Plaża Babylon – Imogen Edwards-Jones , Autor Anonimowy
Przełożyła Zuzanna Szwed
Wydawnictwo Pascal , 2012 , 445 stron
Cykl Babylon
Literatura angielska
Oglądając kilka odcinków serialu Hotel Babylon, miałam wrażenie, że świat jego pracowników i gości jest mocno przerysowany. Byłam przekonana, że jest całkowicie nierealny i zmyślony na potrzeby filmu, tak bardzo wydawał mi się absurdalny i nieprawdopodobny. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że jak najbardziej prawdziwy, oparty na książce napisanej przez autorkę ukazującą zachowanie się i postawy ludzi, których stać na ubieranie się u Prady, latanie prywatnymi samolotami, wynajmowanie apartamentów w luksusowych hotelach i wypoczywanie w sześciogwiazdkowych kurortach.
Do tego ostatniego zostałam zaproszona!
Nie naprawdę, niestety, ale bajecznym widokiem z jednozdaniową zachętą kuszącą na tylnej okładce:
Do tropikalnego miejsca położonego gdzieś na Pacyfiku z dala od cywilizacji. Rajskiej wyspy z dziesięcioma kilometrami linii brzegowej, z bujnym lasem, mnóstwem palm kokosowych, piaszczystymi, codziennie grabionymi plażami i willami położonymi na lądzie i na wodzie z pełnym wyposażeniem i osobnymi basenami oraz bezpośrednim dostępem do plaży i morskich widoków, a przede wszystkim z całodobowym gospodarzem apartamentu i armią ludzi czyniących z tego przyjemnego miejsca jeszcze bardziej przyjemne. Miejsca, w którym nie istnieje słowo „nie” w słowniku pracowników, a odwiedzający nie przyjeżdżają, żeby pobyć w zgodzie z naturą, ale zrelaksować się przy obrzydliwie drogim szampanie. Ekskluzywnego kurortu zbudowanego tylko w jednym celu – zapewnić skrajny luksus dla skrajnie opływających w luksusy. I ma to doczepioną skrajną cenę.
Jednym słowem – raj!
Ale nie on jest w tej książce najważniejszy, chociaż bardzo atrakcyjny, tylko jego mechanizmy funkcjonowania widziane przez pryzmat zarządzającego nim głównego menedżera. Anonimowego współautora książki pracującego w biznesie turystycznym od dwudziestu lat na kierowniczych stanowiskach ekskluzywnych kurortów na całym świecie. To on oprowadzał mnie po wyspie, pokazując funkcjonowanie od podszewki kurortu dla najbogatszych ludzi świata, wśród których prym wiedli Niemcy, Amerykanie, Francuzi, Japończycy, Anglicy, Arabowie, Rosjanie i specyficzna grupa nowojorczyków, dzień po dniu. Od poniedziałku rano do niedzieli wieczorem. Pokazał mi jeden tydzień z życia głównego menadżera zarządzającego milionami dolarów i kilkuset podwładnymi, od którego zależało bezbłędne funkcjonowanie raju, do którego goście z przyjemnością chcieliby wrócić. Był przy tym szczery do bólu, nie przebierając w słowach, jawnie przytaczając kosmiczne dla mnie liczby przepływające przez wyspę wartkim strumieniem dolarów. W ciągu tego jednego, pracowitego, intensywnego w przewidziane i nieprzewidziane wydarzenia, tygodnia, pokazał mi wszystkie najciekawsze ludzkie przypadki odklejone od rzeczywistości, a właściwie żyjące we własnej, odrębnej i wydarzenia od tych niemieszczących się w głowie po te komiczne, z jakimi spotkał się w swojej całej karierze zawodowej. Przyznam się, że ten aspekt opowieści budził we mnie niezdrową ciekawość, ujawniającą skłonność do podglądactwa. Czasami dosłownego, a to za sprawą wścibskiego pracownika podpatrującego seks-party jednego z milionerów. Nie miałam jednak wyrzutów sumienia. Dowiedzieć się jak wypoczywają ci, którzy mogą udać się w dowolne miejsce na Ziemi i stwierdzić, że robią dokładnie to samo, co wczasowicze nad Bałtykiem, tyle że piją droższego szampana, nie życzą sobie muchy w apartamencie i mogą mieć pretensje o schowanie się słońca za chmurę – bezcenne. Chociaż nie do końca. Mężczyźni mają lepiej – przywożą ze sobą „spódniczki” w ilości dowolnej na czas pory deszczowej. I tutaj ewentualna zazdrość jest uzasadniona. Ale nasunął mi się bardzo smutny wniosek – im mężczyzna bogatszy, tym niżej w hierarchii otaczających go przedmiotów, tak – przedmiotów, stoi kobieta.
Przerażające, co czyni z psychiką mężczyzny pieniądz!
To również opowieść o przepaści między finansowymi elitami świata a najbiedniejszymi.
Ten kontrast, przyznam się, bolał mnie. Zwłaszcza gdy menedżer zaprowadził mnie do wioski pracowników i pokazał warunki ich życia po pracy. Świat tych dwóch grup społecznych łączył właściwie tylko seks, alkohol i narkotyki, a mnie nasunął się kolejny wniosek. Wiele prawdy jest w powiedzeniu, że poziom szczęścia i samozadowolenia nie zależy od ilości posiadanych pieniędzy, ale od stawianych sobie życiowych celów. Tych krótkoterminowych i tych długofalowych.
Podglądając najbogatszych, jednocześnie przyglądałam się pracy menedżera. Bardzo specyficznej, bo wymagającej, oprócz wiedzy z zarządzania, również podstaw psychologii komunikacji międzyludzkiej ubranej w daleko wysublimowaną dyplomację, opartej na błyskotliwej inteligencji oraz szeregu umiejętności, w które nie jest w stanie wyposażyć żadna szkoła hotelarska. Bo co zrobić, gdy na środku stołówki zaczyna rodzić pracownica, do brzegu dobija trup w łódce, para uprawia nieskrępowany seks w miejscu publicznym, w kuchni właśnie zabrakło różowego szampana, w międzyczasie zepsuł się agregator prądotwórczy, a jedna z milionerek ma pretensje o źle wiejący wiatr? Trzeba mieć anielską cierpliwość, by wszystkiemu zaradzić, a na skargę o deszcz wymyślić ripostę – przynajmniej nie pada śnieg!
To w takim duchu przedstawia opowieść menedżera autorka tej książki. Zaskakujące wydarzenia nadają jej tempo, a komizm sytuacji często rozładowuje napięcie i nerwową atmosferę, kiedy staranie ułożone plany zaczynają się sypać zgodnie ze złośliwymi prawami Murphy’ego.
Jak się okazało, raj ma w sobie również coś z piekła. Wszystko zależy od tego, kim się w nim jest – pierwszym po Bogu, pracownikiem czy wypoczywającym. Jedno wiem na pewno. Nie sprostałabym roli menedżera nawet za wszystkie pieniądze tego świata z jednego, bardzo prozaicznego powodu – ilości wypijanego alkoholu, o którym menadżer powiedział – Wskaźnik alkoholizmu jest wysoki w tym biznesie. Większość z nas to funkcjonujący alkoholicy, bo rzadko zdarza się dzień, byśmy nie pili trochę za dużo, i prawie nigdy, byśmy nic nie pili.
Poczytałam sobie, popodglądałam, ujrzałam ciemniejszą stronę raju i spłynęło na mnie zadowolenie z tego, co mam pod nosem. A mam Bałtyk i więcej mi do szczęścia nie potrzeba. Dobrze przeczytać sobie taką książkę, by zobaczyć w tym moim morzu raj.
Za darmo!
Książka jest właśnie czytana przez moją zaprzyjaźnioną młodzież (niech czyta i zobaczy, jak wygląda raj!), która już prosi o kolejne z powyższych części tego cyklu (najnowsza Szpital Babylon ma się niedługo ukazać), a ja, przy okazji, dowiedziałam się, że bycie menedżerem w moim raju wymaga ode mnie również czarodziejskich umiejętności książkowej wróżki.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fakty reportaż wywiad
Tagi: książki w 2012
Dodaj komentarz