Drzewo morwowe – Tomasz Białkowski
Wydawnictwo Szara Godzina , 2012 , 302 strony
Cykl z dziennikarzem śledczym Pawłem Werensem , tom 1
Literatura polska
Paweł nie miał ochoty jechać do Olsztyna z dwóch powodów. Po pierwsze nie był dziennikarzem śledczym, ale wydawca prasowy, u którego pracował, chciał jego sprawozdania z serii bardzo tajemniczych morderstw dokonywanych na starszych mężczyznach w podolsztyńskich miejscowościach. Wbrew jego woli i chęciom szefostwo uznało go za najlepszego kandydata do tej misji. A po drugie to było jego rodzinne, źle wspominane miasto, w którym mieszkał jeszcze gorzej wspominany ojciec. Na dodatek był piątek trzynastego i wizytę rozpoczął od przejechania psa, a w hotelu pomylono datę rezerwacji jego pokoju.
Nic nie układało się według jego planów i po jego myśli.
Ale w miarę odkrywania szczegółów popełnianych zbrodni o znamionach rytuału, ich dopracowanych i starannie zaplanowanych szczegółów wzorowanych na męczeńskich śmierciach pierwszych chrześcijan i odkryciu łączącego ich charakterystycznego elementu w postaci białego, włochatego motyla wkładanego w usta ofiar, nieświadomie zaczął prowadzić własne, prywatne, coraz bardziej wciągające w swoje zawiłe meandry śledztwo. Wiedział, że ma coś, czego nie mają inni. Miał motyla, który przeraża ludzi. (…) Wiedział, że to zrobi wrażenie na ludziach w redakcji. Miał też już tytuł swojego reportażu. W śledztwie pomagał mu stryj, u którego zamieszkał na czas wizyty. Były ksiądz będący kopalnią wiedzy religijnej. To dzięki niemu podłoże zbrodni zaczęło być powoli rozwiązywaną fascynującą zagadką, która ostatecznie okazała się przykrywką dla dużo bardziej poważnego problemu niż działalność mordercy wymierzającego sprawiedliwość według protokołów sądowych męczenników Kościoła. Problemu biorącego swoje początki w przeszłości, w latach 70.
To dlatego narrator zewnętrzny ukazywał naprzemiennie wydarzenia współczesne Pawłowi i mające na nie wpływ wydarzenia przeszłe, nadając im charakter kolejnych odsłon tożsamości zbrodniarzy, przeszłości ofiar, egzystencjalnych zmagań bohaterów powieści i wydarzeń, by ostatecznie spleść je w jeden ciąg zdarzeń doprowadzających do obnażenia najgorszej strony natury człowieka. Nawet nie wiem, w którym momencie Paweł z dziennikarza śledczego stał się potencjalną ofiarą uwikłaną w grę, w końcówce której dużą rolę odgrywały tragiczne wydarzenia z jego dzieciństwa, będące powodem konfliktu z ojcem.
Autor podjął się karkołomnego zadania ukazania zła wynikającego z dobrych pobudek człowieka uwikłanego w system zależności, pozostawiając ocenę rozgrywanych wydarzeń mnie. Udało mu się stworzyć dylemat wyboru mniejszego zła, chociaż nadal zastanawiam się, czy zabicie człowieka może nim być, skoro życie jest największym darem, dobrem i wartością. Starał się przy tym dostarczyć mi jak najwięcej informacji, wprowadzając postacie o bogatej wiedzy specjalistycznej (teolog, lepidopterolog) i trochę w tym przedobrzył, bo lekko czułam tę dydaktyczną stronę powieści, a to za sprawą między innymi takiego pytania skierowanego do dziennikarza mającego, z racji wykonywanego zawodu, minimum podstawowego pojęcia o historii i współczesnym świecie – Czy pan wie, co to jest kontrwywiad?
Ale to nie koniec śledczych zmagań głównego bohatera. Na tylnej okładce przeczytałam, że jego losy będzie można śledzić w kolejnym tomie Kłamca, a z wywiadu z autorem dowiedziałam się, że Paweł Werens powróci w rodzinne strony. Los doświadczy go ponownie.
Bardzo udany początek nowego cyklu z dziennikarzem śledczym w roli głównej, który nie chciał nim być, a został.
Swoje wrażenia spisałam dla portalu Zbrodnia w Bibliotece.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Tagi: książki w 2012
Dodaj komentarz