Gdy rozpęta się piekło: poradnik survivalowy na czas kataklizmu – Cody Lundin , ilustracje Russel Miller
Przełożyli Tadeusz Zontek , Piotr Żak
Wydawnictwo Pascal , 2012 , 452 strony
Literatura amerykańska
Gdy rozpęta się piekło powodzi, pożaru, huraganu i każdej innej klęski, pierwszym i najważniejszym czynnikiem przeżycia człowieka jest, nie, nie tlen, jedzenie czy woda, ale… pozytywne myślenie! Według Cody’ego (trochę się spoufalę z autorem, ale to zasługa jego niezwykłej osobowości) to emocje i strach w chwili zagrożenia produkują zabójczą mieszankę uniemożliwiającą myślenie i działanie, a tym samym przeżycie. Zabija w ciągu 3 do 4 sekund na długo przed brakiem pożywienia, tlenu czy schronienia. Dlatego ten survivalowy poradnik przeznaczony dla człowieka z miasta (ale nie tylko!) zawiera treści zbudowane na piramidzie potrzeb pojawiających się w sytuacji kryzysowej, której podstawą jest pewność siebie przy pokonywaniu wątpliwości i lęków, pozwalając na optymalne wykorzystanie wiedzy i umiejętności.
Wiedzy, którą Cody zawarł w tej książce poukładanej właśnie według następujących po sobie poziomów powyższej piramidy, odpowiadającym poszczególnym rozdziałom, których nie trzeba czytać po kolei. Można zapoznawać się z tą swoistą biblią przetrwania w zależności od posiadanej już wiedzy lub zaistniałej potrzeby. Zastrzega przy tym, że nie daje gotowych rozwiązań podanych na talerzu, ale sensowne i sprawdzone w praktyce narzędzia i techniki, które pomagają osiągnąć spokój ducha, harmonię oraz niezależność w trudnych czasach. Daje znaną wędkę zamiast ryby uważając, że nie ma uniwersalnego zestawu ratunkowego, tak samo jak nie ma jednego planu przygotowań dla wszystkich gospodarstw. Oferuje przebogatą, wszechstronną wiedzę i sposoby jej wykorzystania, pozostawiając wybór mnie, osobie najlepiej znającej własną rodzinę i jej potrzeby. W dużym skrócie – pokazuje jak przeżyć i nie zjeść własnego psa, o innych, dużo tragiczniejszych scenariuszach, nie wspominając.
Przyznam, że to bardzo uczciwe podejście.
To dlatego jego wiedza jest uniwersalna, do wykorzystania nie tylko w czas tragiczny, ale i w życiu codziennym – na wycieczce, w lesie, w pozbawionym mediów domu czy podczas biwaku. A ponieważ Cody jest praktykiem prowadzącym kursy przetrwania dla mieszczuchów oraz pasjonatem survivalu (nie tylko miejskiego) żyjącym według swojego wypracowanego przez lata światopoglądu, bardzo duży nacisk położył na uświadomienie mi, że muszę liczyć przede wszystkim na siebie, a nie na jednostki lub organizacje, które żyją ze stwarzania iluzji bezpieczeństwa. Jest zwolennikiem brania osobistej odpowiedzialności za swój los, a co ujął w humorystyczny sposób, polecając mi wkleić swoje zdjęcie w ten rysunek. Wprawdzie zdjęcia nie wkleiłam (nie mogłam tego zrobić książce!), ale wirtualnie wpisałam się w to lusterko:
Humor słowny czy rysunkowy to ogromny atut tego poradnika. Choćby w ten sposób przy omawianiu zagadnienia wody.
Cody świadomie i umiejętnie zastosował w nim metody dydaktyczne powszechnie stosowane w procesie nauczania, wiedząc, że przekazanie samej teorii, bardzo obszernej, obejmującej niemalże wszystkie dziedziny nauki, czasami w bardzo szczegółowy sposób, byłoby dla mnie po prostu nudne. Skupiał więc moją uwagę za pomocą wyróżnień w tekście, pogrubionej czcionki, wyeksponowanego fragmentu tekstu czy wszechobecnych rysunków obrazujących treść:
Dodatkowo wprowadził kreskówkowych bohaterów:
Vinniego, Trevora, Daisy i Robbiego mających nie tylko mnie podtrzymać na duchu, ale i zmusić do odnalezienia w sobie kwintesencji ich cech – pozytywnego nastawienia do rzeczywistości (nawet tej najgorszej i beznadziejnej), kreatywności tworzenia czegoś z niczego, prostoty w działaniu i odwagi, by ostatecznie zwiększyć szanse na moje przeżycie. Rolą przerywnika i odskoczni od treści, ale zmuszającą do myślenia, obarczył Jerry’ego Lizaka, podsuwającego mi na przykład takie sentencje z dorobku ludzkiej myśli osób znanych lub anonimowych:
Dodatkowo każdy rozdział zawierał podsumowanie utrwalające i syntetyzujące przekazane wcześniej informacje, zachęcając jednocześnie do wypróbowania ich już teraz, w ramach profilaktyki, bo zapobieganie zagrożeniom zaczyna się na poziomie zwyczajnego życia i zależy od tego, jak kieruje się myślami, emocjami, słowami i czynami. To według Cody’ego najbardziej odpowiedni czas na wypracowanie w sobie automatycznych zachowań, kiedy nie będzie czasu sięgać po książkę. Niektóre z tych rad były dla mnie hardcorowe jak na przykład urządzenie głodówki dla rodziny, by poznać skrajne zachowania moich bliskich i być przygotowanym na ich opanowanie w sytuacji zagrożenia. Cody zdawał sobie z tego sprawę, ale za każdym razem ripostował – to od razu odłóż tę książkę i idź oglądać telewizję. Był przy tym bezwzględny i zawsze stawiał mnie w sytuacji albo nauczę się łapać szczury z gotowością ich zjedzenia (podaje nawet przepis jak go przyrządzić), albo powiększę grono aniołów razem z moją rodziną. Innej opcji nie było. W ten sposób skutecznie przełamywał nie tylko stereotypy żywieniowe, ale i mentalne w podejściu do zagadnień w sytuacjach skrajnych.
Ten poradnik, oprócz praktycznej wiedzy, przekazał mi również pewną ideę zawartą w tym skierowanym do mnie zdaniu – Po przeczytaniu tej książki będziesz lata świetlne przed większością populacji, jeśli chodzi o świadomość potrzeb w kryzysowych sytuacjach i odpowiedzialności wobec świata przyrody.
I muszę przyznać Cody’emu rację.
Przekazał mi ogromną wiedzę i wskazówki jak ją wykorzystać nie tylko, gdy rozpęta się piekło, ale i na co dzień wraz ze świadomością jak daleko odeszłam od natury, w jak dużym stopniu złożyłam odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo na innych, jak bardzo zaufałam w tym zakresie instytucjom, które mogą się spóźnić lub mnie zawieść w najtrudniejszym momencie, jak bardzo uzależniłam się od infrastruktury miejskiej, w której brak prądu czy wody czyni ze mnie osobę bezsilną, kalekę stojącą tylko na jednej nodze cywilizacji, bo drugą tkwiącą w naturze sama sobie dawno amputowałam i wreszcie skalę ignorancji Matki Natury i ludzkiej natury.
Ta książka jest jak życie. Jej wartość docenia się w sytuacji jego zagrożenia. Oby nie po fakcie, kiedy trzeba będzie skorzystać z rad, co zrobić, gdy znajdę trupa.
Cody wyciągnął mnie spod klosza iluzji bezpieczeństwa, ale i wyposażył w świadomość, że tak naprawdę moje życie i jego bezpieczeństwo zależy tylko i wyłącznie ode mnie.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Poradnik
Tagi: książki w 2012
Dodaj komentarz