Ja tam jej wierzę.
Powyższe anonimowe zapewnienie kończy ten psychologiczny thriller. Ale komu? – zadałam sobie pytanie. Alicji, asystentce odpowiedzialnej za wizerunek i reputację gwiazdy, Mileny Bilkiewicz, który budowała na iluzji, mając do tego kosmiczny talent? Może Sebastianowi, ochroniarzowi idolki wielu milionów fanów? Może Michałowi, jej managerowi, człowiekowi sukcesu? Może Szymonowi, który oskarżył gwiazdę o porwanie mu syna? A może Joli, siostrze Szymona, która znała jego trudną przeszłość? Kto z nich mówił prawdę, a kto kłamał? Jak miałam odnaleźć autentyzm w morzu kłamstw? W środowisku, w którym iluzja, złudzenie, blichtr, lans, wizerunek, reputacja były ważniejsze i cenniejsze niż życie i zdrowie.
A gra warta była świeczki!
Właśnie porwano supergwiazdę shock-popu bijącą rekordy popularności na YouTube. Performerkę mającą pięć milionów subskrybentów i rzesze fanów, sympatyków, fanatyków, obsesjonatów i wyznawców, którzy zasypiali, słysząc jej słowa, potem śnili o niej, a rano otwierali oczy na dźwięk budzika z sample’em jej głosu. Armię wiernych, których budziła sztuczna inteligencja o brzmieniu i charakterze Mileny nuciła im wieczorami i budziła ich rano, mówiła, czego brakuje w lodówce i na co wybrać się w najbliższy weekend do kina. Któż nie pokochałby bezgranicznie dziewczyny, która potrafiła z taką gracją zmieniać traumy w chwytliwe kawałki, pogrzeby w imprezy, konflikty w orgie?
I ważniejsze pytanie – kto zaryzykowałby utratę takiego wizerunku?
Budowanego w pocie czoła przez kilka lat i przynoszącego krocie jej współpracownikom? Wszyscy wiedzieli jedno – po takiej wpadce medialnej, nikt nie podniósłby się z kolan. I chociaż głos każdego z bohaterów budował jeden, obiektywny, również odrażający obraz Mileny, to każdy miał swoją odrębną wersję. Inną zakładał maskę, używał odmiennych skojarzeń i niepasujących do siebie interpretacji zachowań pozostałych. Ich wypowiedzi wyglądały na bardzo wiarygodne, ale nie byłam w stanie ocenić, na ile obliczone na własną korzyść, by nie ponieść kary za finał sprawy. Dochodzenie do prawdy tworzyło napięcie, a naprzemienność wypowiedzi, utrzymanych w większości w formie monologu, dynamikę odtwarzanych wydarzeń.
Chociaż sama fabuła była dla mnie przewidywalna.
Jej bohaterowie transparentni. Zwłaszcza Szymon i jego sugestywne, myślowe monologi i stany odmienne, które łatwo było zdemaskować. Nie przeszkadzało mi to jednak, ponieważ powieść broni się bardzo ważnym przesłaniem.
Wpływem mediów społecznościowych na użytkowników w naszej popkulturze.
Autor na przykładzie Mileny pokazał mechanizmy tworzenia sztucznych, medialnych osobowości. Pracę sztabu ludzi od kreowania wizerunku. Zarówno od jego tworzenia, pielęgnowania, jak i czyszczenia z ewentualnych wpadek. To odbrązawianie ikony wielbionej przez tłumy ukazywało również człowieczą potrzebę posiadania autorytetu i ślepej wiary w istnienie ludzi bez skazy oraz branżę tę potrzebę wykorzystującą dla zysku. W efekcie – wyparcie, w ostateczności tolerowanie, przestępstw i czynów karalnych, dewiacji i zachowań niezgodnych z normami moralnymi tylko dlatego, że stały się bożyszczem bezkrytycznych tłumów.
Ikonami stojącymi ponad prawem.
I chociaż autor stworzył w powieści postać fikcyjną, to same mechanizmy są jak najbardziej prawdziwe. Dobrze funkcjonujące w świecie rzeczywistym. Wystarczy wspomnieć tak znane gwiazdy popu, jak Michael Jackson czy filmu Roman Polański i ostatnio Harvey Weinstein. Ten ostatni, bohater demaskatorskiej autobiografii Rose McGrowan – Odważna .
I wiele, wiele innych.
Dlatego dla mnie najważniejszym zdaniem w formie parafrazy z Biblii, które padło w tej powieści, jest wypowiedź samej, wielkiej, nieobecnej, Mileny Bilkiweicz, które w jej ustach brzmią ironicznie, ale jakże prawdziwie – Błogosławieni, którzy widzieli, a nie uwierzyli.
Dlatego – ja tam jej wierzę!
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Kiszela Marcin, Reputacja, Wydawnictwo W.A.B., 2020, 300 stron, literatura polska.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Dodaj komentarz