Yakuza: bliźniacza krew – Agata Romaniuk
Wydawnictwo Bellona , 2012 , 471 stron
Literatura polska
Nieświadoma zawartości tej książki oparłam się na informacji wprowadzającej w treść, umieszczonej na okładkach, z których ta wydrukowana na samej górze zaciekawiła mnie najbardziej:
Tego typu wzmianki o młodocianym wieku autora wywołują u mnie postawę korektorki. Czasami moja zaprzyjaźniona młodzież obdarza mnie zaufaniem, powierzając swoje próby literackich zmagań ze słowem. Najczęściej poetyckie, rzadziej prozatorskie. Stąd moje automatyczne, niezamierzone nastawienie. Przeszkadzało mi to bardzo, bo zamiast popłynąć z nurtem fabuły, zatrzymywałam się na tekście, zastanawiając się nad poprawnością stylu, nad doborem określeń, które wydawały mi się nieadekwatne do skali emocji lub powagi sytuacji, nad zasadnością wtrącanych japonizmów czy nadludzką, niewiarygodną wytrzymałością bohaterów. Aż wreszcie zdenerwowałam się sama na siebie i powiedziałam kategoryczne – stop! Przecież ta książka – tłumaczyłam sobie – przeszła przez sito selekcjonerów, którzy wiedzieli, bogaci doświadczeniem krytycznego doboru nadsyłanego materiału literackiego, co robią, decydując się na jej wydanie. Musiała być tego konkretna przyczyna – przekonywałam siebie. Tylko jaka? – zapytało moje sceptyczne ja. Po czym postanowiłam dać się ponieść powieści. Zwłaszcza, że dynamika akcji była porywająca niczym wirujące tornado, licząc na to, że przestanę postrzegać powieść przez pryzmat wieku autorki i znajdę klucz do snutej przez nią historii.
Opowieści o japońskiej dziewczynie Namidzie, osieroconej w dzieciństwie przez rodziców, zamordowanych na zlecenie jej stryja. Przygarniętej przez najpotężniejszy gang yakuzy i wyszkolonej na najlepszą zabójczynię. Pracującej w trzyosobowym zespole wraz z dwoma mężczyznami na zlecenie japońskiej mafii. Prywatnie kierowanej chęcią zemsty na mordercy. Już sam prolog i pierwsze rozdziały zapowiadały dobrą sensację w tokijskiej scenerii. Fabuła z dynamiczną akcją przenoszącą się z miejsca na miejsce, wieloma scenami walk, ucieczek i pościgów, wprowadzała cechy powieści przygodowej. Wątek rodzącej się miłości między Namidą a współtowarzyszem Arashim nadawał jej cech romansu. Do tego wprowadzenie postaci demonicznych z legend i mitów japońskich czyniła z niej opowieść fantastyczną. Na tej podstawie mogłabym stwierdzić, że to powieść posiadająca cechy wielu gatunków.
I tak też ją początkowo odbierałam, dopóki, w miarę czytania i ogarniania całości jej elementów, nie zaczęła mi czegoś przypominać. A kiedy pojawiło się w moim umyśle słowo-klucz do niej, odkryłam tę powieść na nowo! Wtedy wszystko zaczęło się zgadzać i pasować do siebie, jak ulał. I ci nadludzcy bohaterowie, i miejsce akcji, przerysowane reakcje bohaterów charakterystyczne dla nastolatków, nieumiejętność radzenia sobie z sytuacjami intymnymi, sympatia dziewczyny i chłopaka, przypominająca zaloty dwóch jeży niż dojrzałej kobiety i mężczyzny, nagłe przeskakiwanie z jednej sceny do drugiej, zawrotne tempo, szczegółowe opisy walk, mnóstwo krwi i wiele, wiele innych, charakterystycznych cech, które pięknie się łączą w słowie – manga lub anime.
To idealna powieść dla fanów tego gatunku przekazu.
I dopiero w tym kontekście dostrzegłam nowatorstwo autorki, która zainspirowana japońską mangą (tę fascynację czułam wyraźnie!) przełożyła jej język obrazkowy na prozę, zachowując przynależne jej cechy. Śmiem nawet twierdzić, że wiek był tutaj sprzymierzeńcem, bo to w Polsce (w Japonii manga nie ogranicza wieku odbiorcy) domena młodszego pokolenia i nikt lepiej niż nastolatek nie potrafiłby oddać aury i atmosfery tego gatunku przekazu. Zwłaszcza nastolatek, który tak, jak autorka operuje wyjątkowo dojrzałą narracją.
Mam tylko dwa zastrzeżenia.
Pierwsze to zawyżony wiek bohaterki. Namida w powieści ma 23 lata, ale osobowość, sposób bycia, zachowanie, dojrzałość emocjonalną i doświadczenie seksualne na poziomie nastolatki. Bardzo mi ta rozbieżność przeszkadzała i przyznam się, że podświadomie uważałam ją za szesnastolatkę, a może nawet młodszą.
A drugie zastrzeżenie to wampiry, które koniecznie, ale to koniecznie wyrzuciłabym z hukiem z tej historii. W zupełności wystarczą demony i nekomata.
To dlatego tę powieść polecałabym nastolatkom, a nie osobom dorosłym. Szkoda, że w informacjach umieszczonych na książce nie ujęto uwagi o inspiracjach japońskim komiksem i filmem animowanym, bo to jest właśnie ten klucz, który odkryłam podczas czytania. Bez niej zapowiedź można odebrać jako historię o japońskiej mafii dla dorosłych, a tak nie jest.
Zastanawiam się, czy ta prozatorska alternatywa komiksu znajdzie swoich odbiorców? A może będzie ciekawym uzupełnieniem dla wydań obrazkowych? I najważniejsze, kto będzie następny i czy w ogóle znajdą się kolejni, młodzi autorzy?
Czas pokaże.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Dla młodzieży
Tagi: książki w 2012
Dodaj komentarz