Trupia Farma: sekrety legendarnego laboratorium sądowego, gdzie zmarli opowiadają swoje historie – Bill Bass , John Jefferson
Przełożył Janusz Ochab
Wydawnictwo Znak Literanova , 2012 , 343 strony
Literatura amerykańska
Jest na świecie jedno, przerażające dla niepowołanych oczu i wrażliwej duszy, miejsce. Niewielki obszar ziemi odgrodzony od reszty świata wysokim płotem, na którym leżą w różnym stanie rozkładu niepochowani zmarli. Pozostawieni w pobliżu siebie tak, jak zostali przyniesieni. Jedni na betonowym tarasie, rozdęci, z marmurkową skórą poznaczoną granatowymi żyłami. Inni na pryczach, z na wpół rozłożoną tkanką, zsuwającą się z czaszki i rąk, po której żerują czerwie. Jeszcze inni zanurzeni w wodzie z powoli odkładającym się tłuszczowoskiem. I wreszcie ci leżący najdłużej, bielejący czystą kością objedzoną przez ścierwojady. A wśród nich krążą żywi ludzie rozumiejący mowę zmarłych, którzy od czasu do czasu pochylają się nad trupami uważnie nasłuchując ich szeptu, niechcący podrywając do lotu brzęczące chmary zapracowanych much plujek i os, zupełnie nie zwracając przy tym uwagi na wszechobecny, intensywny odór gnijącego ciała, przenikający ich włosy, ubranie, a nawet skórę.
Nie jest to wstęp wprowadzający do powieści kryminalnej czy horroru, chociaż takie cechy ta książka posiada, a Patricia Cornwell napisała nawet bestsellerowy kryminał Trupia farma (i również wstęp do tej książki) na temat tego wyjątkowego i jedynego na świecie miejsca. Ośrodka Badań Antropologicznych w amerykańskim Knoxville w stanie Tennessee, którego założycielem i gospodarzem jest współautor tej książki – doktor Bill Bass. Pozycję, na którą czekałam z niecierpliwością od momentu wypatrzenia jej w zapowiedziach wydawniczych, ponieważ o istnieniu Trupiej Farmy (jak powszechnie jest nazywany ten ośrodek) i jej wyjątkowej roli w kryminalistyce oraz antropologii sądowej, dowiedziałam się z książki Tajemnice wydarte zmarłym Emily Craig, która praktykowała na niej pod kierunkiem właśnie doktora Billa Bassa. To wtedy zostało zasiane we mnie ziarno ciekawości, chęci dalszego drążenia tematu i fascynacji pracą antropologa sądowego, który na podstawie kości (nawet spalonych lub w niewielkiej ilości) oraz etapu rozkładu ciała, potrafi określić Wielką Czwórkę – rasę, płeć, wiek i wzrost, a dzięki naukowym badaniom doktora Billa Bassa na Trupiej Farmie, również czas śmierci.
Ale zanim powstało to specyficzne laboratorium, gdzie natura mogła swobodnie, we właściwym sobie tempie zająć się śmiertelnymi szczątkami, w różnorakich eksperymentalnych warunkach, doktor Bill Bass musiał wejść na trudną, wyboistą i krętą drogę pioniera, mając za sobą potrzebę wyższej wykrywalności morderców i dobro nauki, której stan w tej dziedzinie zatrzymał się na obserwacjach niejakiego Sung Tz’u w 1247 roku, a przeciwko sobie większość norm i wartości kulturowych, nakazujących pochówek denata. Pozostawianie zmarłych i poddawanie ich eksperymentom dla wielu było szokujące, makabryczne, haniebne i naruszające tabu śmierci. Podobnie zresztą, jak kilka wieków temu, sekcje na ludzkich organizmach w celach naukowo-badawczych. Nie poddał się, chociaż nie było mu łatwo przełamać liczne uprzedzenia i pokonać brak świadomości, jak ważną dziedziną nauki się zajmuje. Trupia Farma istnieje do dzisiaj, a antropologia sądowa (jej nazwa nawet nie istniała na początku zawodowej drogi doktora Billa Bassa) doczekała się takich specjalizacji, jak antropolog sądowy od zabójstw piłą, ponieważ w USA jest to częste narzędzie zbrodni.
Jednak historia Trupiej Farmy i rozwój zawodowy autora nie są głównymi bohaterami tej książki. Te informacje są pochodnymi ukrytymi w prawdziwych opowieściach kryminalnych, w których zmarli mówią o sobie i swojej śmierci tylko tym, którzy potrafią ich słuchać i zrozumieć. Czasami tak szczegółowo, że umieszczone schematy szkieletu i czaszki człowieka na końcu książki, były mi bardzo pomocne:
Ludziom wyjątkowym, ogarniętych pasją dociekania prawdy, traktujących swój zawód, jak misję w demaskowaniu zabójców milczących już ofiar i jak jedyną drogę do zadośćuczynienia im i ich rodzinom, pełną zagadek, łamigłówek, rebusów, tajemnic i wiedzy do zdobycia. Jak sam doktor Bill Bass mówi – Nie mogę oddać ludziom ich ukochanych. Nie mogę przywrócić im szczęścia i niewinności, sprawić, by ich życie było takie jak kiedyś. Ale mogę dać im prawdę. Wtedy odzyskają wolność, a gdy skończą opłakiwać zmarłych, będą mogli zacząć życie na nowo. Taka prawda to najskromniejszy i najświętszy dar, jaki może dać naukowiec.
Ostatnie zdanie w pełni potrafi zrozumieć ten, kto stracił ukochaną osobę i nie wie, czy żyje lub gdzie leży jej ciało.
Ale to nie tylko fascynujące opowieści kryminalne, pełne napięcia i pasji, w których autor dzieli się swoimi sukcesami i porażkami, ale również rozważania na temat śmierci i codziennego obcowania z nią. Kroczenia ramię w ramię, by móc tropić ją na jej własnym terytorium, badać nawyki żywieniowe, obserwować ruchy i zwyczaje, odsuwając na bok emocje i mając przed sobą prosty cel – umożliwić określenie z naukową pewnością czasu śmierci każdej ofiary morderstwa, bez względu na stan oraz okoliczności rozkładu ciała. Nawet jeśli jest to brutalnie zgwałcona czteroletnia dziewczynka, której obraz zmaltretowanego ciałka nie pozwala zasnąć.
W pewnym sensie te wspomnienia i rozważania oswoiły mnie ze śmiercią. Pozwoliły zajrzeć za zasłonę niewiedzy, za którą istnieje niedostępny świat dla przeciętnego człowieka. W sposób psychicznie bezpieczny, a przede wszystkim bez przymusu wdychania wszechobecnego odoru rozkładu. I mimo, że były momenty, podczas czytania których nie mogłam nic przełknąć, a pita herbata czy kawa nie miała smaku, to mogę z całą świadomością i przytomnością umysłu, podpisać się pod zdaniem Mary Roach, umieszczonym u dołu tytułowej okładki:
Mam nadzieję, że jest nas więcej niż tylko dwie.
Jeśli w tej chwili coś jesz, odłóż to na moment, bo doktor Bill Bass oprowadza właśnie po Trupiej Farmie. A gdyby komuś było mało, to więcej zobaczy w odcinku Detektyw kości oraz Trupia Farma.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Popularnonaukowe
Tagi: książki w 2012
Dodaj komentarz