Kato-tata: nie-pamiętnik – Halszka Opfer
Wydawnictwo Czarna Owca , 2011 , 197 stron
Seria Samo Życie
Literatura polska
Nie planowałam czytać tej retrospekcji z koszmarnego dzieciństwa. Wystarczyła mi wiedza, że zjawisko kazirodztwa istnieje w każdym społeczeństwie i dobra znajomość zasad statystycznych obnażających procentowo to odchylenie seksualne na krzywej Gaussa, które zresztą zostały już poddane życiowemu sprawdzianowi.
Kilka lat temu w mojej rodzinnej miejscowości zaginęła nastolatka. W akcję poszukiwawczą solidarnie i ze współczuciem dla dziewczyny i jej rodziny, włączyła się cała społeczność. Ofiarnie pomagali policji szukać jej wszyscy. To współczucie dla dziewczyny zakończyło się nie z chwilą odnalezienia się jej, ale w momencie poznania przyczyny jej zniknięcia. Nastolatka nie zaginęła, a uciekła z domu, w którym molestował ją seksualnie własny dziadek. Solidarność środowiska momentalnie rozpadła się na dwie nierówne frakcje. Przytłaczająca większość od tego momentu współczuła już tylko dziadkowi, czyniąc z niego ofiarę niewdzięcznej smarkuli i wyrodnej wnuczki. Byłam w znikomej mniejszości, która jej uwierzyła. Nie dlatego, że byłam taka dojrzała i szlachetna sama z siebie, ale dlatego, że miałam świadomość różnorodności orientacji seksualnych i ich odchyleń dzięki zajęciom z psychologii klinicznej. To moje doświadczenie pokazało mi, nie tylko brak wiedzy o kazirodztwie w społeczeństwie i siłę tabu, o którym się nie mówiło, nie zwierzało najbardziej zaufanemu przyjacielowi, a nawet nie plotkowało, ale również, jak wiele jeszcze trzeba zrobić w obronie bezbronnych dzieci. A statystyki jakie przytoczyła prowadząca wywiad z autorką są miażdżące – 16% kobiet i 12% mężczyzn było w dzieciństwie molestowanych seksualnie, które to dane autorka zresztą uważa za zaniżone.
I ja, taka uświadomiona, nafaszerowana statystykami, kiedy pod wpływem wywiadu telewizyjnego z Halszką, sięgnęłam jednak po jej wspomnienia, nie zdałam tego swoistego testu.
Zwątpiłam w ich wiarygodność.
Dlaczego i jak to możliwe?
Myślę, że sprawił to ogrom horroru przez jaki przeszła jego bohaterka. Mogłam jeszcze przyjąć do wiadomości, że gehenna jaką zafundował jej ojciec od trzeciego roku życia trwała kilkanaście lat, ale że tego samego dopuścił się uczący ją religii ksiądz, kilkakrotnie leczący ją lekarz, a potem sędzia prowadzący jej sprawę sądową, o kuzynie i rówieśnikach już nie wspominając? Nie współczułam, nie żałowałam, nawet nie wściekałam się z bezsilności nie dlatego, że byłam taka nieczuła, ale dlatego, że wszystkie moje emocje zostały stłumione i zmrożone jednym dominującym – przerażeniem. Osiągnęło ono tak wysoki poziom, że chroniąc własne uczucia, jedynym wyjściem z sytuacji była próba ich wyparcia. Nie czułam się z tym dobrze, miałam świadomość ogromnego wysiłku psychicznego i odwagi Halszki do pierwszego w Polsce powszechnego obnażenia tego problemu i poddania go oglądowi publicznemu. Na szczęście, mądry wydawca, umieścił na początku książki niezbędny wstęp dla takich osób jak ja, napisany przez dr hab. Ewę Jarosz, która wytłumaczyła mi moją reakcję pisząc: Oglądając obraz życia dziecka rysowany słowami Halszki, najchętniej umieścimy go w fikcji literackiej. Chcemy wykluczyć poza rzeczywistość codzienność tego dziecka, aby brudy, smrody i wulgarność jego domu, okrucieństwo i brak czułości matki oraz ohydne łapska ojca nie zbliżyły się zbytnio do nas, nie pobrudziły nas, nie dotknęły. Bronimy się w myślach: może coś tam z tego jest i prawdą, ale to niemożliwe, żeby wszystko.
I to jest dowód na to, jak bardzo świadomość i wiedza statystyczna na temat kazirodztwa różni się odbiorem od poznania konkretnych doświadczeń, konkretnego dziecka, od bycia przez moment w jego świecie okaleczonego dzieciństwa. Potwierdza to też Ewa Jarosz pisząc, że statystyki pokazują krzywdę dziecka bezosobowo, mierząc je liczbami i procentami. Aby naprawdę odczuć problem krzywdzenia dzieci, polecam z pokorą i szacunkiem dla bohaterstwa dziewczynki przyjąć jej opowieść zawartą w tej książce.
To dobrze, że istnieją powieści o kazirodztwie takie, jak Jedyne dziecko Jacka Ketchuma, ale jeszcze lepiej sięgnąć po prawdziwe świadectwo kalekiego dzieciństwa, które zakotwiczy się w duszy i umyśle na dobre. Może wtedy zamiast skupiać siłę i energię na zwalczanie homoseksualizmu dorosłych, całą tę nienawiść i niezgodę przeniesiemy na pomoc molestowanym dzieciom. Bezbronnym ofiarom pedofilii i kazirodztwa.
Głęboką tajemnicą pozostaje dla mnie odwrotność tego zjawiska.
Wiem, że po opowieści Halszki widzianej oczami dziecka, które zwraca się do gwałcącego ją ojca „tatusiu”, długo nie będę mogła zasnąć, bo jak uciszyć emocje i myśli do snu, kiedy w tym samym czasie, kilkunastu tatusiów w Polsce, właśnie będzie wchodzić do pokoju syna lub córki i…
Na odwrocie książki zobaczyłam okładkę kontynuacji wspomnień. Już ją mam, bo na drugi dzień podreptałam po nią do księgarni. Tym razem mam nadzieję poznać skutki przeszłości w życiu dorosłej już kobiety. Ale jeszcze nie teraz, nie od razu. Muszę trochę odczekać, by ochłonąć.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Wspomnienia powieść autobiograficzna
Tagi: książki w 2012
Dodaj komentarz