Jestem Czeczenem – German Sadułajew
Przełożyli Katarzyna Rawska-Górecka , Wojciech Górecki
Wydawnictwo Czarne , 2011 , 180 stron
Seria Inna Europa, Inna Literatura
Literatura rosyjska
Jest taka scena w filmie Ostatni samuraj, w której główny bohater grany przez Toma Cruise’a, ścinany z nóg przez napastnika uzbrojonego w drewnianą atrapę miecza, za każdym razem podnosi się z ziemi, by stanąć do walki, by ostatecznie z braku sił po prostu stać na nogach. Nigdy niepoddający się, dumny, godny, znający własną wartość, silny duchem, nawet jeśli ciałem już nie.
Taki właśnie jest Czeczen.
Autor tej książki w dużej mierze opartej na wątkach autobiograficznych, mówi wprost – nigdy nie wolno ci uciec, nawet gdy wrogów jest tysiąc i nie masz najmniejszych szans na zwycięstwo – ty mimo wszystko musisz stanąć do walki. I cokolwiek by się działo, nie wolno ci płakać. I stają do walki odkąd przekazy w mitologii o tym mówią czyli od zawsze. Zmieniają się tylko najeźdźcy.
Tacy są właśnie Czeczeni.
Miłujący wolność i sprzeciwiający się każdej władzy, oprócz tej opartej na autorytecie, mądrości i przykładzie moralnym. Ale ich największym wrogiem nie są okupanci, ale czas niszczący obyczaje, nakazy i zakazy plemienne wśród współczesnej czeczeńskiej młodzieży i rosyjskie kobiety, które mogą rozproszyć, zniszczyć czeczeński naród. Broń straszliwsza niż czołgi, artyleria, bombowce i rakiety.
Autor jest jednym z nich – pół-Czeczen, pół-Rosjanin, który wyjechał z ukochanej wsi Szali położonej niedaleko Groznego, kiedy spadły pierwsze bomby podczas jego nieobecności. Kiedy był najbardziej potrzebny. Poczucie winy stało się powodem powstania tej przejmującej spowiedzi, bardzo emocjonalnej, trudnej w wysłowieniu, która nie popłynęła uporządkowaną fabułą. Autor mając tego świadomość napisał – Wiem, w sposób nieskładny, wyrywkowy, chaotyczny, splątany, rozbity, pogięty… Nie ma wyraźnego wątku. Ciężko czytać taką prozę, nie?
I przyznawałam mu rację – nie było mi łatwo.
Czytać o bezgranicznej, okaleczonej miłości do matki utożsamianej z udręczoną czeczeńską ziemią. Poznawać lata beztroskiego dzieciństwa przeplatane kontrastowo z wojennymi scenami, w których dzieciom wyjmowano igły z serc od bomb kulkowych i igłowych, oficjalnie zakazanych przez międzynarodowe konwencje. O nierównych siłach skazujących broniących się na klęskę, na bezsilność, by przyglądać się, jak zbydlęcone rosyjskie żołnierzyki uciekały z jednostek federalnych, stacjonujących w pobliżu pokojowo nastawionych wsi, rabowały wszystko, co wpadło im w ręce, i zabijały każdego, kto się napatoczył. Zrozumieć rozdarcie i ból uchodźcy wszędzie uważanego za terrorystę i nigdzie niepotrafiącego odnaleźć własnej duszy, czując tylko jedno: że zajmuje cudze miejsca. Cudze Miejsca. Wysłuchać historii o dwóch przyjaciołach, niemalże braciach czeczeńskich, których zawiłe losy postawiły w bratobójczej walce po dwóch stronach frontu. Skonfrontować obraz medialny, w którym , kiedy umierają Rosjanie, nazywa się to „stratami” i mówi jeszcze, że „zginęli”. Kiedy umierają Czeczeni, mówi się o „zlikwidowanych”.
Nie. Nie było mi łatwo czytać, ale dużo trudniej było autorowi o tym opowiadać. Nieraz wypowiedziane słowo brzmiało we mnie grozą swojej zawartości albo paraliżującą ciszą roztaczaną przez śmierć – przyjaciół, najbliższych czy sąsiadów. Nieraz autor wątpił w sens tej spowiedzi. Zastanawiał się po co i dla kogo pisze tę książkę. Przecież nikt nie będzie jej czytał, nikt nie zdoła jej zrozumieć. Nikt jej nie przyjmie. Ani z tej, ani z tamtej linii ognia. Nikomu nie jest potrzebna taka książka, nie pasuje do niczyjej propagandy. Imię żadnego z bohaterów nie cieszy się sławą, wszak nikt nie znał tych ludzi, kiedy żyli, to byli prości ludzie. W tej książce nie ma nawet postmodernizmu dla nowoczesnej młodzieży.
I faktycznie, proroczymi stały się te wątpliwości.
Nie była dla Rosjan, ich wroga, ale i nie dla Czeczenów, których przywódca potępił tę książkę, jak przeczytałam w wywiadzie z autorem.
Ale jest dla mnie.
Dopóki istnieje na świecie przynajmniej jeden czytelnik (a wierzę, że jest ich dużo, dużo więcej) tej książki, dopóty jej powstanie i istnienie ma sens.
Dlaczego?
Bo ukazuje konflikt rosyjsko-czeczeński widziany oczami zwykłego Czeczena, nieuwikłanego w spory polityczne, potrafiącego ukazać Czeczenię nie tylko jako terytorium toczącej się wojny, o której czytałam w przejmujących wspomnieniach niezwykłego człowieka, lekarza, Czeczena Khassana Baieva Przysięga. Chirurg na wojnie, ale również poprzez jej piękno lasów, gór, wsi, rzek, dumnej przeszłości i zamieszkujących ją ludzi z piękną, długoletnią tradycją. Zmienia obraz z uchodźcy-terrorysty na bojownika walczącego o niepodległą ojczyznę, ziemię praojców. Wskazuje prawdziwe przyczyny upadku obyczajów dumnego narodu. I wreszcie najważniejsze, bo kiedy spotkam na polskiej ulicy uchodźcę-Czeczena, będę wiedziała dlaczego.
To bardzo ważny głos wśród zalewu informacji medialnych o „terroryzmie czeczeńskim”.
Kiedy Rosjanie zrozumieją, że Czeczen, jak samuraj, nigdy się nie podda? Dla mnie to jedna z najlepiej przemawiających do mnie scen z tego filmu.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Wspomnienia powieść autobiograficzna
Tagi: książki w 2012
Dodaj komentarz