Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Pies – Miha Mazzini

21 marca 2020

   Boimy się tylko tego, co jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, a wierzymy tylko w to, co potrafimy zrozumieć.

   Kto by pomyślał, że tak głęboka myśl może zrodzić się w tak brzydkim mężczyźnie. Przecież żył w społeczeństwie, którego oczekiwania w stosunku do pojedynczych osobników sprowadzały się do jednego – głupi mają być brzydcy mężczyźni i piękne kobiety.

   Główny bohater był brzydki.

   Bardzo brzydki. No dobrze, nie będę delikatna – ohydny i odrażający. Jego widok zawsze przyciągał ciekawski wzrok, by po chwili zamienić się w wyraz obrzydzenia. Ewidentnie zakłócał poczucie estetyki patrzącego. Każde spojrzenie na niego wyrażało zdziwienie, jak może istnieć coś tak potwornie szkaradnego i dlaczego  t o stoi przed nim, psując mu widok.

   W jego pracy brzydota była jednak atutem.

   Należał do świty Maestra. Miejscowego mafiosa świata przestępczego. Człowiekiem niezastąpionym w wymuszaniu długów i haraczy. Wystarczyło, że stanął pod drzwiami lokalu dłużnika i chwilę popatrzył, by natychmiast otrzymać żądaną kwotę. To pozwalało mu na prowadzenie niezależnego, ustabilizowanego życia z dala od ludzi, w którym rutyna była tym, co cenił sobie najbardziej.

   Aż do nietypowego zlecenia.

   Maestro powierzył jego pieczy młodą kobietę Hanę. Bardzo ważnego świadka będącego alibi dla szefa. Miał opiekować się nią i pilnować do rozprawy sądowej.

   Tylko tydzień i aż tydzień!

   Relacjonowany przez głównego bohatera, dzień po dniu i godzina po godzinie, przypominający formą narracji dziennik, stał się historią przemiany bezwzględnego, brutalnego, cynicznego, pełnego nienawiści do ludzi autsajdera w człowieka, który odkrył w sobie pozytywne uczucia. Wśród nich największe – miłość do swojego pracodawcy.  Kochał go tak, jak pies swojego właściciela. Tej dramatycznej, a momentami komicznej, przemianie towarzyszył koktajl emocji przeżywanych i opisywanych przez głównego bohatera, który bardzo mało mówił i tylko, kiedy musiał, ale za to bardzo dużo myślał. Jego wewnętrzne monologi, komentarze, wnioski, wspomnienia z przeszłości stanowiły swoistą mieszankę filozofii, sarkazmu, ironii, moralizatorstwa i czarnego humoru przez łzy, by ostatecznie pozostawić mnie z myślami pełnymi goryczy.

   Dotyczącymi współczesnego społeczeństwa.

   Tak naprawdę ta opowieść o losach jednego człowieka wyrzuconego przez ostracyzm na margines społeczny była pretekstem do zawarcia w niej krytyki ludzkiego systemu wartości hołdującemu urodzie, konsumpcjonizmowi, globalizacji i wychowującemu jeden pożądany model obywatela – niezauważalnego. Człowieka, który nie będzie się głośno śmiał, płakał, skakał, nie będzie hiperaktywny, tylko będzie siedział na jednym, odgórnie przydzielonym miejscu i robił swoje. Niewzruszony lub  – jak zwykło się to określać – kulturalny i dobrze ułożony. Niczym nie wolno mu się wyróżniać, za to żyć długo i płytko.

   Miał być wierny jak pies.

   Tylko takim przeciętniakom, miernym, biernym, ale wiernym,  społeczeństwo daje szansę wolności wyboru. Problem w tym, że tacy ludzie nie potrafią z niej korzystać, bo gdyby potrafili, nie byliby przeciętni. Wielu tkwi w tej społecznej pułapce tak, jak tytułowy pies i jak pies traktowanych.

   Cokolwiek by nie zrobili dla swojego pana.

   Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

Pies – Miha Mazzini, przełożył Wojciech Domachowski, Wydawnictwo Grube Ryby, 2000, 320 stron, literatura słoweńska.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Powieść społeczno-obyczajowa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *