Po schodach do nieba – Betty Jean Eadie
Przełożyła Hanna de Broekere
Wydawnictwo Znak Literanova , 2015 , 222 strony
Literatura amerykańska
Betty nie chciała żyć.
Długo nie mogła pogodzić się z przymusem do jego powrotu, które po przeżytych doświadczeniach duchowych, było nieatrakcyjne, a przytłaczający ciężar ciała i jego chłód były odrażające. Z tęsknoty za odwiedzonym światem duchowym popadła w depresję i agorafobię, modląc się o śmierć. Upłynęło 19 lat od śmierci klinicznej i niezwykłych doznań podczas histerektomii w listopadzie 1973 roku, by dopiero pod wpływem nieustannego namawiania osób znających jej doznania zza progu życia i śmierci, zechciała podzielić się swoimi doświadczeniami z milionami czytelników na całym świecie. W USA wspomnienia opisujące jej „życie po życiu” ukazały się w 1992 roku, otrzymując rekomendację samego Raymonda Moody’ego, autora klasycznej już publikacji Życie po życiu wpisującej się w nurt literatury omawiającej doznania duchowe podczas śmierci klinicznej:
Muszę przyznać mu rację.
To, spośród wielu relacji osób doświadczających śmierci klinicznej, najbardziej szczegółowe sprawozdanie z pobytu w nieznanym nam świecie równoległym. Swoją opowieść relacjonuje od momentu znalezienia się w szpitalu, opuszczenia ciała fizycznego poprzez drogę ku jasności, spotkanie innych bytów – ludzkich i anielskich, rozmowę z Jezusem, istotami i aniołami, zwiedzanie innych światów równoległych do ziemskiego i ich funkcjonowanie, towarzyszące jej doznania fizyczne i emocjonalne aż do przykrego procesu powrotu do ciała. Przytacza przy tym całe dialogi z napotkanymi istotami, ich ubiór, wyrozumiałość i poczucie humoru Jezusa oraz siłę całej jego emanacji, codzienne, bardzo prozaiczne czynności, sposób porozumiewania się i pojmowanie zagadnień, o których wyjaśnienie prosiła, proces wnikania duszy w nienarodzone dziecko, a nawet wygląd napotkanych ogrodów czy biblioteki i wiele, wiele innych zagadnień i zapamiętanych obrazów.
Brzmiało to dla mnie trochę jak opowiadanie fantasy.
Niewątpliwym jednak jest to, że Betty była szczera w swoim opisie. Skala nieznanych uczuć była tak odmienna od dotychczas jej znanych, że czułam, jak brakowało jej słów lub odniesień, by wiernie oddać swoje przeżycia. By w jak najbardziej trafny sposób opisać emocje, doznania, dźwięki, kolory czy fizyczność materii lub światła. By odbiorca mógł jak najwierniej towarzyszyć jej w wędrówce po zaświatach. O prawdziwości doświadczeń jako takich świadczy także jej przemiana duchowa pod wpływem wszechobecnej i wszechogarniającej ją miłości, jako głównym przesłaniu wyniesionym ze spotkania z istotami duchowymi. Autentyczność doświadczeń potwierdza badacz śmierci klinicznej, doktor medycyny Melvin Morse, który napisał w przedmowie: Przeżycia z pogranicza śmierci nie są spowodowane niedotlenieniem mózgu, lekami czy stresem psychicznym wywołanym lękiem przed umieraniem. Trwające od ponad dwudziestu lat badania naukowe udowodniły, że przeżycia te są naturalnym i normalnym procesem. Udokumentowaliśmy nawet istnienie obszaru w mózgu, dzięki któremu ich doświadczamy. Oznacza to, że przeżycia z pogranicza śmierci są absolutnie prawdziwe, nie są to halucynacje umysłu. Tym ostatnim zdaniem wytrąca argument sceptykom, którzy to właśnie na niego powoływali się w dyskusjach.
A mimo to, do takich relacji podchodzę ostrożnie i z dystansem.
Po pierwsze, dlatego że nie potrzebuję dowodów na to, iż śmierć nie jest końcem życia, a istnienie ma sens. O tym można przeczytać w Biblii lub Koranie, a dla człowieka wierzącego to podstawa jego wiary i wiedzy. Po drugie relacja Betty jest silnie przesiąknięta jej protestanckim wychowaniem, w którym Bóg i Jezus są jedną osobą. Nie wiem, czy osoba wychowana w innej religii nazwałaby istotę, z którą rozmawiała autorka, Jezusem. Chętnie poczytałabym takie relacje napisane na przykład przez osobę wyznania mojżeszowego. Zastanawia mnie też, dlaczego o tych doświadczeniach piszą tylko chrześcijanie? A może ja nie miałam szczęścia natknąć się na takie relacje ludzi innych wyznań? Subiektywizm Betty bardzo mi przeszkadzał, bo narzucał pojęcia, określenia, opisy i interpretacje podyktowane przez jej religię. Ale jeśli odrzucić ten sposób patrzenia, bo przecież Betty opisuje to tak, jak potrafi dla niej w jedyny, dostępny, przystępny i zrozumiały sposób, to wyłania się obraz świata kierowanego uniwersalnymi zasadami przyjętymi w każdej religii, z których największą jest miłość. Przede wszystkim do Boga, do siebie i do innych ludzi. I to dokładnie w takiej kolejności.
To pozycja, która tłumaczy również sens człowieczego życia.
Nawet tego trwającego tylko przez okres płodowy, zmagającego się z uzależnieniami czy popełniającego morderstwo. Pięknie ten sens jest tutaj wytłumaczony, przekazując przy tym ogromną dawkę optymizmu, szczęścia, nadziei i wiary w logikę funkcjonowania świata. Zwraca też uwagę na aspekt, o którym często wspominam w swoich wrażeniach polekturowych – o wyobcowaniu i oderwaniu śmierci od życia, o jego oddzieleniu od codzienności, ukryciu i uczynieniu z niej tematu tabu. Autorka wyraźnie podkreśla – nasze powszednie życie jest istotne duchowo. Bez tego zapominamy jak żyć i jak umierać.
Betty próbuje o tym przypomnieć i ponownie uczynić ważnym.
A tutaj można wysłuchać autorkę w wywiadzie z Oprah Winfrey.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fakty reportaż wywiad
Tagi: literatura amerykańska
Dodaj komentarz