Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Ulica tysiąca kwiatów – Gail Tsukiyama

21 marca 2019

Ulica tysiąca kwiatów – Gail Tsukiyama
Przełożyła Małgorzata Grabowska
Wydawnictwo Świat Książki , 2009 , 463 strony
Literatura amerykańska

   Przepiękna okładka jak wierne odbicie zasad japońskiej poezji haiku. Piękno, które chciałam dotykać, wodząc palcem po delikatnej wypukłości faktury kwiatów, za każdym razem biorąc książkę do ręki. Piękno jak zachęcający szyld nad wejściem, pozwalającym zajrzeć mi do świata tak zupełnie różnego kulturowo od mojego. Piękno ascetyczne w kolorach i jednocześnie głębokie w symbolice.
   I taka jest też ta powieść.
   Z pozoru o niczym, bo o życiu dwóch spokrewnionych ze sobą rodzin Wada i Tanaka, jakich mnóstwo w Japonii, żyjących w tokijskiej dzielnicy Yanaka przy ulicy tysiąca kwiatów. Przyjmujących ze spokojem wyznaczony im unme – los, o którego determinacji w przeznaczeniu i w kierunku dalszego życia są przekonani i z tym pogodzeni. Starsi wychowują młode pokolenie w poszanowaniu wartości rodzinnych i tradycji, pomagając im jednocześnie w osiąganiu stawianych sobie celów. W chwilach radości czy nieszczęść rodzina jest tą, która jako pierwsza cieszy się z sukcesów członków rodziny lub niesie im pomoc w potrzebie. Po prostu jest. Zawsze.
   I wszystko byłoby proste, gdyby nie fakt toczenia się tego „prostego” życia w czasach drugiej wojny światowej i siedmioletniej okupacji amerykańskiej. W czasach wyjątkowej próby dla obu rodzin. W czasach głodu, poświęcenia dla rodziny i ojczyzny swojej kariery, marzeń, zdrowia, również życia. W czasach, gdy spadły bomby atomowe, zniżające głos opowiadających o tym do szeptu: Możecie sobie wyobrazić wiatr tak silny, że zrywa człowiekowi twarz? Możecie sobie wyobrazić eksplodujące organy wewnętrzne, ubrania i ciała buchające płomieniem i rozpadające się w oka mgnieniu? A ja dodaję szeptem: czy mogę wyobrazić sobie w tym wszystkim dzieci? Po takich doświadczeniach przemawia do mnie zdanie: Ci którzy zginęli, byli szczęściarzami (…) Ci, którzy przeżyli nigdy nie będą tacy sami.
   I nie byli.
   6 sierpnia 1945 roku ich świat został przysypany szarym pyłem z drobinami białych kości wszystkich tych, którzy nigdy nie wstaną, a ich życie od tego momentu będzie polegało na ustawicznym domyślaniu się, wyszukiwaniu i wygrzebywaniu spod tego pyłu na przekór wszystkiemu, kolorów życia sprzed wojny. Z uporem będą chcieli żyć tak, by osiągając sukcesy, realizując swoje marzenia nie mieć poczucia, że życie ich ominęło, bez narzekania, bez epatowania cierpieniem, bez szukania rozgłosu i litości, bez nienawiści wobec agresora.
   Czy to możliwe?
   Wbrew pozorom, ta myśl kończąca powieść, jak haiku, dostarczyła mi materiału na cały wieczór rozmyślań nad jednym zdaniem: żyć tak, by osiągając sukcesy, mieć poczucie harmonii wszystkich aspektów życia.
Mam ułatwione zadanie. Żyję w świecie pokoju, bez traumatycznych doświadczeń wojennych. Czy uda mi się? Tego nie wiem, ale jednego jestem pewna: mam tego świadomość.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Powieść społeczno-obyczajowa

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *