Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

O chłopcu, który poszedł za tatą do Auschwitz – Jeremy Dronfield

25 sierpnia 2020

Na jedynym zdjęciu dołączonym do tekstu widać pięcioosobową rodzinę Kleinmannów, wydawałoby się, jakich wiele.

Gustav, głowa rodziny, tapicer z zawodu i jego żona Tini, siedzą. Najstarsza, osiemnastoletnia córka Edith trzyma dłoń na ramieniu matki. Chce być modystką, dlatego praktykuje w zakładzie kapeluszniczym. Po stronie ojca stoi druga, szesnastoletnia córka, prześliczna Herta. W samym środku piętnastoletni Fritz marzący o kontynuowaniu zawodu ojca,  a na kolanach najmłodszy, ośmioletni Kurt. Nie można z tej fotografii wyczytać, że to żydowska rodzina żyjąca w nazistowskim Wiedniu, na którego ulicach śpiewano:

Gdy z noża kapie żydowska krew,

Śpiewamy i śmiejemy się.

A zdjęcie zrobiono tuż po „nocy kryształowej” i tuż przed wybuchem II wojny światowej. Dopiero te dopowiedziane okoliczności zmieniają punkt widzenia na ich dramatyczne położenie i czyni ich historię nietypową, a osoby wyjątkowymi. Mimo że opowieść skupia się głównie na ojcu i starszym synu, to autor tej opowieści ukazał historię całej rodziny na tle ówczesnych wydarzeń politycznych, począwszy od czasów przedwojnia z narastającym antysemityzmem po czasy współczesne. Rodziny, która została rozbita i rozrzucona po świecie. Matce udało się wysłać Edith do Wielkiej Brytanii, a Kurta umieścić w amerykańskiej rodzinie w USA. Sama wraz z młodszą córka Hertą została rozstrzelana i zakopana w zbiorowym dole gdzieś pod Mińskiem. Gustav i szesnastoletni Fritz trafili do Buchenwaldu.

   Ich obozowe dzieje wymykały się wszelkiej logice przetrwania.

   Na każdym jego etapie mogli umrzeć. Niebezpieczeństw utraty życia było tak dużo, że w miarę czytania, nieustannie zadawałam sobie pytanie – jakim cudem wyszli z tego piekła cało? A zaraz, potem kiedy myślałam, że najgorsze mają za sobą, autor zapewniał mnie – Najgorsze wciąż miał jednak przed sobą. Faktycznie, skala zła stosowana przez nazistów wobec więźniów nie miała ograniczeń. Była większa niż ludzka wyobraźnia. Co ciekawe, strategia przetrwania ojca i syna była diametralnie różna, a mimo to skuteczna. Gustav z natury optymista o silnym harcie ducha uważał, że podstawową zasadą było nie zwracać na siebie żadnej uwagi esesmanów i przekonanie – Nie rozpaczaj. Zaciśnij zęby, mordercy z SS nie mogą cię pokonać. Fritz wchodzący w okres dojrzewania i buntu był jego przeciwieństwem i stawiał na ryzyko, wykorzystanie szansy i nadarzającej się możliwości oraz życzliwość ludzką, podejmował kroki inicjujące zdarzenia z pożądanym skutkiem, ale ze straszliwymi konsekwencjami, które ponosił, przypłacając to zdrowiem, ale ratując życie nie tylko sobie, również ojcu i współwięźniom. Te dwie uzupełniające się postawy bardzo bliskich i zżytych ze sobą osób, tworzyły zgrany tandem, wzajemnie wspierających się ojca i syna, połączonych niezwykle silną więzią, o której Gustav napisał – Wzajemnie dodajemy sobie sił. Jesteśmy jednością, jesteśmy nierozłączni. Do tego stopnia, że Fritz zrobił coś niepojętego: z własnej woli wystąpił z grupy ocalonych, by dołączyć do skazańców, wśród których był jego ojciec, wyselekcjonowanych do komór gazowych w Auschwitz. Jeśli ktoś myśli, że taka postawa była normą, to musi zobaczyć sceny opisywane przez Gustava i Fritza, w których ojciec zabijał syna lub odwrotnie dla kromki chleba. Dopiero w tym kontekście można ocenić wyjątkowość postaw tej pary. Cudem przeżyli prawie sześć lat katorgi od Buchenwaldu, do którego przybyli 2 października 1939 roku przez Auschwitz, Mauthausen, Mittelbaum-Dora, Ellrich, Bergen-Belsen (w tych ostatnich obozach już osobno) po dzień ich wyzwolenia w 1945 roku.

   Dokładnie 5 lat, 7 miesięcy i 28 dni w fabryce śmierci.

   Każdy dzień, szczególnie w przypadku Fritza miał znaczenie, bo w dniu wyzwolenia, już jako młody mężczyzna, ważył 36 kilogramów i był pogrążony w depresji. Z 1305 żydowskich mężczyzn wywiezionych do Buchenwaldu przeżyło tylko, a raczej aż, 26. Wśród nich ojciec z synem.

Ich historię, którą nie mogę nazwać inaczej niż krwawym marszem śmierci, spisał pisarz i historyk w tej książce na podstawie dziennika Gustava prowadzonego w sekrecie przez te wszystkie dni katorgi. Również cudem ocalałego, a który był jedynym sposobem, by pozostać przy zdrowych zmysłach. Autor wykorzystał również wspomnienia i wywiady z ocalałymi członkami rodziny Kleinmannów oraz dokumenty historyczne weryfikujące kolejne etapy ich historii, których wykaz umieścił na końcu książki w postaci przypisów i bibliografii. Stworzył opowieść opartą na faktach, o której autor napisał – To historia prawdziwa. Każda występująca w niej osoba, każde zdarzenie, każdy zwrot akcji i niewiarygodny zbieg okoliczności ma potwierdzenie w źródłach historycznych. […] Nawet fragmenty dialogów cytuję lub rekonstruuję na podstawie źródeł. Powstała powieść dokumentalna, w którą autor zaangażował się emocjonalnie, gdy opisywał okoliczności polityczne losów bohaterów, ale i zachowując dystans, gdy relacjonował konkretne wydarzenia z ich udziałem. To trudna do przebrnięcia opowieść o sadyzmie, patologii zachowań, bestialskich torturach, głodzie zmuszającym do kanibalizmu, ale i sile ducha, odwadze w skrajnych warunkach, walce w ruchu oporu, przyjaźni, solidarności ludzkiej pokonującej kaniony rasy, narodowości, przekonań i poglądów. Po raz kolejny, czytając o losach więźniów obozów koncentracyjnych, utwierdziłam się w przekonaniu, że nie było jednej, gotowej, uniwersalnej recepty na przeżycie koszmaru machiny eksterminacji. Każda zawierała zupełnie inne składniki. Loterią był tylko ich dobór do człowieka i okoliczności oraz cud zadziałania. Dlatego, zamiast liczyć na ten cud, lepiej posłuchać słów Eliego Wiesela zacytowanych z jego wspomnień zawartych w Nocy w formie motta:

Jeżeli świadek się przemógł i zdecydował dawać świadectwo, uczynił to dla dzisiejszych młodych i dla tych, którzy dopiero się narodzą: nie chce, by jego przeszłość stała się ich przyszłością.

   Ja również nie chcę, dlatego warto czytać takie książki.

   Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

O chłopcu, który poszedł za tatą do Auschwitz: historia prawdziwa – Jeremy Dronfield, przełożyła Anna Gralak, Wydawnictwo Między Słowami, 2020, 430 stron, wydanie 2, literatura angielska.

Film promujący książkę w Czechach.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Powieść historyczna

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *