Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Naga – Izabela Szolc

21 marca 2019

Naga – Izabela Szolc
Wydawnictwo Amea , 2011 , 154 strony
Seria Krótkie Formy
Literatura polska

Zanim zaczęłam czytać ten zbiorek króciutkich opowiadań, zastanowiło mnie to motto, umieszczone tuż za stroną tytułową książki:

 

 

No dobrze, ale co to znaczy – „być kobietą”? – pomyślałam.
Odpowiedź wbrew pozorom, nie jest prosta, a przynajmniej odmienna od powszechnie przyjętych norm społecznych czy kanonów nauki. Nie wystarczy mi wymienić zasadniczy wyróżnik jakim jest żeńska płeć i wynikające z niej konsekwencje bycia matką, kochanką czy wdową. Można jeszcze być kobietą z męską płcią nadaną przez naturę i odwrotnie. Może więc nie fizyczne cechy decydują o kobiecości, a odczucia psychiczne?
Nad tym wszystkim (i nie tylko) zmusza do myślenia, każe się zastanowić, podsuwa do rozważenia autorka tej antologii opowiadań pod bardzo adekwatnym do treści tytule Naga, będącym zarazem tytułem pierwszego opowiadania. Bo to bardzo ekshibicjonistyczny obraz kobiety, obnażający zarówno ciało, nie tylko w sensie seksualnym, ale i fizjologiczno-medycznym, jak i duszę. I tutaj muszę przyznać się do ogromnego sceptycyzmu z jakim podeszłam do tej książki. Bo skąd tak młoda osoba jaką zobaczyłam na okładkowym skrzydełku:

 

 

może nie tyle wiedzieć, co czuć, kobieta gwałcona, lesbijka czy samotna? Można doświadczyć kilku wcieleń kobiecego losu w ciągu długiego życia, ale wszystkie i to do 40. roku życia?
Niemożliwe!
A dlaczego tak się uparłam przy tym, by autorka opisywała własne doświadczenia? Bo lubię czytać historie z życia wzięte wiarygodne, a nie prawdopodobne. Lubię czerpać ze źródła, a nie z informacji zanieczyszczonej, zniekształconej, ze sztucznymi dodatkami udającymi oryginał. Lubię dotykać materiału żywego.
Jednak to moje uprzedzenie rozwiało już pierwsze opowiadanie tytułowe, upewniające mnie, że w tych, które przede mną, nie będę poznawać konkretnych historii kobiet znanych autorce osobiście lub z obserwacji wydarzeń rozegranych tu i teraz, ale emocje im towarzyszące, dla których historie je opowiadające są tylko tłem. Uczucia uniwersalne i ponadczasowe towarzyszące kobiecie, która była tylko (a może aż) łącznikiem opowiadań, sumą wszystkich przypadków.
Czyżby autorka chciała udowodnić, że kobieta jest jak mężczyzna w sferze emocjonalnej? Tak samo czuje i przeżywa? Byłby to swoisty wkład bardziej w ideę feminizmu niż genderyzmu, bo jednak roli matki nigdy nie przekażemy mężczyźnie. Nie przeskoczymy praw psychologicznych przypisujących kobiecie miłość bezwarunkową, a mężczyźnie miłość warunkową. Stąd matka (rola społeczna ściśle związana z płcią) pozostanie na zawsze kobiecą, a rola ojca – męską. Przynajmniej dopóty, dopóki psychologia społeczna nie odkryje innych teorii.
Ale to moje luźne rozważania, dywagacje zainspirowane książką, do których, jako czytelnik, mam prawo. Być może autorce bardziej chodziło o ukazanie niezmienności uczuć towarzyszących kobiecie na przestrzeni dziejów tej codziennej i tej świętej, tej zwykłej i tej sławnej inspirowane opowieściami biblijnymi, postaciami historycznymi czy literackimi i poparte licznymi cytatami.
Przyglądałam się tym emocjonalnym portretom kobiecym z ogromną uwagą, doszukując się w nich swego odbicia, a może nawet alternatywnej mnie, gdybym zadała sobie pytanie znienawidzone przez historyków – Co by było, gdyby…? Jaka ja byłabym teraz? Które z opowiadań byłoby mi najbliższe? A może nie tak? Może nie w ten sposób? Może nie trzeba się w nie wpasowywać, wybierając jeden profil i odrzucając pozostałe? Może jestem wszystkimi tymi kobietami jednocześnie? Bo nie będąc wdową, jak bohaterka opowiadania Wdowa znam uczucie utraty bliskiej osoby. Nie będąc lesbijką, jak bohaterka historii Kochanka, nieobce jest mi uczucie zazdrości o pasję drugiego człowieka i lęku utraty kochanej osoby, wynikającego z niebezpieczeństwa jego uprawiania. I mogłabym tak wymieniać i nazywać po kolei wszystkie te emocje towarzyszące kobietom-bohaterkom, nawiązując do poszczególnych opowiadań. I nie byłabym w tym sztuczna, nie brzmiałabym fałszywie, a przecież też, tak jak autorka, nie żyję aż wiek na tym świecie, by móc się porównać do wdowy, zgwałconej, osoby transseksualnej, a mimo to, współodczuwać. Ba! Nawet dostrzegać się w tej kobiecej galerii emocjonalnych portretów.
Można więc napisać mądrą książkę o kobietach dla kobiet (i nie tylko), odnajdując wspólną płaszczyznę emocjonalnego porozumienia, będąc młodą kobietą.
Jak najbardziej można.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Powieść psychologiczna

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *