Wiek cudów – Karen Thompson Walker
Przełożyła Anna Gralak
Wydawnictwo Między Słowami , 2016 , 302 strony
Literatura amerykańska
Warto spowolnić!
Już! Teraz! Usiąść przy bohaterce tej opowieści, Julii i posłuchać jej wspomnień. Jest człowiekiem z, być może, niedalekiej, a może bliskiej przyszłości i choć ma dopiero dwadzieścia trzy lata, dysponuje wiedzą bardzo doświadczonej osoby. A zaczyna swoje wspomnienia od dwóch alarmujących zdań – Nie od razu zauważyliśmy, co się stało. Nie mogliśmy poczuć. Świat skupiał się wówczas na bardziej widocznych, dotkliwszych, dających się we znaki problemach jak wojny, huragany czy zamachy. Ludzkość przejmowała się nie tym, czym powinna się przejmować: dziurą w warstwie ozonowej, topnieniem pokryw lodowych, zachodnim Nilem, świńską grypą i morderczymi pszczołami. Mimo że niektórzy bili na alarm, uczulali, wskazywali od dziesięcioleci na płonące lasy deszczowe, wzrost zachorowalności na raka, topnienie lodowców, śmieci w oceanach i antydepresanty w ludzkich krwiobiegach. Nie tym przejmowali się dorośli i nie tym przejmowała się również Julia. Miała do tego prawo. Była przecież tylko dwunastolatką ufającą dorosłym. Skupiała się więc na osobistych problemach. Na chłopcu, który jej się podobał. Na własnej rodzinie, która przeżywała kryzys i na przyjaciółce, która porzuciła ich przyjaźń dla innej koleżanki. Z czasem zauważyła, że powodem części tych problemów było spowolnienie obrotowych ruchów Ziemi.
Niewidoczny i niezauważalny, ale stały przyrost czasu.
Słuchałam tej relacji z coraz większym skupieniem i coraz większym niepokojem. Powoli uświadamiałam sobie, że właśnie dostrzegam opis alternatywnego końca świata do tego apokaliptycznego, zapowiadanego w świętych księgach ludzi wiary. Nie było trzęsień ziemi, w telewizji nic nie mówili, nie pokazywali płonących budynków ani zawalonych mostów, nie było żadnego pogiętego metalu ani spalonej ziemi, niczyje domy nie ześlizgiwały się z fundamentów. Nikt nie został ranny. Nikt nie zginął. Na początku katastrofa była w zasadzie niewidzialna. Ze zgrozą i przerażeniem doszłam do wniosku, że według tej teorii koniec świata już się zaczął i trwa. To pierwszy etap i jednocześnie przyczyna opisywana i wymieniana przez Julię – agresywna eksploatacja zasobów naturalnych Ziemi i jej masowe zaśmiecanie oraz zatruwanie.
Co było dalej, a co czeka nas w przyszłości – Julia dokładnie opowiadała.
O wydłużaniu się godzin, dni, nocy i tygodni aż do tylko siedmiu wschodów słońca w miesiącu. O próbie zorganizowania sobie życia przez ludzi i przez państwo w zmiennym wymiarze czasu. O podziale ludzi na prawdziwoczasowców i staroczasowców. O chorobie wywołanej zmianą grawitacji. O wypadkach powodowanych zaburzonym przyciąganiem ziemskim. Ale przede wszystkim o zmianach psychicznych człowieka wywołanych inną dynamiką związków chemicznych w mózgu zaburzającą kruchą równowagę między impulsem a samokontrolą, mającą wpływ na postawy i zachowania. Spowolnienie zakłóciło także pewne subtelniejsze trajektorie: na przykład przyjaźni, ścieżki przybliżające do miłości i oddalające od niej.
Świat i ludzkość, dosłownie i w przenośni, utraciła środek ciężkości.
Wystarczyło zaburzyć jeden, mały, niewidoczny element w skomplikowanym procesie życia i cudzie istnienia świata ziemskiego, by wejść na drogę ku zagładzie totalnej. Opowieść Julii jest przestrogą a zarazem apelem do człowieka współczesnego. Na tyle emocjonalnie ukazanym i logicznie przedstawionym, że można zacząć się bać. A przynajmniej zacząć się nad nim zastanawiać, doceniać każdą sekundę życia i z większą uwagą przysłuchiwać się ludziom uznawanym dzisiaj za dziwaków takim, jak: przyrodnicy, zielarze, entuzjaści holistycznego podejścia do zdrowia, uzdrowiciele, hippisi, weganie, wiccanie, guru i filozofowie New Age, radykalni ekolodzy, wegetarianie, survivalowcy czy zwolennicy powrotu do ziemi. Wszystkich tych, którzy już wcześniej żyli w dziczy z dala od sieci energetycznych. Byli wrogo nastawieni do korporacji. Sceptyczni wobec rządu. Buntownicy z natury albo z przekonania. Wtedy zupełnie inaczej patrzy się na takie osoby, jak Les Stroud i Cody Lundin i zupełnie inaczej odbiera się ich poradniki – Przetrwać wszystko oraz Gdy rozpęta się piekło.
To przesłanie autorki jest tak silne i wymowne, że jej debiut powieściowy wywołał wielkie zamieszanie w świecie literackim. Powieść znalazła się w czołówce rankingów na najlepszą książkę liczących się magazynów, jak przeczytałam na tylnej okładce książki, a reżyserka Zmierzchu Catherine Hardwicke podjęła się jej ekranizacji. W Polsce to już drugie wydanie tej powieści. Wcześniej ukazała się w 2012 roku w wydawnictwie Znak Literanova w poniższej oprawie:
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fantastyka
Tagi: literatura amerykańska
Dodaj komentarz