Operacja „Geronimo”: misja likwidacji Osamy Bin Ladena przez Seal Team Six – bezpośrednia relacja – Chuck Pfarrer
Przełożył Łukasz Müller i Michał Romanek
Wydawnictwo Znak Literanova , 2012 , 350 stron
Literatura amerykańska
Snajper Howarda E. Wasdina i Stephena Templina rozbudził we mnie ciekawość bezpośrednich relacji uczestników operacji z najbardziej głośnych, spektakularnych i niebezpiecznych punktów zapalnych na świecie, a dokładniej tych z udziałem SEALsów. Członkami najmniej licznych i najbardziej elitarnych oddziałów do operacji specjalnych w siłach zbrojnych Stanów Zjednoczonych, które dzięki nagłośnionym tego typu akcjom wychodzą z cienia. Niestety, wbrew własnej woli i wcale, ale to wcale im się ten rozgłos nie podoba. Ale o ile Snajper był opowieścią jednego komandosa, przybierając formę autobiograficznej kariery w strukturach Navy SEALs, który pokusił się o odtworzenie na bazie własnych doświadczeń, prawdopodobnego scenariusza zabicia Osamy Bin Ladena, o tyle ta pozycja jest efektem wielu bezpośrednich relacji uczestników operacji jego likwidacji nazwanej Włócznią Neptuna, przekazanych autorowi książki, byłemu członkowi SEAL Team Six. To ważny szczegół w przypadku tej pozycji. Profil osobowości byłego komandosa i znajomość ludzi z tego środowiska, jak i własne jego doświadczenia, złożyły się na wiarygodny, chociaż momentami subiektywny i emocjonalny obraz współtowarzyszy i kolegów, polityki rządku amerykańskiego i samych polityków oraz najważniejszej postaci – Osamy Bin Ladena.
Zanim jednak autor przeszedł do opisu przygotowań i przebiegu samej operacji Włócznia Neptuna, obszernie przedstawił rys historyczny dróg, jakie przebyły obie strony do momentu spotkania się w pakistańskim Abbottabadzie. I o ile informacje na temat historii powstania SEAL Team Six i systemu morderczego szkolenia ich operatorów były mi już bardzo dobrze znane ze Snajpera, o tyle tutaj miałam okazję dodatkowo uzupełnić je o wykaz najważniejszych akcji, w których brali udział, z obszernie, niemalże sensacyjnie opisanym odbiciem kapitana Richarda Philipsa z porwanego statku Maersk Alabama przez somalijskich piratów. Uczucie bycia w środku wydarzenia, gdzie adrenalina podnosi się z każą minutą, a sekundy trwają wieczność, i możliwością śledzenia kunsztu taktyki snajperów, znanej mi wcześniej tylko z doniesień programów informacyjnych – bezcenne!
Zupełną nowością natomiast były dla mnie informacje na temat samego Osamy Bin Ladena, muszę przyznać, bardzo subiektywne. Autor zburzył mit tego charyzmatycznego założyciela i przywódcy Al-Kaidy, który łączył w sobie czar wojownika z czymś w rodzaju głębokiej mistycznej religijności. Ukazał go jako miernego syna multimilionera, nieśmiałego, małomównego, niepotrafiącego przemawiać publicznie, bez doświadczenia wojskowego, popełniającego nagminnie błędy organizacyjne i taktyczne w działaniach wojskowych, naiwnego i zmanipulowanego dla jego pieniędzy przez islamskich fundamentalistów przesiąkniętych nienawiścią do Żydów, chrześcijan, szyitów, buddystów, a nawet kobiet, walczących nie tyle z chrześcijaństwem, co z zachodnim, świeckim liberalizmem. No. ale co można napisać dobrego o człowieku, który z radością oglądał w telewizji satelitarnej, jak 3000 osób zamienia się w popiół. Wtedy nawet dobra cecha kochającego i łagodnego ojca dla własnych dzieci, który nie wahał się zabijać dziewczynek i chłopców na trzech kontynentach, zamienia się w zarzut. Pomimo tego subiektywnego spojrzenia biograficznego, autor starał się natomiast spojrzeć obiektywnie na całość zjawiska konfliktu określanego globalnym dżihadem salafickim przez pryzmat mentalności świata arabskiego, w myśl zasady – Zobacz to oczyma swojego wroga. Świata, który stworzył i wyniósł na szczyt najbardziej znanego i poszukiwanego, współczesnego terrorystę.
Sam opis jego zabicia ukazany oczami operatorów, bardzo emocjonujący, a jednocześnie dementujący narosłe wokół akcji plotki oraz odpierający liczne zarzuty, które pojawiły się w mediach, był jak dobra sensacja napisana przez samo życie. Przygotowania, procedury, kody porozumiewania się, żargon, nieuchwytna mowa ciała dla postronnych i styl działania operatorów, najnowocześniejsze wyposażenie militarne, to wszystko robiło na mnie duże wrażenie, ale było coś, co mnie oczarowało totalnie – opis helikoptera Stealth Hawk w akcji, którego piętnastotonową obecność najpierw się czuje, a dopiero potem słyszy, a to co się słyszy, odbiera w rytm bicia własnego serca, pracującego jak cichy wentylator. Poezja w prozie i wpis na listę marzeń o jego zobaczeniu na żywo. Co ja piszę, zobaczenia w ogóle, już o obserwacji w akcji nie wspomnę. Maszyna jest tak ściśle tajna, że mam na to szansę za kilka, może kilkanaście lat, kiedy Amerykanie postanowią go pokazać. Jego wizerunku strzegą do tego stopnia, że jest używany do szkoleń SEALsów tylko nocą. Tymczasem fani tworzą prawdopodobne modele i rysunki, powstałe dzięki takim opisom, jak w tej książce lub na podstawie opisów szczątków z ich katastrof. Jeden rozbił się w trakcie akcji zabicia Osamy Bin Ladena, a słynna scena w telewizji, pokazująca prezydenta Baraka Obamę i Hillary Clinton z dłonią na ustach w chwili przerażenia, ukazała ich reakcję na to właśnie wydarzenie, a nie, jak do tej pory sądziłam, na zabicie terrorysty.
Ta książka to również trochę prywatna wojna autora z politykami, w której rzuca odważne, poważne, bezkompromisowe oskarżenia i zarzuty pod adresem amerykańskiego rządu, obciążając go odpowiedzialnością za wydarzenia z 11 września 2001 roku, jako najbardziej tragiczną w skutkach porażką wywiadu w historii Ameryki. Bezlitośnie obnaża ciąg zdarzeń i popełnionych błędów, doprowadzających do tej tragedii począwszy od kłamliwej polityki na temat broni chemicznej w Iraku (a była nie tylko w Iraku, ale i w posiadaniu Al.-Kaidy!), poprzez kumoterstwo, polityczna poprawność i niewiarygodną niekompetencję decydentów z FBI i CIA, w których roiło się od politycznych koneksji, ale mało było umiejętności, aż do samych polityków przedkładających korzyści partyjne i polityczne nad bezpieczeństwo USA. To właśnie dlatego autor miał problemy z wydaniem tej książki, a amerykańskie władze zakwestionowały jej prawdziwość. A ja jakoś bardziej wierzę autorowi, niż Barakowi Obamie, który w moich oczach stracił wiele jednym pytaniem skierowanym do SEALsów, uczestników Włóczni Neptuna podczas spotkania z nimi – No to który z was zlikwidował Osamę, chłopcy? Nie mogę uwierzyć, że ich prezydent wie o nich mniej niż jakaś Polka! Bo gdyby było inaczej, nigdy nie zadałby takiego pytania, a tak pozostaje niesmak, rozczarowanie i ŻENADA…
Ta książka na pewno niweluje rozdźwięk pomiędzy percepcją opinii publicznej, doniesieniami mediów i tym co przyznaje rząd, a prawdą widzianą w terenie, a jednocześnie uzmysławia skalę kłamstw, jakimi jestem karmiona. To są te momenty, w których widzę przewagę błogosławieństwa nad niebezpieczeństwem działalności portalu WikiLeaks.
A tutaj sobie posłuchałam, co na temat tej książki sądzi profesjonalista i praktyk.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fakty reportaż wywiad
Tagi: książki w 2012
Dodaj komentarz