Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Światło na śniegu – Anita Shreve

21 marca 2019

Światło na śniegu – Anita Shreve
Przełożyła Zofia Uhrynowska-Hanasz
Wydawnictwo Świat Książki , 2008 , 239 stron
Literatura amerykańska

   Lubię śnieg, zwłaszcza, gdy wygrzeje mnie lato, a zima zwleka z nadejściem, wtedy śnieg lubię nawet bardzo i zaczynam tęsknić za jego magiczną umiejętnością pokrywania szarych, zrudziałych i łysych skutków jesieni niewinną i sterylną bielą. Świat wtedy staje się dookoła pejzażem, dla jednych monotonnym, a dla autorki tłem, na który rzuca fioletowe światło zmierzchu, dostrzega niebieską plamę zgubionej czapki, wskazuje malinową kropę budynku w oddali i pozwala znajdować… noworodka porzuconego w lesie. Jeszcze z mazią płodową i resztkami krwi.
   Muszę koniecznie dodać, że to MNIE na to pozwala i zostawia z tym znaleziskiem z dwunastolatką!
   Sprytny zabieg z jej strony. Jakby mnie znała. Jakby wiedziała, że chcę przeżyć przygodę przede wszystkim bezpieczną, chociaż ryzykowną. Tak skonstruowała narrację i tak dobrała bohaterów, żebym mogła, bez poczucia winy, złamać prawo i nie ponieść konsekwencji. Jeżeli głos rozsądku reprezentował ojciec Robert, a głos serca i ciekawości jego córka Nicky, to hulaj dusza piekła nie ma! Z dwunastolatką można wszystko, szczególnie, że to ona była narratorką. W tym wieku wiele uchodzi, zwłaszcza, że znalezienie porzuconego noworodka, daleko od domów i jej mieszkańców, stawia tyle znaków zapytania wymagających natychmiastowej odpowiedzi, stwarza tyle sytuacji koniecznych do rozwiązania, decyzji do przeforsowania przez logiczną barierę ojca i wreszcie wyborów dających radość bycia wspólnikiem przestępstwa!
   Jak nie być z Nicky i jak nie popierać ją w dążeniach do poznania, rozwiązania, odkrycia, rozłożenia na czynniki pierwsze tej tajemnicy? Chociaż przyznam się, że mną bardziej kierowała pospolita ciekawość i tęsknota za śniegiem, a Nicky szukała ciepła, przyjaźni, zrozumienia, a przede wszystkim wydostania się spod całunu żałoby, w jakiej tkwiła razem z ojcem po stracie mamy i młodszej siostry.
   A wszystko rozegrane w przepięknej, zimowej scenerii, z mokrym śniegiem za kołnierzem, zaspami powyżej metra, śnieżycą odcinającą dom od innych mieszkańców, ze zbliżającą się wigilią, z ogromną dbałością o szczegóły, kolory, zapachy czy drobne gesty w ludzkich zachowaniach, dodających dialogom dynamiki.
   I bardzo ważne – nie tylko rozwiązałyśmy zagadkę, nie tylko wszystko uszło nam na sucho, ale dowiedziałam się również co zrobić, żeby naleśniki były zawsze chrupiące.
   Informacja bezcenna. Warta poniesionego ryzyka.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Powieść społeczno-obyczajowa

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *