Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Droga – Cormac McCarthy

21 marca 2019

Droga – Cormac McCarthy
Przełożył Robert Sudół
Wydawnictwo Literackie , 2008, 267 stron
Literatura amerykańska

    Polowałam na tę książkę dość długo. Wyprzedzała ją sława porażająca każdego czytającego wizją apokalipsy, określaną w dwóch zdaniach: Nie ma takiego proroka w długich dziejach tej ziemi, który nie byłby dzisiaj tutaj czczony. W jakiejkolwiek formie przemawiałeś, miałeś słuszność. Wypatrzyłam ją zupełnie przypadkowo w bibliotece, na końcu półki, wciśniętą głębiej za pozostałe. A potem długo nie mogłam do niej zajrzeć. Bałam się co ujrzę? Bałam się myśleć o końcu świata, którym straszy mnie Nostradamus w 2012 roku? Nie wiedziałam. I pewnie leżałaby długo, czekając na krystalizację moich wahań, gdyby nie bezlitosny termin oddania książki do biblioteki.
    Sięgnęłam po nią i co ciekawe, w miarę czytania sama wizja destrukcji ziemskiego świata zeszła na plan drugi. Była mi o tyle potrzebna, o ile dobrze odgrywała tło gry w jaką zostałam wciągnięta. I to piekielnie dobrej gry o życie. Tylko jedno życie. Bezimienność głównych bohaterów chłopca-syna i mężczyzny-ojca, ich szczątkowe, okrojone myśli, z których dowiadywałam się, a właściwie bardziej domyślałam się, tyle ile było mi potrzebne do zorientowania się w sytuacji: dokąd idziemy, skąd idziemy i dlaczego we dwóch. Do tego proste, ascetyczne dialogi potęgujące grozę sytuacji, krążące monotematycznie wokół śmierci, umierania, choroby, jedzenia, zagrożenia i niebezpieczeństw. To wszystko po to, by w centrum mojej uwagi pozostawała gra o przetrwanie, droga na południe, podążanie cały czas naprzód, pokonywanie chłodu, mrozu i zmęczenia, szukanie bezpiecznej trasy, obserwowanie okolicy, wypatrywanie potencjalnego schronienia lub domu, w którym może być żywność, unikanie pułapek i ludzi. Jakichkolwiek. Bo każda napotkana sytuacja, problem lub trudność była jak wielka niewiadoma, mogąca kryć za sobą nagrodę-życie lub karę-śmierć. Wymagająca miliona myśli , trudnych decyzji i wyborów, które mogły okazać się ostatnimi. I to stale obecne napięcie potęgowane wszechobecnym zagrożeniem i troską o siebie nawzajem. Nawet nie zauważyłam, kiedy nauczyłam się nie tylko reguł gry: czujności, podejrzliwości we wszystkim i w każdym napotkanym obcym czy rozpoznawania obecności trupów przed ich ujrzeniem, ale i swoistego, skąpego języka miłości między ojcem a synem, nie tylko werbalnego, ale i w gestach, spojrzeniach, trosce o siebie, a także nowej moralności w nowym świecie, w którym dobry człowiek preferował egoizm własnego prawa do życia i morderstwo go sankcjonujące. Szybko zrozumiałam, że pierwotne dobro zachowało się tylko w niewinności dziecka. To ono miało się stać nosicielem światła i zaczątkiem nowego życia gdzieś tam, wśród dobrych ludzi w ziemi obiecanej. I im bliżej było końca drogi bałam się co tam zastanę, przed jaką ostateczną decyzją postawi mnie autor, do jakich wyborów zmusi?
    Nie napiszę, co ujrzałam na końcu i nie wytłumaczę, dlaczego w kluczowym momencie coś mi wpadło do oka wywołując potoki łez, ale przyznam się do jednego: uwielbiam McCarhty’ego za tę historię, za interaktywną grę angażującą cały mój umysł i nienawidzę za rozszarpywane emocje.

Droga [Cormac McCarthy]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Fantastyka

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *