Nigdy nie gasną – Alexandra Bracken
Przełożyła Magdalena Krzysik
Wydawnictwo Otwarte , 2014 , 480 stron
Seria Moon Drive ; Trylogia , tom 2
Literatura amerykańska
Zakończenie części pierwszej Mroczne umysły zaskoczyło mnie i jednocześnie wprawiło w podziw dla dojrzałości emocjonalnej głównej bohaterki, szesnastoletniej Ruby, która w akcie desperacji, by ratować życie kochanego przez nią Liama i ułatwić mu dalsze funkcjonowanie na wolności bez niej (przypomnę, że oddała się w niewolę Lidze Dzieci za życie i wolność Liama), wymazała siebie z jego pamięci. Odebrała mu świadomość uczucia, jakim obdarował Ruby. Uwolniła od cierpienia, jakie niesie paląca tęsknota i życie z dala od ukochanej osoby. Zabrała mu całą miłość, jaką darzył dziewczynę. Dla mnie to był akt najwyższego poświecenia się dla dobra ukochanego i udowodnienia znaczenia wyznanych słów „kocham cię”, jednocześnie zachowując przy tym całą pamięć o Liamie i miłość do chłopaka. Może by to zrobiła, gdyby jej moc psioniczna (tak określano zdolności mentalne dzieciaków) działała również na nią. Niestety. Działała tylko na innych. Tym samym skazała się na cierpienie miłości niespełnionej. Na wieczną pamięć o chwilach szczęścia, które nigdy nie wrócą.
Była dla mnie bohaterką!
Szybko jednak zmieniłam zdanie, czytając część drugą trylogii, której poszczególne tytuły stworzą jedno, pełne zdanie. Autorka tak poprowadziła ten intymny wątek, bym jeszcze raz zastanowiła się nad nim i zaczęła wątpić w słuszność podjętej przez Ruby decyzji, ukazując jej skutki – zagubionego we własnych odczuciach Liama. Postawiła w ten sposób mnóstwo pytań, z których najważniejszym było – Czy mamy prawo podejmować decyzje za innych, bez ich wiedzy, nawet jeśli podyktowane są szlachetnymi pobudkami?
Ale to nie jedyne pytania, jakie pojawiły się w tej części.
Autorka wręcz mnie nimi zasypała, nie dając wytchnienia sumieniu i umysłowi. Zmuszając do ciągłego myślenia i rozstrzygania trudnych moralnie sytuacji. Chociażby pytaniami stawianym sobie przez cały czas przez Ruby – Czy mam prawo manipulować umysłami innych? Gdzie leży granica konieczności, a gdzie nadużywania władzy nadanej przez wyjątkowe zdolności? Czy ponadprzeciętne zdolności mentalne czynią ze mnie potwora? To z nimi borykała się i próbowała na nie odpowiedzieć nastolatka, szukając podpowiedzi wśród najbliższych czy potwierdzenia słuszności podjętych wyborów lub zaprzeczenia jej wynaturzenia, gdy zmuszona była wykorzystywać swoją moc. Ta przyjaźń i jej nieoceniona rola wśród nastolatków nawiązana i kontynuowana w części pierwszej oraz nowa, która pojawiła się w części drugiej, była bardzo podkreślana przez autorkę, jako czynnik wspierający Ruby w dążeniu do celu – zlikwidować wszystkie obozy dla dzieci. Ale nie tylko i wyłącznie. Jako drugi czynnik wprowadziła i odkryła przed nastolatkami przychylność dorosłych. Przekonała, że wśród nieprzyjaznego świata stworzonego im przez opiekunów, byli tacy, którzy ich rozumieli, stawali po ich stronie i chcieli pomóc, że ci ludzie byli czymś więcej niż tylko samotnymi płomieniami świec w morzu nieskończonej ciemności.
Próżno by szukać jednak tych pytań w tekście wyrażonych wprost. Autorka zmusiła mnie do ich samodzielnego postawienia i odpowiedzenia sobie na nie. Wręcz do polemiki z bohaterami, do oceny ich postępowania, do porównania naszych miar określania siebie, innych i otaczającego świata z wypaczonymi wartościami. I nie dawała czasu na dłuższe analizowanie. Musiałam myśleć szybko, natychmiast podejmować decyzje, bym mogła nadążyć za dynamiczną, trzymającą w napięciu akcją, której kierunek wyznaczały zachowania, postawy i wybory bohaterów. Czasami musiałam podążać za nimi wbrew sobie, czasami całkowicie się z nimi zgadzając, a czasami z ulgą, że to nie ja musiałam wybierać i decydować o zdrowiu, życiu i śmierci innych. A to one, czy tego chciałam, czy nie, decydowały o rozwoju dalszych wydarzeń. Powiedzieć przygoda o akcji powieści byłoby mocnym niedopowiedzeniem. To sensacja, w której giną ludzie, a momentami thriller, ale i powieść grozy, kojarzące mi się z mentalnością społeczną dzieci z Władcy much Williama Goldinga. Potęgowane przez plastyczne opisy rozgrywających się scen, w których ciemność, duszący pył lub dym, macki strachu przebiegające po linii kręgosłupa, żar ognia czy ból odnoszonych ran były i moim udziałem.
Były też tajemnice.
Nie tylko sekret ukrywany przed Liamem o jego przeszłości z Ruby, ale i skrywane przez innych bohaterów. Odkrywane powoli wyjaśniały motywy postępowania postaci, ale i wzbudzały podejrzenia dotyczące przyczyn zaistnienia choroby OMNI, które stawiały kolejne pytania. Tym razem wprost przez Ruby – …jeśli to wirus albo choroba, to jakim cudem występuje niemal wyłącznie w Stanach? Albo co odróżnia ciebie i mnie od dzieci, które zmarły?
Celne pytania. Celne i burzące spokój.
I to jeszcze jak! Tym bardziej, że ten wątek nie został rozwinięty i tak sobie podejrzewam, że pojawi się w ostatniej części. Nie zdziwię się, jeśli to znowu nas, dorosłych autorka obarczy za wszystkie nieszczęścia. Ale też przypuszczam, po co to zrobi (jeśli to zrobi!) – by pokazać młodzieży, do czego doprowadza wypaczanie wartości, za które warto walczyć. Niekoniecznie w powieściach. Również na co dzień. Co czasami jest trudniejsze niż w świecie fikcji. Ale jeśli dobrze się przyjrzeć fabule i odrzucić jej fikcyjne elementy, to zostanie w niej rzeczywistość wcale tak bardzo nieróżniąca się od tej realnej.
I to jest siła historii Ruby, z której nastolatkowie mogą czerpać siły do życia tu i teraz.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Dla młodzieży
Tagi: literatura amerykańska
Dodaj komentarz