
Jeśli czegoś byłam pewna, to tego, że byłyśmy z Isorą stworzone, żeby razem żyć i razem umrzeć.
Bezimienna narratorka i przyjaciółka Isory, nazywanej przez nią ni to ksywą, ni to wulgarnym określeniem, bo pisanym małą literą – „shit”, była w nią zapatrzona. Zazdrościła jej wszystkiego – wyglądu, pewności siebie, sympatii dorosłych i umiejętności rozmawiania z nimi, odwagi, charakteru pisma, kart z grami na game boya, a zwłaszcza miesiączki i owłosienia łonowego.
Wszystkiego oprócz babki.
Osieroconą przez rodziców Isorę wychowywała babka Chela prowadząca sklepik spożywczy, której nienawidziła zwłaszcza za serwowanie jej różnorodnych diet zapobiegających tyciu. Wnuczka nazywała ją z angielska dziwką – dobrze, bitch, już idę bitch, jasne, bitch, dziękuję, bitch, coś jeszcze, bitch? Zapobiegliwie przy tym tłumacząc jej, że oznacza ono „babcię”.
Dziesięciolatki były jak dwupak jogurtów.
Nierozłączne, zawsze razem i w pakiecie, lojalne sobie i spędzające ze sobą większość czasu. Pozornie przyjaźń ta była zbawienną relacją dla dziewczynek z różnych domów i o różnym charakterze. Jednak w miarę opowieści narratorki, okazującej się daleką od przyjętego przez dorosłych wzorca.
Autorka obnażyła ją, ukazując relacje między rówieśniczkami wprost.
Takimi, jakimi stworzyły je dziewczynki wchodzące w świat dorosłych bez ich opieki. Wręcz ukrywane przed nimi. W tym hermetycznym świecie było źle.
Ich toksyczna przyjaźń zmierzała ku katastrofie.
Isora, straumatyzowana samobójczą śmiercią matki, nie otrzymywała miłości zastępczej od babki stosującej przemoc wobec wnuczki. Opiekunka nie dostrzegała jej bulimii, kryzysu samobójczego i stanów depresyjnych. Jej bardzo zły stan psychiczny pogłębiało szybkie dojrzewanie płciowe i potrzeby seksualne zaspokajanie poprzez eksperymenty seksualne w poszukiwaniu tożsamości płciowej. Ich zabawy lalkami naśladujące zachowania przemocowe i seksualne dorosłych pomagały rozładować narastającą w nich frustrację, złość i agresję. Nudę rozpraszały ocieraniem się, jak nazywały masturbację kompulsywną. Również wzajemną, a także w miejscu publicznym. Seks stał się dla nich remedium na smutek. Wolne od konwenansów i tabu dorosłych tworzyły intymny związek, w którym były samowystarczalne w radzeniu sobie z problemami. Ich przyjaźń zamieniła się z czasem w zauroczenie, pożądanie i miłość.
Przynajmniej ze strony narratorki.
Isora rozchwiana emocjonalnie i psychicznie była nieprzewidywalna. Niestabilność jej zachowania i potrzeby przekraczania granic norm społecznych oraz naruszania tabu powodowały agresywne kłótnie z przyjaciółką, powodując u niej stany nagłego odstawienia, obnażające jej silne uzależnienie od Isory.
A wszystko to napisane językiem bez zahamowań.
Pełnym wulgaryzmów, przekleństw, naturalistycznych scen fizjologii ciała ludzkiego i seksualnych zachowań, opisanych językiem potocznym, kolokwialnym, bo tylko taki znały. W ich świecie standardowym. W narracji przechodzącej w emocjonalnych momentach w potok słów.
Strumień świadomości bez interpunkcji.
Jedynym świadkiem ich przyjaźni był „ośli brzuch”. Kłębowisko gęstych, ciemnych, niskich chmur tworzących czapę przesłaniającą słońce mieszkańcom miasteczka na Wyspach Kanaryjskich latem 2005 roku. Miejsca ubogiej społeczności ukazanej przez autorkę z czułością, ale i z obiektywnością obserwatora zaglądającego pod „ośli brzuch” ukrywającym nie tylko słońce.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącym z książki.
Ośli brzuch – Andrea Abreu, przełożyła Agata Ostrowska, Wydawnictwo ArtRage, 2022, 150 stron, literatura hiszpańska.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Powieść społeczno-obyczajowa
Dodaj komentarz