Sprawa Rembrandta – Daniel Silva
Przełożył Wojciech Jędruszek
Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza , 2012 , 381 stron
Literatura amerykańska
Niewielki kawałek płótna pokryty farbą. Jakieś sto cztery na osiemdziesiąt sześć centymetrów. Obraz jakich wiele na handlowym rynku sztuki. Ale ten był wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju.
I to podwójnie.
Po pierwsze pochodził z 1654 roku i wyszedł spod pędzla największego malarza holenderskiego Złotego Wieku – Rembrandta, a po drugie stała za nim fortuna. Dosłownie i w przenośni. Będąc samemu wartym krocie, skrywał tajemnicę proweniencji, na której rósł bajeczny majątek jednej z najbardziej znanych, liczących się i wpływowych osób świata – Szwajcara Martina Landesmanna. Tajemnica, na której ukryciu zależało mu tak bardzo, jak wywiadowi izraelskiemu, angielskiemu i amerykańskiemu na jej ujawnieniu, a jedyną osobą, która mogła podołać temu zadaniu był oczywiście Gabriel Allon. Znany bohater wiodący z poprzednich ośmiu odsłon z podwójnego życia wysokiej klasy konserwatora sztuki i jednocześnie zabójcy oraz szpiega wywiadu izraelskiego, jakim uczynił go autor w swoich powieściach. Udziału w kolejnej niebezpiecznej akcji, pomimo przejścia na emeryturę po ostatnich traumatycznych przejściach, nie mógł odmówić swojemu przyjacielowi i żonie Chiarze, mimo że obraz pochłaniał ludzkie ofiary odkąd artysta go namalował. Pierwszą była sportretowana kochanka mistrza, potem żydowscy właściciele ginący w obozach koncentracyjnych, współcześnie już konserwator sztuki wynajęty do jego renowacji, a w przyszłości, docelowo, miliony potencjalnych istnień ludzkich, gdyby agentowi Allonowi nie powiodło się.
Stawka w grze była więc bardzo wysoka dla obu zainteresowanych stron, z których jedną motywowała troska o losy świata, a drugą zwykła, ludzka chciwość. Jednakowe były tylko metody w dążeniu do osiągnięcia celu. Bezkompromisowe i krwawe.
W tej części swoistego cyklu o agencie izraelskim, Allon nie stanął na pierwszej linii frontu toczonej walki. Był jej cichym patronem. Zainicjował akcję „Arcydzieło”, moderował wydarzenia kierując ludźmi na odległość, by ostatecznie stać się mediatorem w końcowej, decydującej jej fazie. Był przy tym jak zwykle przebiegły, niezawodny, lojalny i trafnie przewidujący, stosując sposoby na pokonanie przeciwnika, które nie zawsze podobały się przełożonym. Ten zabieg usunięcia w cień głównego bohatera i powierzenie mu roli dyskretnie czuwającego mentora nad całością przebiegu wydarzeń, pozwolił na opisanie ich z punktu widzenia innych, licznych bohaterów zaangażowanych w nie pośrednio lub bezpośrednio, a nawet na cofniecie się w czasie podczas retrospekcji losu obrazu. Pozwoliło to również na przemieszczanie się wraz z bohaterami w przestrzeni geograficznej od Anglii, poprzez Amsterdam, Francję, Szwajcarię, Izrael aż do Argentyny i USA udowadniając, że świat dla wielkich pieniędzy był globalną wioską. Wszystko to wraz z krótkimi rozdziałami, nadawało powieści rytm i rosnącą, ze strony na stronę, dynamikę rozwoju wydarzeń, coraz bardziej zazębiających się o siebie i wpasowujących się w wyłaniającą się powoli całość, aż do utworzenia z kawałków informacji jednolitego obrazu stanu bezpieczeństwa świata. Nie bez powodu autor głównym rozdziałom przypisał tytuły kojarzone z malarstwem i obrazem – Pochodzenie, Atrybucja, Potwierdzenie autentyczności, Odsłonięcie i Odzyskanie, które równie dobrze pasują do kolejnych etapów fabuły powieści obrazującej jedną z najbardziej niebezpiecznych problematyk świata – handel skradzionymi dziełami sztuki jako przykrywki do pomnażania pieniędzy w dziedzinach niebezpiecznych dla całego świata, jakim jest broń atomowa, chemiczna i biologiczna. Proceder, który po narkotykach, broni i praniu brudnych pieniędzy jest czwartym pod względem wartości źródłem dochodów świata przestępczego, w którym bierze udział wiele współczesnych fortun sygnowanych znanymi nazwiskami lub nazwami firm, mającymi często swoje źródła w zrabowanych majątkach żydowskich, w których przejęciu brały udział banki szwajcarskie, a pierwszeństwo w utajnionym handlu technologią atomową z takimi państwami jak Iran, dzierżą Niemcy. Sztuka jest do tego celu tylko środkiem lokowania ogromnych pieniędzy, o czym pisze autor wprost w rozdziale Od Autora, umieszczonym na końcu książki.
Po tej powieści, obrazującej w logiczny, precyzyjny i jasny sposób cały skomplikowany proceder napędzany chciwością, patrząc na jakiekolwiek niepozorne dzieło sztuki, nie będę mogła oprzeć się myśli – Kto za nim stoi i jakie widmo przyszłości mi szykuje? O niebezpodstawności moich obaw i skali istniejącego zjawiska, któremu poświęcił autor swoją kolejną powieść szpiegowską, świadczy Międzynarodowy Rejestr Zaginionych Dzieł Sztuki.
Chciałabym bardzo, jednocześnie łudząc się, żeby za każdym jego eksponatem stał tylko zwykły, bezpieczny snobizm.
Powieściowy obraz Rembrandta, jak pisze autor, nigdy nie powstał, ale gdyby rzeczywiście istniał, byłby bardzo podobny do innego dzieła holenderskiego mistrza, Portretu Hendrickje Stoffes, wiszącego w sali 21 londyńskiej National Gallery.
Swoje wrażenia spisałam dla portalu Zbrodnia w Bibliotece.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Tagi: książki w 2012
Dodaj komentarz