
Żyjemy w epoce diagnozy. Moim zdaniem stajemy się ofiarami przesadnej medykalizacji i powinniśmy cofnąć się o parę kroków.
To śmiała teza w czasach, gdy rozwój medycyny i profilaktyka chorób, o którą tak walczono, nagle okazuje się wrogiem zdrowia. Autorka, a zarazem neurolożka z trzydziestoletnią praktyką zawodową, wysnuła ten wniosek z obserwacji trafiających do niej pacjentów. Osób młodych z wieloma zdiagnozowanymi i nie zawsze wyleczalnymi schorzeniami.
Ich gwałtowny wzrost w ostatnim ćwierćwieczu zaniepokoił ją i zastanowił.
Przyjrzała się temu zjawisku również poprzez literaturę naukową oraz rozmowy z ekspertami badającymi interesujący ją problem. Prośba wielu z nich o anonimowość podkreśliła ważność, ale i delikatną naturę zagadnienia w dyskursie publicznym.
O tabuizacji omawianego tematu wspomnę na końcu.
Autorka podzieliła ogrom zgromadzonego materiału na sześć rozdziałów. W każdym rozwijała dwa, główne wątki. W pierwszym przedstawiała konkretną chorobę poprzez jej diagnozę, czasami w ujęciu historycznym, a w drugim omawiała skorelowane z nią zagadnienie, jak: świadomość choroby, subiektywność diagnozowania, nadwykrywalność chorób, wiarygodność diagnozy, patologizacja norm, efekt nocebo, utrudnianie zdrowienia, mania testów genetycznych oraz etyczne aspekty diagnozowania dzieci, noworodków i płodów. Każdy temat ilustrowała konkretnymi przykładami historii chorób pacjentów, które służyły również do prześledzenia, w jaki sposób współczesna medycyna na nowo wytycza granicę między chorobą a zdrowiem i jaki ma to wpływ na życie każdego i każdej z nas. Wielość i zakres tych zagadnień zawartych w treści, zmuszały do przemyśleń. Do nowego, odmiennego spojrzenia na rolę lekarza, rozwój medycyny, a przede wszystkim na istotę diagnozy, która nie tylko pomaga, ale również może szkodzić, określając stany typowe dla poszczególnych etapów życia jako problem. Patologizując w pogoni za zdrowiem starzenie się organizmu, kłopoty ze snem, spadek libido, menopauzę, żałobę, smutek, zmartwienia czy cierpienie.
Przyczynom tego niekorzystnego kierunku rozwoju diagnostyki poświęciła szczególną uwagę.
Podkreśliła w tym procesie decydującą rolę rozwoju technologii, aktywistów, mediów społecznościowych, problemu z wykorzystaniem postępów nauki i techniki, nierealistycznego standardu szczęścia i wiele innych. Oprócz jednego.
Komercjalizacji diagnozowanych chorób.
Nastawienie na zysk korporacji farmaceutycznych. Aż się prosiło, aby napisać siódmy rozdział o medykalizacji chorób psychicznych dzieci i młodzieży, a przez to pojawiający się problem lekomanii i uzależnień od środków przeciwbólowych, którego pokłosiem stało się obecnie rozpowszechnienie fentanylu w USA, a który opisał Malcolm Gladwell w publikacji Odwet. Być może autorka nie chciała pójść o ten krok dalej w swoich rozważaniach. Już ta odważnie napisana treść burzyła dotychczasowe status quo współczesnej diagnostyki, pokazując konsekwencje obsesji na jej punkcie. Po dekadach nacisku na profilaktykę trudno będzie przyjąć medykom i stojącym za nimi koncernom farmaceutycznym wniosek autorki – Nie potrzebujemy diagnoz, po których będziemy fiksować się na tym, z czym sobie nie radzimy. Potrzebujemy aktywności, hobby, zainteresowań, więzi z ludźmi – wszystkiego, co przypomni nam, jak wiele możemy osiągnąć mimo rozmaitych ograniczeń.
I jej apel.
Zostawmy więc diagnozy dla ludzi, o których z całą pewnością możemy powiedzieć, że są chorzy, i uczmy się tolerować różnorodność, odmienność i wszelkie niedoskonałości, by zrozumieć jedno – diagnoza to dar, ale i przekleństwo.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Wiek diagnozy – Suzanne O’Sullivan, przełożył Jan Dzierzgowski, Wydawnictwo Znak Literanova, 2025, literatura brytyjska.
Wystąpienie autorki.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Popularnonaukowe
Dodaj komentarz