Ufać zbyt mocno – Jadwiga Czajkowska
Wydawnictwo Prószyński i S-ka , 2017 , 472 strony
Literatura polska
Czy można ufać zbyt mocno?
Można! Wtedy, gdy rozsądek podpowiada ostrożność, a serce tłumi go pragnieniem posiadania za wszelką cenę. O tym jest ta opowieść. Trochę przewrotna, bo bohaterką nie jest kobieta na zakręcie życiowym, skrzywdzona przez złego mężczyznę lub próbująca wydobyć się z dołka życiowego, ale dziewczyna spełniona. I to już w wieku trzydziestu jeden lat! Wykształcona, atrakcyjna, dyrektorka oddziału bankowego z „ciachem” u boku i widokiem na przyszłość. Ucieleśnienie marzeń i realny powód zazdrości tysięcy żon przy mężu.
Tak myślałam na początku.
Dopóki nie natrafiłam na tę wypowiedź Blanki, bo tak miała na imię główna bohaterka – Tak naprawdę, tato, nie czuję się spełniona, pomimo tego, co osiągnęłam zawodowo. Prawie wszystkie moje koleżanki pozakładały rodziny, wychowują dzieci, mają dla kogo gotować rosół, a ja… Wtedy ujrzałam jej pozycję i sukcesy z zupełnie innej perspektywy. Wysokie stanowisko w banku oraz chciwość i pazerność akcjonariuszy i zarządu stresowało i wymuszało od niej łamanie norm etycznych wobec klientów banku, a wobec personelu dyscypliny bezwzględnie realizującej plan sprzedażowy, dzięki czemu zyskała sobie „sławę” największej suki w mieści. W domu nikt na nią nie czekał, a zarobione pieniądze przyciągały do niej mężczyzn-pasożytów. Marzyła o tym, czego nie doceniało tysiące zazdroszczących jej kobiet – rodziny i męża, który zapewniłby jej poczucie bezpieczeństwa, pozwalając jej ewentualnie pracować dla kaprysu.
Niemożliwe stało się możliwym!
Przed Blanką pojawiła się szansa zmiany dotychczasowego życia na to wyczekiwane. Wymagało to jednak od niej zaufania do Marcela. Mężczyzny, który miał spełnić jej marzenia i dać szczęście bycia tylko żoną i matką. Który miał stać się jej skałą i filarem życiowym. I jeśli myślałam, że od tego momentu fabuła potoczy się według schematu – wykorzystanie naiwnej – to nic z tego!
Autorka przełamywała schematy życiowe, wprowadzając do fabuły zaskakujące wątki, zdarzenia i fakty. Nic nie było proste. Wręcz przeciwnie. Komplikowało się coraz bardziej, a najbardziej pojęcie zaufania. Blanka, osoba bardzo silna, rozsądna, ignorująca przesądy i gusła, pragmatyczna, o której mówiono, że zawsze sobie poradzi, która zabezpieczyła się z każdej strony, doświadczyła tego najdotkliwiej. Im bardziej walczyła z nieprzewidzianym, tym więcej zaskakujących niespodzianek ją spotykało. Niekoniecznie ze strony ludzi, a raczej z powodu splotu wydarzeń, które wymuszały na bohaterach zmiany postaw wobec Blanki. Nawet na tych o najbardziej szlachetnych zamiarach. Dynamika stale zmieniającej się akcji stawiała mnie nieustannie przed oceną postaw Blanki, ale i zmuszała do zastanowienia się, co ja zrobiłabym na jej miejscu? Co ja wybrałabym w takich okolicznościach? Jaką ja podjęłabym decyzję? Trudno było mi odpowiadać na nie, a jeszcze trudniej znaleźć w sobie odrobinę altruizmu, do którego kobieta była zmuszana. W ostateczności pozostało mi jedno, podstawowe i chyba wyjściowe pytanie do rozważań egzystencjalnych, na które nadal waham się odpowiedzieć jednoznacznie – Jak bardzo zaufać życiu? Nawet nie ludziom, bo ich zachowania i decyzje wymuszają okoliczności ważne, bardziej ważne i te najważniejsze. Nawet wbrew ich woli. Nawet na tych o najszlachetniejszych osobowościach, do których mamy pełne zaufanie.
Na tym polega trudność tej powieści, która ubrana w gęstą od wydarzeń fabułę obyczajową, czyni ją pozornie lekką, przyjemną, a momentami nawet zabawną.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Powieść społeczno-obyczajowa
Tagi: litaratura polska
Dodaj komentarz