Błękitnokrwiści: tom I – Melissa de la Cruz
Tłumaczenie Małgorzata Kaczarowska
Wydawnictwo Jaguar , 2010 , 320 stron
Literatura amerykańska
Fala tematyki o wampirach nie słabnie. Ma się dobrze, a nawet bardzo dobrze. Przekonałam się o tym w Empiku, przeglądając ranking najczęściej kupowanych książek z tego zakresu. Wampiry i upadłe anioły królują. Młodzież nadal chce o nich czytać, ale… ale… ale…już nie rzuca się na każdy nowy tytuł bezmyślnie. Zbyt wiele książek okazało się „infantylnymi i naiwnymi” jak określiła je moja zaprzyjaźniona młodzież. Nastolatki zaczynają uważnie wybierać, a to oznacza, że każda nowa pozycja, chcąca przyciągnąć ich uwagę, musi przynajmniej dosięgnąć poprzeczki (trudno mi jest wyobrazić sobie tytuł ją przeskakującą), dość wysoko postawionej przez „Zmierzch” Stephenie Meyer , Szeptem Becki Fitzpatrick czy „Naznaczoną” Cast P. C. I i Cast Kristin.
Myślę, że „Błękitnokrwiści” mają szansę na dołączenie do nich.
Autorka wiedziała dobrze, że odkrywanie świata wampirów byłoby dla mnie nudne, bo już sporo o tym czytałam, bo już to było, ale towarzyszenie Schuyler, niczego nieświadomej piętnastolatce, uczennicy elitarnej szkoły na Manhattanie dla obrzydliwie bogatych dzieciaków, wyglądającej na tle ich markowych ciuchów jak drezdeńska lalka w stroju czarownicy, w jego poznawaniu, w uchylaniu tajemnicy swojego rodowego pochodzenia, w coraz głębszym wchodzeniu w wir zagadek, stającym się powoli światem tajemniczym i nieodgadnionym również dla mnie, jest już ciekawe. Ciekawszym staje się też świat podzielony nie na wampiry i ludzi z odwiecznym konfliktem między nimi, ale świat podzielony na błękitnokrwistych (bogatą elitę wampirów), czerwonokrwistych (familiantów i zauszników) i… tych trzecich. Groźną siłę będącą niewiadomą, i co zaskakujące i jednocześnie bardzo niebezpieczne, potrafiącą uśmiercać (jak dotychczas nieśmiertelnych) błękitnokrwistych, stanowiącą zagadkę i dla mnie, i dla Schuyler oraz jej przyjaciół. Ale zaraz… czy na pewno przyjaciół? Tych znaków zapytania pojawia się bardzo wiele, a każda odpowiedź na nie odsłania kolejny, jeszcze bardziej skomplikowany labirynt wydarzeń wymagających natychmiastowego wyjaśnienia przez młodych. Wbrew własnemu rozsądkowi i wbrew nakazom-zakazom starszych, strzegących tajemnicy mającej swój początek na statku „Mayflower” przybyłym do Nowego Świata w 1620 roku. Nic nie jest wiadome, a każdy nowy, odkryty fakt zmienia zastane stosunki, sympatię, kontakty towarzyskie i rodzinne, przyjaźnie i rodzącą się miłość wśród bohaterów o 180 stopni.
I właśnie w tym tkwi siła tej opowieści, która trzymała mnie do ostatniej kartki, by na końcu stwierdzić, że nic nie wiem na pewno, trochę się domyślam, dużo podejrzewam, i że czekam na kolejną część „Maskarada”, mającą się ukazać już w maju.
Wspomnę jeszcze tylko o małym drobiazgu, który mnie urzekł – ozdobna paginacja, która nadała książce nie tylko estetyczny wygląd świetnie współgrając z okładką, ale i wprowadziła w klimat książki:
Na stronie pośwęconej serii Błękitnokrwiści można poczytać więcej na temat książki i nie tylko, a także przeczytać jej fragment.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Dla młodzieży
Tagi: literatura amerykańska
Dodaj komentarz