
Zwykła dziura – inaczej nie sposób opisać Copperfield z końca zeszłego stulecia.
Jednak to w tym miasteczku, gdzieś w USA, żył pięciopokoleniowy ród stolarzy Hartów. Założycieli i kontynuatorów dobrze prosperującego zakładu „Prace z drewnem”. To z tego miejsca pochodził tytułowy Jeffrey Waters, którego ojcami byli mężczyźni prowadzący rodzinny biznes z drewnem. I wreszcie to z tego więzienia tradycji uciekł jeden z nich – Jeremy Hart, zostając artystą. Geniuszem tworzenia drewnianych prac wywołujących emocjonalne stany omdlenia u odbiorców.
Ta logicznie rozwijająca się saga rodzinna okazała się jednak innowacją autorską w tej powieści postmodernistycznej.
Autor świadomie wybrał ten rodzaj opowieści, ponieważ jak żadna inna kwalifikowała się do zabawy, jaką zaproponował czytelnikowi. Jej konstrukcja zbudowana z miszmaszu różnych rodzajów tekstu począwszy od dziennika, pamiętnika, eseju, biografii, monologu, poprzez poezję, dramat, dialog na fragmentach audycji radiowej skończywszy, a podanej w narracji zewnętrznej lub pierwszoosobowej, tworzyła intertekstualny kalejdoskop. Jego pozorny chaos wywołujący wrażenie kakofonii głosów, spotęgowany achronologiczną, nielinearną i naprzemienną narracją różnorodnych bohaterów powieści w czasie obejmującym lata 1898-2022, tak naprawdę skupiał się wokół dwóch bardzo wyraźnych wątków.
Pierwszym był tytułowy Jeffrey Waters, który wzbudził światowy rozgłos. Jego losy, pochodzenie, popularność i dyskurs publiczny wokół niego, tworzyły atmosferę powieści z jednej strony realnej do bólu w zachowaniach ludzkich, a zarazem fantastycznej w niewytłumaczalnych, irracjonalnych faktach i zdarzeniach. Ta mieszanka wywołanych emocji, zbudowanych na ciekawości, skutecznie skupiała uwagę czytelnika, by pokazać słabość mass mediów i polityki, a przede wszystkim kondycji ludzkiej w zakresie społecznym, jak i jednostkowym, czyli człowieczej. Krytyka amerykańskiego społeczeństwa (i nie tylko!) zawarta w tym wątku wybrzmiewała w humorze, ironii i subtelnych żartach.
Drugi, równie ważny wątek, dotyczył wspomnianego wcześniej Jeremy’ego Harta.
Stolarza, a potem rzeźbiarza, który zniknął z Copperfield, stając się bohaterem transparentnym. Wielkim nieobecnym dla świata, świadomie kroczącym wybraną i niezależną Drogą Łagodnej Przezroczystości. W patriarchalnym systemie społecznym stał się pionierem emancypacji – syna uwalniającego się spod władzy ojcowskiej. Jednak obecnym nieobecnością w powieści, którego nieustannie tropiły media, a przede wszystkim jego autobiografka Priscilla Priessnitz. Jej wzmianki pełne faktów i dociekań niosły nadzieję na odkrycie tajemnicy życia Jeffreya Watersa.
A wszystko to zanurzone w zwykłej egzystencji amerykańskiego miasteczka.
Wypełnionego osobowościami i losami jego mieszkańców idealnie rezonującymi z wyobrażeniami polskich czytelników, zbudowanych na odbiorze szeroko pojętej amerykańskiej popkultury i polityki, którą pochłonęli niczym Amerykę w pigułce wraz z filmami, sztuką, literaturą i muzyką.
Miasteczka służącego niczym plansza do gry jednemu celowi – zabawie.
Ta wirtuozeria w konstruowaniu opowieści z przebogatych i brzemiennych w niesioną treść elementów jak: fabuła, rodzinna saga, narracja, neologizmy, wątki, bohaterowie o wyrazistych osobowościach i charakterach oraz humor, miała służyć tylko temu. Czerpaniu przyjemności z rozrywki, jaką niesie sztuka dla sztuki. Zachwytu dla bardziej formą niż przekazem. Podziwu dojrzałości techniki tworzenia i mniej ważnej istotności w niej treści. Chociaż ja wyłowiłam jedną uniwersalną myśl, którą łatwo było zgubić w natłoku „elementów barokowych”, a zawartą w podsumowującym pytaniu postawionym na końcu powieści – czy świadome istnienie jest darem, czy brzemieniem?
Tytułowy bohater bez właściwości ludzkich, a zarazem w ich posiadaniu, uosabiał człowieka poszukującego swojej tożsamości. Próbującego nieustannie od narodzin do śmierci odpowiedzieć na tysiące nurtujących go pytań egzystencjalnych o pochodzenie i cel istnienia. To powieść dla lubiących postmodernizm w literaturze, ale odświeżony przez autora kunsztownie wkomponowaną sagą rodzinną.
Niczym intarsja w blat STOŁU – i tutaj mrugam wymownie okiem do tych, którzy powieść już czytali.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Prawdziwa historia Jeffreya Watersa i jego ojców – Jul Łyskawa, Wydawnictwo Czarne, 2024, 520 stron, literatura polska.
Rozmowa z autorem powieści.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: powieść postmodernistyczna
Dodaj komentarz