Niby w sposób naturalny, a jednak wszystko wskazywało na ziarno prawdy sięgające rytualnego mordu sprzed dwudziestu lat.
Spokojna dotychczas głusza zaczynała zamieniać się w śmiertelnie niebezpieczną pułapkę dla przyjezdnych.
Autor wybrał idealne miejsce na akcję powieści. Pozornie sielankowe, umiejętnie wprowadzając kolejnych bohaterów i odkrywając ich tajemnice, zmieniał jego postrzeganie na coraz bardziej groźne, nieustannie stopniując napięcie. Głusza, kojarzona z przyjazną naturą i wypoczynkiem, niepostrzeżenie nabierała coraz więcej cech wzbudzających negatywne emocje i złowieszcze skojarzenia. Narzucony początkowo pozytywny odbiór misternie zmienił na przerażający, wskazując winnego – człowieka.
Dorosłego człowieka.
Wszystkie brutalne wydarzenia, których udziałem byli bohaterowie thrillera, tworzyły dobrze przemyślany łańcuch przyczyn i skutków oraz konsekwencji, zapoczątkowany brakiem więzi między rodzicami a nastolatkami. To opowieść, która świetnie ilustruje negatywny proces samorozwoju dojrzewającego człowieka bez nadzoru rodziny. Jej kwintesencję i przesłanie oddaje myśl z niedawno czytanego przeze mnie poradnika Mamo, nie krzycz Jeannine Miki i Sandry Teml-Jetter – „My, rodzice, musimy chronić nasze dzieci, kiedy inni dorośli tańczą w ich kręgu”. Można w tej historii z drobiazgową dokładnością przyjrzeć się potrzebie posiadania przewodnika w okresie dorastania i konsekwencjom znajdywania go na własną rękę, by w efekcie prześledzić proces przeistaczania się w predatora na granicy szaleństwa dziedziczonego przez następne pokolenia.
I to było w tej powieści najbardziej przerażające.
Nie natura, nie głusza, która była tylko narzędziem manipulacji, a człowiek. Zaniedbany człowiek w okresie dojrzewania. Przeciwwagą do tej nieubłaganej destrukcji autor uczynił budowaną więź między ojcem a córką w trakcie wspólnych, ekstremalnych doświadczeń.
Upiorna opowieść o wakacyjnym wyjeździe, który stał się koszmarem, a tak naprawdę egzaminem z rodzicielstwa.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Głusza – Mark Edwards, przełożyła Agata Suchocka, Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza, 2022, 352 strony, literatura amerykańska.
Zwiastun książki.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Dodaj komentarz