Z ostatniej chwili – Małgorzata Sobieszczańska
Wydawnictwo Oficynka , 2014 , 248 stron
Seria ABC
Literatura polska
Książka jak struś Pędziwiatr!
Myk-myk i po czytaniu! Zanim zaczęłam, już skończyłam! Takiego ekspresu z turbodoładowaniem dawno nie doświadczyłam. To wręcz idealny przykład literackiego wytworu naszych czasów – szybkich, skondensowanych informacyjnie, minimalistycznych w słowach. Podejrzewam, że na ten efekt w dużej mierze złożyła się profesja autorki. Będąc dziennikarką, musiała wypracować umiejętności operowania informacją, przyswajając sobie zasady nią rządzące – szybko, syntetycznie i na wczoraj.
I wykorzystała je w pełni, pisząc kryminał.
Akcję powieści umieściła w środowisku dziennikarzy i redaktorów telewizyjnych, wśród których wyścig po „gorącego njusa” to codzienność i norma. Spośród nich wybrała Natalię, czyniąc ją główną bohaterką. Dziennikarkę, która w trakcie trwania programu telewizyjnego dowiedziała się z emitowanych z ostatniej chwili (stąd tytuł powieści) materiałów o śmierci męża. Jego zwłoki leżały obok zabitego w tym samym czasie posła. Na mnożące się pytania: kto zabił, dlaczego i najważniejsze – co wiązało ze sobą dwóch mężczyzn? – zaczęli szukać odpowiedzi wszyscy. Prokurator, rodzina, znajomi, środowisko zawodowe Natalii i przede wszystkim ona sama. Ich dociekania, analizy, wnioski tworzyły całość historii, przypominając procedurę tworzenia programu informacyjnego – emocje Natalii, cięcie, myśli prokuratora, cięcie, dociekania koleżanki z pracy, cięcie, migawka z przeszłości, cięcie i tak do końca. Przy czym klapsem ucinającym i rozpoczynającym kolejne sekwencje były daty rozgrywających się scen. Każda z nich wnosząca istotny szczegół do całości, chociaż z osobna pozornie nie mówiły nic. Zwłaszcza gdy były ukazywane z punktu widzenia osoby postronnej, przypadkowej, której nie nazwałabym nawet bohaterem powieści. Przypominało to rozproszony witraż (tego porównania użyła Natalia do aktualnego stanu jej życia), którego temat i jego sens odkryłam po złożeniu w całość, analizując po drodze dokładnie i po kolei każdy z jego elementów.
To ostatnie nie było proste.
Ze względu na styl narracji. Wprawdzie narrator był zewnętrzny, ale relacjonujący wewnętrzny, subiektywny, ograniczony emocjonalnie i rozumowo świat bohaterów przy jednoczesnej redukcji do minimum opisów wyjaśniających. Wszystko musiałam budować i tworzyć na bazie często chaotycznych myśli dyktowanych emocjami, sprzecznie wewnętrznych monologów lub tylko prostych dialogów. Nie zawsze obiektywnych. Takie minimalistyczne, poszatkowane przekazywanie informacji narzucało szybkie tempo czytania, przy jednoczesnym wymuszaniu skupienia uwagi i intensywnego rozumowania, by zorientować się, kto mówi lub myśli, na szczegółach budujących obraz związku Natalii z mężem, na równoważnym i uważnym balansowaniu między teraźniejszością a przeszłością i naprzemiennym przemieszczaniu się wśród bohaterów.
Jednym słowem – karuzela!
Dokładnie taka, jaka panuje w trakcie tworzenia telewizyjnego programu publicystycznego. W studiu panowała nad tym Natalia, a w książce musiałam zapanować ja. Udawało mi się to. Ba! Ja nawet odczuwałam przyjemność tej fali szybkości i intensywności myślenia. To idealna pozycja dla tych, którzy uwielbiają kryminały, ale nie mają cierpliwości i wytrwałości w docieraniu do końca i z tego powodu najchętniej czytają opowiadania kryminalne. Nie uwierzyłabym w istnienie takiego czytelnika, gdyby nie moja koleżanka, która dokładnie taką czytelniczką jest. Będzie następną czytającą tę książkę i wiem, że bardzo jej się spodoba, bo intensywnie, szybko, ciekawie i bez „opisów przyrody”.
A na koniec, ku mojemu zaskoczeniu (to, że szybka i przyjemna, nie znaczy, że pusta), przesłanie tej historii.
W pogoni za sensacją, by zadowolić wiecznie głodnego krwawych informacji widza, nie zawsze kryje się bagno polityki, przekręty i świat szemrany. Czasami to zwykłe, szare, poplątane życie ludzkie pisze scenariusze wydarzeń, które ktoś może wykorzystać w wyścigu do bycia na topie. Miałam wrażenie, że autorka trochę zakpiła ze mnie, zapowiadając wielką sensację niczym dobrze zapowiadającą się burzę, a kończąc na deszczowym kapuśniaku.
A może to miał być kubeł zimnej wody ku oprzytomnieniu i tych tworzących w amoku świat mediów, i tych, którzy go bezkrytycznie odbierają?
Swoje wrażenia spisałam dla portalu Zbrodnia w Bibliotece.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Tagi: książki w 2014
Dodaj komentarz