Dobra krew: w krainie reniferów, bogów i ludzi – Magdalena Skopek
Wydawnictwo Naukowe PWN , 2012 , 349 stron
Literatura polska
Tundra! Co za pomysł! Co za pomysł! – dziwiła się Nina, którą autorka tych relacji z podróży spotkała w drodze na półwysep Jamał:
Którego nazwa oznacza dosłownie – koniec Ziemi, wyglądający z góry tak:
Nic dziwnego, że dziwili się napotykani ludzie, kiedy dowiadywali się o celu jej podróży. Witia poznany w pociągu kręcił z uznaniem głową dla jej odwagi. Górnik z Workuty wcisnął jej do ręki papier ze słowami – Jak już wrócisz, napisz, że żyjesz. Inaczej będziemy się martwić, że coś ci się stało. Z kolei Nina pytała się o osoby jej towarzyszące, bo jak to tak? Sama?! Nie bardzo wiedziała, co odpowiadać. Samej sobie się dziwiła. Nie udawała bohaterki. Obnażała swoje obawy pisząc – Mój strach powoli przeradza się w panikę i zaczynam zadawać sobie pytanie, czy na pewno wiem, po co wyruszyłam w drogę. (…) …być może w moim wypadku to nie jest nadmiar męstwa, ale brak rozumu. Aż w końcu gadatliwa Asja przyszła w sukurs, ucinając wszelkie spekulacje, dyskusje i dziwowanie się – Musi to musi. Koniec. I nie ma co się zastanawiać!
Bo jak pojąć, wyjaśnić i ująć w proste słowa to, co Ryszard Kapuściński w Podróżach z Herodotem napisał, a którymi autorka świadomie zakończyła swoją podróżniczą opowieść – Wszak istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej. Autorka złapała po prostu bakcyla i MUSIAŁA poznać świat Nieńców żyjących na najdalej wysuniętych na północ obszarach syberyjskiej tundry. Ich koczownicze życie nomadów, które przetrwało czasy ZSRR w zbliżonej do tradycyjnej formie tylko dlatego, że hodowane przez nich renifery nie mogły i nie potrafiły na rozkaz Stalina, zmienić wędrowniczego stylu życia na osiadły. Renifer od zawsze był i nadal jest najważniejszy dla Nieńców. On ich żywi, ubiera, wyposaża w podstawowy materiał gospodarstwo domowe, nadaje rytm i sens życiu ludzi i pozwala nadal wędrować po tundrze. To dlatego w tej relacji mnóstwo nie tylko żywych reniferów:
Ale i wszechobecnego ich mięsa, skór, kości, ścięgien, pantów:
A przeszczęśliwe dziecko na okładce nie jest umazane farbą, jak mnie się w pierwszym momencie wydawało, ale krwią:
Krwisty tytuł jest ukoronowaniem treści. Jest istotą życia zwierząt i ludzi oraz ich przyszłości.
Autorka przyzwyczaiła się do wszystkiego. I do tej krwi, którą piła niczym wino:
I do mięsa oraz podrobów jedzonych również na surowo, i do uciążliwych komarów latających chmarami, i do obcinania pantów tryskających krwią, i do częstych przenosin czum z miejsca na miejsce, wilgoci i przenikliwego zimna, z którymi dzielnie sobie radziła, ubioru ze skóry utrudniającego poruszanie się i heroicznych sposobów na utrzymanie higieny ciała. Nawet do bezwzględnych praw natury (uśmiercanie za późno urodzonych cielaków) i nakazów oraz zakazów obyczajowych i religijnych goszczących ją gospodarzy. A wszystko po to, by przyjmując ich styl życia, zbliżyć się do nich, zdobyć zaufanie i poznać koczowanie od wewnątrz. Teraźniejszość i przeszłość Nieńców. Dzień po dniu przez dwa miesiące. A kiedy już się wtopiła w społeczność, stając się członkinią rodziny zamieszkującej jeden z czumów, posiadającą swoje obowiązki, mogła opowiedzieć, co czują współcześni Nieńcy, jak wspominają trudną przeszłość ograniczania ich wolności, z jakimi problemami mierzą się dzisiaj, jak widzą swoją przyszłość i przyszłość swoich dzieci, uciekających z tundry do miast. Miałam wrażenie, że autorka jest ostatnią kronikarką społeczności, której może kiedyś zabraknąć w tundrze, bo nie będzie spadkobierców trudu koczowania. Bardzo uważną obserwatorką, która biorąc udział w codziennym życiu Nieńców, rejestrowała wszystko, co zobaczyła, zaglądając, ponaglana ciekawością, w miejsca, do których Nieńcy rzadko chodzą, zachwycając się uniezależnieniem od cywilizacji, ale i dostrzegając piękno otaczającej ją surowej natury. Widziane obrazy nie podpiera filozofią, jest raczej rejestratorką świata oglądanego, a tam, gdzie brakowało jej słów, oddawała głos swoim polskim i rosyjskim poprzednikom. Znanym znawcom i podróżnikom po Syberii.
Całość relacji, która brzmi niczym opowieść o jamalskiej krainie i jej mieszkańcach z innej epoki, ilustrowana jest ogromną ilością zdjęć zrobionych również przez autorkę. Są prawie na każdej stronie, wypełniając czasami sobą całość miejsca. Może jedne z ostatnich, jeśli w ogóle nie ostatnie, pokazujące widok czum na tle syberyjskiego zachodu słońca.
Chociaż kto wie? W wywiadzie podczas przyznania jej nagrody Kolosów 2010 w kategorii Podróże, przyznała się, że myśli o ponownym odwiedzeniu Nieńców, tym razem w zimie.
Taaaak.
W tej sytuacji pozostaje mi tylko ponownie przytoczyć słowa Ryszarda Kapuścińskiego, którymi autorka otwiera swoje wspomnienia – Tyle że chęć takiego poznania mają tylko nieliczni, jest to przygoda uprawiana przez niewielu, która rzadko pojawia się w człowieku.
Autorka jest jedną z nich.
Z ogromną ciekawością wysłuchałam wywiadu z autorką książki.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Podróżnicze
Tagi: książki w 2012
Dodaj komentarz