Klątwa siedmiu kościołów – Milos Urban
Przełożył Zbigniew Machej
Wydawnictwo Prószyński i S-ka , 2006 , stron 248
Literatura czeska
Jeszcze nie polubiłam literatury czeskiej. Jeszcze, bo cały czas szukam. Staram się znaleźć chociaż jedną, przynajmniej jedną perełkę. Skorzystałam więc z kolejnej okazji jej znalezienia i poszłam na spotkanie, z akademickim wykładowcą literatury czeskiej, pod nazwą Co czytają Czesi? Dowiedziałam się, że Milana Kunderę (czytałam), że Bohumila Hrabala (czytałam), że Milosa Urbana. O! Nie czytałam!
Sam tytuł dosyć tajemniczy, bo w wersji oryginalnej z podtytułem powieść gotycka. Polski wydawca podtytuł wyrzucił, ale za to dorzucił wyraz klątwa. Tym bardziej ciekawe! Ognistoczerwona okładka zapraszała mnie do wejścia szerokim Mostem Karola w miasto, obiecując atmosferę duszną, mroczną, tajemniczą, z dużą dawką grozy. Nie wahałam się, dałam się wprowadzić w stare uliczki Pragi, podążałam dzielnie za głównym bohaterem, słuchając w imię wyższych celów ( znalezienie perełki literatury czeskiej), jego utyskiwań na swoje wstydliwie niemęskie imię, na traumatyczne lata szkolne i nieśmiałość wobec kobiet. Czekałam tak do końca powieści. Cierpliwie, bo jak zacznę to czytam od deski do deski, zgodnie z nazwą bloga. I co? I nic!
Klątwy nie było, za to był seryjny zabójca i jego ofiary poddane, z drobiazgową dokładnością, literackiej wiwisekcji. Nie poczułam więc grozy, tylko obrzydzenie. Most Karola to widmo, bo niby był, ale tylko na okładce. Kościoły były, nawet obiecanych siedem, ale ten siódmy tylko teoretycznie, bo w postaci zapisów w źródłach historycznych. Atmosfery duszności i mroczności więcej doznałam w Jądrze ciemności Josepha Conrada, które to przecież powieścią gotycką nie jest. Więc może dobrze się stało, że wydawca podtytuł usunął, ale za to sklasyfikował powieść jako horror. Też mogłabym z tym polemizować, ale nie będę taka drobiazgowa. Z elementów nadprzyrodzonych występowały odmienne stany świadomości głównego bohatera, który niestety, nie był mrocznym rycerzem ciemności, lecz zakompleksionym policjantem-detektywem, a to wyrzucanym, a to przyjmowanym do pracy. Największą niespodzianką okazało się zakończenie, dosłownie z innej epoki. Jednym zdaniem czeski film, a właściwie czeska książka.
Kolejne rozczarowanie, które mnie nie zniechęciło. O, nie! Nie poddaje się, bo wiem to na pewno, że:…kiedyś cię znajdę, znajdę cię… – śpiewam sobie razem z Reni Jusis.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Tagi: książki w 2009
Dodaj komentarz