Wybór Jasminy: prawdziwa opowieść o niewolnicy, która wywalczyła sobie życie – Jean Sasson
Przełożył Grzegorz Łuczkiewicz
Wydawnictwo Znak Literanova , 2016 , 284 strony
Literatura amerykańska
Mężczyzn o rozbudowanym ego uprzedzam, że tekst może zaboleć!
Najbardziej egoistycznym, krwiożerczym, bezwzględnym i ekspansywnym w pojęciu darwinowskim gatunkiem w królestwie zwierząt jest… Nie, nie człowiek. Mężczyzna! Po tej pozycji, która przelała mój kielich wiedzy o nim zbieranej na przestrzeni dziejów ludzkości, od tej pory to zdanie będę właśnie tak kończyła – mężczyzna! Zaznaczam przy tym, że nie jestem feministką. Wręcz przeciwnie. Tradycyjna ze mnie kobieta, ale próbująca na mężczyznę spojrzeć ponad podziałem płci. Przyjrzeć mu się z punktu widzenia psychologii, socjologii, historii i konotacji kulturowych. Ta wiedza czerpana z takich źródeł doprowadziła mnie do powyższego, jednoznacznego, dla niektórych być może kontrowersyjnego, wniosku.
Dlaczego akurat teraz albo dopiero teraz?
Ponieważ mężczyzna, jego profil psychologiczny, rola i zadania, do których był stworzony psycho-fizycznie, a także kulturowo, jawił mi się do tej pory jako relikt. Żyjąc w społeczeństwie pod kloszem zasad moralnych współczesnej cywilizacji, zachowania atawistyczne traktowałam jako przeszłość. Agresywne zachowania mężczyzn podczas wojny jako byłe i nieaktualne. Trwałam w letargu, uśpiona spokojnym życiem w pełnym poczuciu bezpieczeństwa, w którym mężczyźni ustępują miejsca, przepuszczają pierwszą w drzwiach i tak staromodnie całują w dłoń, że aż śmiesznie. W atmosferze przepełnionej informacjami o postępującym zniewieścieniu męskiej części populacji uległam złudzeniu. Wystarczy jednak zmiana okoliczności w wyniku wyjątkowych lub skrajnych wydarzeń (zderzenie kultur – molestowanie seksualne przez emigrantów w Kolonii, wojna – gwałty na kobietach bez konsekwencji), a z mężczyzny wychodzi diametralnie inny mężczyzna. Ten pierwotny, kierujący się instynktem, a dokładniej popędem płciowym. Mózg kompletnie wyłącza mu się, uruchamiając instynkt rozmnażania. Rozsiewania plemników często i dużo, z jak największą ilością partnerek. Manuela Gretkowska w My zdes’ emigranty określiła to zjawisko dosadniej, twierdząc, że mężczyzna to prosty mechanizm posiadający tylko jedną dźwignię. Za to jej siła działania w chwili wyzwolenia z zasad moralnych jest tak ogromna, że błyskawicznie odrzuca gorset norm mozolnie wpajanych w procesie wychowania, ukazując cieniutką i nic niewartą warstwę cywilizacji, układaną przez lata w wyniku socjalizacji. Z kolei autorka tej pozycji ujęła to samo inaczej – Po zwycięskiej bitwie nic nie wywabia zła z jego ukrytej nory z taką siłą jak obecność pięknej kobiety. Historia pokazuje, że niekoniecznie pięknej i pełnoletniej, a nawet nie kobiety.
Aby tę przemianę z doktora Jekylla w pana Hyde’a zobaczyć, wystarczy wojna.
Dobrze to zjawisko zostało opisane przez anonimowego autora w Kobiecie w Berlinie, jak to „dobrzy, spokojni mężczyźni rosyjscy stali się potworami. Byli straszni w pojedynkę, a w masie zachowywali się tak, że nie da się opisać”. Za przyzwoleniem Stalina. Wystarczy posłuchać staruszek-kobiet, które wspominają sposoby ukrywania się przed masowymi i powszechnymi gwałtami żołnierzy wszystkich armii w czasie II wojny światowej. Bez wyjątku. Wystarczy też wejść w świat przestępczy, w którym to zjawisko z kolei dobrze opisała Lydia Cacho w Niewolnicach władzy. Moim błędem, do tej kolejnej publikacji poruszającej problemy współczesnych kobiet przez Jean Sasson znaną mi z Księżniczki i Łez księżniczki, było myślenie o tym zjawisku jako albo niedotyczącym mnie, albo dalekim, albo przeszłym. A okazuje się, że ono jest bardzo blisko i dzieje się stale. Wszędzie tam, gdzie toczą się zbrojne konflikty i gdzie nie działa prawo oparte na akceptowalnych społecznie wartościach moralnych, pojawia się mężczyzna atawistyczny. Kielich przekonania o słuszności mojego wniosku dopełnił film Róża w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego, opowiadający dokładnie o tym zjawisku. O rozciągniętym w czasie zagwałceniu na śmierć kobiety podczas wojny i w krótkim okresie powojennego bezprawia i umacniania się nowej władzy socjalistycznej na Mazurach.
I właśnie o tym zjawisku jest również ta pozycja.
Jej brutalność i drastyczność w opisach tortur seksualnych jest tak duża, że autorka już na początku lojalnie mnie uprzedziła – Prawdziwa i ważna historia, którą teraz przeczytacie, nie jest przeznaczona dla ludzi o słabych nerwach.
Faktycznie – wstrząsnęła mną.
Był rok 1990. Trwała okupacja Kuwejtu przez armię iracką Saddama Husajna. 208 dni zniewolenia Kuwejtczyków, zadając cywilnej ludności Kuwejtu mnóstwo cierpienia, dopuszczając się rabunków, gwałtów, tortur cielesnych i morderstw. Ale nie jest to książka o Iraku ani o Kuwejcie. – zaznacza autorka. To historia gwałconych kobiet opowiedziana przez dwie dziewczyny – dwudziestotrzyletnią Jasminę i szesnastoletnią Lanę. Obie porwane z ulicy przez irackich żołnierzy i zamknięte w osobnych celach kopulacyjnych z piętnastoma innymi dziewczętami podobnymi do nich. Jasmina była wśród nich najstarsza. Stały się, tak, jak pozostałe, niewolnicami seksualnymi, które usłyszały na powitanie – Jesteśmy żołnierzami i ryzykujemy życie. Jesteśmy daleko od żon i przyjaciółek. To zrozumiałe, że potrzebujemy kobiet, żebyśmy mogli spełniać żołnierskie obowiązki. Jeśli mężczyźni nie mają kobiet, stają się zbyt miękcy, by mogli walczyć. Wiadomo to wszystkim rozumnym ludziom. I w imię tej „rozumnej” logiki te dziewczyny, jeszcze dziewice, które nigdy nie widziały mężczyzny nago, wychowywane według surowych zasad moralnych, musiały stać się wyrafinowanymi prostytutkami i robić wszystko to, czego mężczyzna-kat sobie zażyczył. A życzył sobie często i perwersyjnie, czerpiąc pomysły z filmów pornograficznych. Stworzył nawet zasady funkcjonowania tego seksualnego więzienia. Jedna wynikała z przekonania, że, jako żołnierzowi, kobieta mu się należy i może z nią robić, co tylko zapragnie i wyobraźnia podyktuje, włącznie z zabiciem jej, porywając na jej miejsce kolejną, a druga była przebłyskiem człowieczeństwa, mówiącego mu, że to jest złe, więc trzeba ten fakt ukrywać przed innymi oddziałami i zwierzchnictwem pod nazwą więzienia specjalnego. Nikt więc tam do niego nie zaglądał, będąc przekonanym, że uwięzieni to wyjątkowi jeńcy wojenni. Nie będę opowiadać i wymieniać tortur sadystycznych i seksualnych, jakim poddawano te dziewczęta. Autorka opisywała je bardzo dokładnie i tak sugestywnie, że patrząc na okładkę tej książki, mniej widzę drastyczne obrazy i sceny, a bardziej słyszę zwierzęce wycie Lany. Dla mnie najważniejsze w tych traumatycznych wspomnieniach Jasminy i Lany są skrajne postawy obu dziewcząt i dokonany przez nie wybór.
Stąd tytuł tej książki.
Lana wychowana w szacunku dla wartości kobiecego honoru i jej rodziny do końca walczyła o siebie. Jej ciało było masakrowane trzy razy dziennie przez kilka miesięcy przez kata-sadystę, ale była wierna zasadzie – Gwałciciel może ją pobić na śmierć, może ją zastrzelić, ale nawet w chwili śmierci dziewczyna zachowa coś ważniejszego od życia – zostanie pochowana bez plamy na honorze. Zachowa szacunek rodziny, otoczenia i całego społeczeństwa, bo nigdy się nie poddała, bo wyżej ceniła honor niż życie. Nigdy też nie pomyślała o samobójstwie, chociaż tęsknie wyczekiwała śmierci.
Jasmina wybrała uległość, próbując rozkochać w sobie oprawcę. Chciała żyć, chociaż próbowała popełnić samobójstwo, bo wiedziała, że jeśli nawet uda się jej przeżyć, to nigdy nie będzie mogła opowiedzieć o tym, przez co przeszła, że nigdy nie będzie mogła powiedzieć prawdy: że została porwana, była trzymana w niewoli i gwałcona. Rodzice kochają ją, ale ich szczęście zrujnowałaby wiedza, że ich najstarsza i najpiękniejsza córka została „popsuta”. Jasmina nie mogłaby wyjść za mąż. Plotkowano by o niej, a plotka okryłaby hańbą całą rodzinę niewidocznym woalem skandalu. Dobre towarzystwo unikałoby jej rodziny. Trzeba pamiętać o tym, że na Bliskim Wschodzie za gwałt obwinia się kobietę. To dodatkowy, kulturowy aspekt tej sprawy pogłębiający dramat tych dziewcząt. Lana jednak rozgrzeszyła postępowanie Jasminy, mówiąc – Ale ktoś musi żyć, Jasmina. Ktoś musi opowiedzieć, co tu się działo.
I dzieje się nadal.
To ponadczasowa i stale aktualna opowieść o kobietach-ofiarach wojen na całym świecie. Tym tragiczniejsza dla kobiety, im niżej stoi na drabinie pozycji społecznych w danej kulturze. Te wspomnienia to tak naprawdę książka o mężczyznach i kobietach, o wojnie i gwałcie jako zjawisku towarzyszącym konfliktom zbrojnym i instrumencie walki w myśl zasady obowiązującej od zawsze w dziejach ludzkości, którą celnie podsumowuje i oddaje cytat przytoczony przez autorkę:
Tak jest, było i niestety będzie (jestem tutaj pesymistką), a kobietom pozostaje tylko wybór.
Jeśli mężczyźni, pomimo mojego ostrzeżenia przeczytali moje wrażenia polekturowe i poczuli się urażeni, to przypomnę wyjątkową, bo budującą postawę autora a zarazem bohatera wspomnień Nikołaja Nikulina Sołdat, który cudem wyniósł z wojennej apokalipsy upodlenia nie tylko nienaruszony system wartości moralnych wpojonych mu przez rodziców, ale, paradoksalnie, umocnił się w nim, dzięki właśnie wojennym przeżyciom. Niestety ten wyjątek tylko potwierdza regułę. Ale, jak widać i co udowadnia, mężczyźni też mają wybór, bo jedyne co człowiek musi (jak gdzieś przeczytałam, ale nie pamiętam gdzie), to umrzeć.
Reszta jest kwestią wyboru.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Wspomnienia powieść autobiograficzna
Tagi: literatura amerykańska
Dodaj komentarz