Anna we Krwi – Kendare Blake
Przełożył Grzegorz Komerski
Wydawnictwo Prószyński i S-ka , 2012 , 320 stron
Cykl ; Tom 1
Literatura amerykańska
Są wszędzie.
Istnieją wśród nas zafiksowani na odtwarzaniu własnej tragedii, pozbawiając nas życia, a my potrafimy wszystkie te przypadki zracjonalizować, pogłębiając nieumiejętność ich odróżniania od żywych. A martwi dosiadają się na parkowej ławce, opowiadając ostatni zapamiętany obraz, stoją w tłumie kibiców, czekając na swój moment, pojawiają się przy drodze, łapiąc kierowców w pułapkę autostopu, mieszkają piętro wyżej, likwidując każdego nieproszonego gościa, ogarnięci jedną myślą – chęcią zemsty za zło wyrządzone im za życia, za czyn, który ich go pozbawił. Najciekawsze jest w nich to, że za życia byli normalnymi ludźmi, a po śmierci zamienili się w obsesyjnych szaleńców, odtwarzających własną śmierć. Świadczą o tym świeże trupy w lasach, parkach, na drogach, w domach, zamieniając okolicę w nawiedzone miejsce, gdzie woń śmierci można wyczuć co siedem oddechów.
Duchy.
Bo o nich tu mowa, nawiedzają nasze miasta, wsie i bezdroża, a my, zwykli śmiertelnicy, jesteśmy wobec nich bezradni uważając, że nie można zabić kogoś, kto nie żyje. Ślepi na wyróżniające je znaki szczególne – ciepły płaszcz w letni dzień, lśniące od brylantyny włosy, mowa przypominająca filmy z początków ubiegłego wieku, mieszanka woni mchu i kości – wystawiamy się na pewną i okrutną śmierć, po której zasilimy ich szeregi.
Oprócz Casa.
Niepozornego siedemnastolatka, niczym szczególnym się niewyróżniającym, średnio zbudowanym, może bardziej chudym niż muskularnym, prowadzącym z matką wikkanką, podróżniczy tryb życia w poszukiwaniu duchów. A kiedy je znajdują, Cas zamienia się w silnego, pewnego, precyzyjnego, skoncentrowanego, szybkiego i niebezpiecznego zabójcę uwalniającego domy, drogi i cmentarze od snujących się po nich śmiertelnych widm. Robi to od czternastego roku życia, za każdym razem z pozytywnym skutkiem. Gdyby było inaczej, już by nie żył tak, jak jego ojciec, po którym odziedziczył to wyjątkowe zajęcie oraz niezwykły sztylet – athame. Broń ukształtowaną przez krew przodków, potężnych wojowników, mającą zdolność odsyłać niespokojne duchy. Prowadził go tylko jeden cel – duch, którego wyprzedzała miejscowa legenda i rutyna – przeprowadzka, łowy, zabójstwo. Coś jak namydlić, spłukać, powtórzyć. Po czym… jechać dalej.
Był w tym świetny, aż do wizyty w niewielkim miasteczku Thunder Bay i spotkania w nim Anny we Krwi, jak nazywali ją miejscowi.
Ducha zamordowanej nastolatki nawiedzającego rodzinny dom, w którym od dnia swojego morderstwa w 1958 roku zdążył zabić 27 osób, które świadomie lub przypadkowo przekroczyły jego próg. Spotkanie myśliwego z potencjalną ofiarą zmieniło nie tylko bieg dalszych wydarzeń, rutynę życia Casa, ale również charakter powieści.
Chłopak, dotychczas samotnik, indywidualista i outsider, zyskał nie tylko grupę przyjaciół, których nigdy nie posiadał, pomocników w swoim niezwykłym zajęciu, poznając moc współdziałania i zaufania innym, ale również zakochał się w dziewczynie, poznając uczucie, którego nigdy nie doświadczył. Ale to, co spodobało mi się najbardziej, to osobowość Casa, która początkową opowieść zwiastującą horror, zamieniła w historię pełną przygód z odrobiną miłości zawieszonej pomiędzy światem żywych i umarłych. Jego autoironia, sceptycyzm, cięty dowcip, inteligentne riposty, racjonalizacja własnego zajęcia, zabawne dialogi, akceptacja zjaw i okazywane miłosierdzie wobec ich nieszczęścia sprawiły, że duchy stały się równoprawnymi bohaterami tej powieści, tyle że zbudowanymi z eterycznej materii i ciemnych lub jasnych mocy. Mogli być więc przyjaciółmi lub wrogami w zależności od tego, w jaki sposób zostali pozbawieni życia. To dlatego bardzo sugestywne i plastycznie opisane sceny horroru bardziej mnie odrażały, brzydziły, a nawet zachwycały pięknem grozy niż straszyły i przerażały, a wobec zjaw czułam bardziej żal niż lęk.
Przygody Casa i Anny oraz grupy ich przyjaciół pochłonęłam w jeden wieczór, dobrze się z nimi bawiąc i oswajając ze światem pełnym zjaw, duchów, widm i nawiedzonych miejsc, ucząc się odrzucania skłonności do racjonalizacji negującej zjawiska nadprzyrodzone i akceptacji ich istnienia jako bardzo realnych. Otwarte zakończenie tej części dawało mi nadzieję na jej kontynuację. Poszperałam w Internecie w poszukiwaniu kolejnego tytułu i znalazłam go na stronie autorki – Girl of Nightmares.
Zatem czekam na polską wersję walki Casa o miłość do martwej dziewczyny i honor ojca. O wartości, za którymi warto pójść nawet na drugą stronę życia.
A tutaj obejrzałam zwiastun amerykańskiego wydania książki. Najwierniej atmosferę powieści oddaje w nim muzyka.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Dla młodzieży
Tagi: książki w 2012
Dodaj komentarz