Gone – zniknęli: Faza pierwsza: niepokój – Michael Grant
Tłumaczył Jacek Drewnowski
Wydawnictwo Jaguar , 2009 , 527 stron
Seria Gone ; tom 1
Literatura amerykańska
Będąc nastolatką, tą ze zbuntowanych przeciwko wszystkiemu i wszystkim, bardziej dla zasady niż z konkretnej przyczyny, zdarzało mi się werbalnie wysyłać dorosłych do diabła. Świat bez nich wydawał mi się wolny od przymusu, piękny bez obowiązków i prosty w robieniu co się chce. Jednym słowem – raj! Po latach dostałam taki świat. Po prostu stało się to w jednym dniu, w jednej chwili. Puff! Mówisz i masz! Dorosłych powyżej piętnastego roku życia nie ma! Zniknęli!
Trafiłam do raju?
O nie!
Trafiłam do przedsionka piekła. Początkowe zaskoczenie i euforia, bo wszystkie słodycze są nasze, przerodziły się w dezorientację, która była pierwszym krokiem do strachu, przechodzącym powoli, podstępnie i niezauważalnie w strach obłędny. Powieść zaczęła się jak w przepisie Hitchcocka na dobry film: najpierw było trzęsienie ziemi (czytaj zniknięcie dorosłych), a potem napięcie rosło.
Świat nazwany przez głównych bohaterów ETAP-em, zaczął przypominać filmowy horror, gorzej, koszmar, bo rozgrywający się w rzeczywistości, tu i teraz. W walce o władzę absolutną, dzieciaki posunęły się do agresji psychicznej i fizycznego znęcania się, praktyk głodowych i zabijania. Dostęp do broni, brak nadzoru dorosłych, nieukształtowana psychika dziecka i nadnaturalne zdolności jakimi ktoś?, coś?, a może tajemnicza Ciemność, czająca się w pustym szybie kopalnianym, przesiąknięta czystym złem, ich obdarzyła, pomagały im tylko w eskalacji zniszczeń i wzajemnej eksterminacji, w myśl zasady: teraz rządzą chuligani. To inna gra, bracie, zupełnie inna. Gramy według zasad chuliganów.
Tempo zdarzeń, niepewność swego bezpieczeństwa, ciągła ucieczka przed śmiercią, lęk i strach przed silniejszymi, wywołuje panikę nawet na dźwięk syku otwieranej puszki Pepsi. A same dzieciaki przypominają już szczury, żyjące w opuszczonym domu: jedli, co się nawinęło, robili co im się podobało, a gdy czegoś dotknęli, było potem brudniejsze i bardziej zdewastowane, niż przedtem.
Powieść-bomba, której tykanie odmierza upływający czas, do ukończenia piętnastu lat przez Sama i Caine’a, przywódców dwóch grup dzieciaków: dobrych i złych, umieszczany na początku każdego rozdziału. Dwie ostatnie godziny akcji to była walka samej ze sobą, by nie zerknąć na ostatnia stronę i nie przeczytać zakończenia, rozładować nareszcie napięcie i dowiedzieć się co wygra: miłość czy nienawiść? Czy Sam w dniu swoich piętnastych urodzin również zniknie, jak wielu przed nim? Czy uda mu się jednak uniknąć tego, a może to przeniesienie poza ETAP albo śmierć? I co dalej będzie z dzieciakami, skoro zapasy żywności się kończą? Czyściec zamieni się w piekło? No i kto tłumaczył tę książkę na język polski, bo wydawnictwo zapomniało o tak ważnej osobie w aparacie informacyjnym książki?
Same pytania, a na odpowiedzi muszę poczekać do 2010 roku. Mam nadzieję, że literówek, o jakie się potykałam podczas „biegu” tej historii, nie będzie w nowej części, a której okładka będzie wyglądała tak:
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Dla młodzieży
Tagi: książki w 2009
Dodaj komentarz