
Mówią mi Biuro.
Tak przedstawił się narrator już w prologu. Nie, to nie był człowiek, bo już w drugim zdaniu rozszyfrował nietypowe „imię” – to zdrobnienie od Biura Ludzi Zagubionych. Jego właścicielką została na mocy „dziedziczenia” lokalu dwudziestosześcioletnia Klara. Kiedyś kelnerka w byłej pierogarni, którą zamieniała na własny lokal. W kawiarnię pod nową nazwą. W pewnym sensie również odziedziczoną po poprzednim miejscu.
To jej Biuro oddawał czasami głos.
Ta naprzemienna relacja budowała miejsce wyjątkowe dla klubu bliskich osób zaginionych. Ludzi nierozumianych, pozostawionych samych sobie, mogących liczyć tylko na siebie, a teraz na klubowiczów im podobnych. To tutaj znajdywali zrozumienie: żona pragnąca odnaleźć martwego męża, dziewczyna tęskniąca za siostrą, współnarratorka szukająca nigdy niepoznanego brata, małżeństwo chcące odzyskać dziecko, a nawet tajemniczy niemowa Bruno, który milcząc, przemawiał.
Z czasem kawiarnia zamieniła się w punkt informacyjny.
Okazało się, że wielu szukających bliskich potraktowało nazwę dosłownie, a Klara, zakładając kawiarnię, miała przecież na myśli pomoc zbłąkanym turystom w Gdańsku w dotarciu do Neptuna i Motławy, a nie do ich domów i wnętrza.
Ta realna warstwa tej powieści obyczajowej tworzyła ramy jej fabuły.
Pod nią kryły się emocje i związane z nimi sekrety. Mrzonki, które niczym ogniki na bagnach zwodziły z drogi wytyczonej przez logiczny umysł. Każdy z bohaterów borykał się z jakąś stratą różnie pojmowaną i w odmienny sposób traktowaną. Nie każde zaginięcie było tożsame ze śmiercią. Nie każde również dotyczyło faktycznie zaginionych.
Zabrzmiało trochę enigmatycznie.
Taki też był zamiar autorki. Stworzyć opowieść o samotności przepełnionej smutkiem w szeroko pojętej żałobie po stracie. Jego ciężar czułam w tej opowieści dojmująco i dominująco. Potęgowanym pojawianiem się atrybutów do niego przynależnych – tajemnice, skomplikowane relacje, trauma z przeszłości, kot, cmentarz, groby, aromat kawy, ciepło wystroju wnętrza kawiarni, tarot, linia melodyczna słuchanej muzyki, czy spacery po gdańskich zaułkach miasta.
Razem budowały klimat nostalgii odczuwanej najsilniej w czas jesienny.
Tęsknoty za… No właśnie! Czy aby na pewno za zaginionymi? Autorka w opowieści pełnej magicznego realizmu pokazała, że każdy z nas był, a może jest lub będzie albo bywa zagubionym. Na długo lub krótko i tylko od nas zależy, czy na zawsze. Siłę można znaleźć w nadziei i w przyjaźni dających potrzebne wsparcie. To one świeciły nieustannie niczym jasne światełko w tej kojącej i ciepłej historii. Kończącej się katharsis wynikającym z zaskakującego zakończenia.
Bo smutek musi znaleźć ujście, a ta historia daje taką szansę.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Biuro Ludzi Zagubionych – Zuzanna Gajewska, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2025, 312 stron, literatura polska.
Autorka znana jest przede wszystkim z powieści kryminalnych.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Powieść społeczno-obyczajowa
Dodaj komentarz