Idź do starej, opuszczonej, luterańskiej wsi, tam są domy, których nikt już nie chce… Idź do zapomnianej krainy.
Ela szukała tej zapomnianej krainy przez całe życie i znalazła ją po wielu latach w miejscu, gdzie groby bezimiennych dzieci, matek, ojców zapadają się z każdym rokiem coraz głębiej i głębiej. Za tym miejscem rozglądała przez całe dorosłe życie, poddając mu się wielokrotnie w całkowitej rezygnacji. Jednak to tu, wśród mebli po obcych ludziach, razem z Tomaszem jako jedyni mieszkańcy widmowej wsi w oczach żywych, schowana między opuszczonymi budynkami, łapała łączność ze swoim życiem. Tym zapomnianym z lat dzieciństwa.
Wegetując w bliskości resztek murów kościelnych i okalających go grobów, otaczających ją pól i lasów, doznawała jego największej głębi. Tylko w ten sposób mogła wrócić do krainy zapomnienia, opisując doświadczanie jej w noweli pod tym samym tytułem.
Egzystencja ta była jej świadomym wyborem.
Nie miała go następna bohaterka drugiej noweli Drewniany tulipan, wydanej pod wspólnym tytułem Zapomniane. Unieruchomiona w łóżku przez stwardnienie rozsiane była skazana na wegetację w bloku na trzecim piętrze. Osobą uzależnioną od opiekującą się nią matką, do której pisała listy. To one były źródłem informacji o przemyśleniach chorej. Niesystematyczne, pisane z długimi przerwami oddawały upływ czasu w trakcie choroby dziurawiony przez okresy nieświadomości. Jednak w momentach pojmowania otaczającego go świata ograniczonego do trzech ścian pokoju, bo tyle mogła dostrzec, oddawała epistolarnie swoje położenie w roli kolejnego przedmiotu w zajmowanym pomieszczeniu. Istniała obok łóżka, obrazu, telewizora, czerwonych bucików, podłogi i drewnianego tulipana. Bycie jednym z nich umożliwiało dostrzeżenie istoty życia.
Mentalne dotknięcie jego jądra, jestestwa, bytu, a przede wszystkim jego pierwotności, przez obie kobiety, łączyło je.
Nie miało znaczenia, w jaki sposób przejrzały. Ich los był tylko wskazówką okoliczności wspomagających ten proces dochodzenia do poczucia powierzchowności dotychczasowej obecności, dochodząc do jednego wniosku – tylko jedzenie, picie, zasypianie i wstawanie mają głębię.
Reszta to iluzja narzucona przez myślicieli czy decydentów.
Obie wykluczone właśnie przez takich ludzi poczuwających się do tworzenia norm w zachowaniu i postępowaniu, ustanawiania wartości wykluczających innych, formułowania jedynie słusznych myśli – dobrowolnie lub bezwolnie, posiadły dar widzenia i odczuwania bazy egzystencji, by z czasem resztę odrzucić jako niepotrzebny balast, zbędny dodatek, zalegający śmieć przykrywający toksyczną warstwą umysł jałowy. Umysł czysty i prosty, który nie potrzebuje zwiedzać muzeów, oglądać dzieł sztuki, obrazów, rzeźb, instalacji, bo wszystko, czego mu potrzeba to umieć zwiedzać lasek olszynowy, stare obory, zaśnieżone pola, opuszczone domy, ruiny budynków, nie potrzebując rozumienia.
O ten stan walczyła Ela, a druga kobieta otrzymała go w chorobie.
Czystą formę istnienia, poza którą jedna nie chciała osiągnąć już niczego, a druga nie mogła. Obie otrzymały doświadczenie istnienia w czystej postaci z dala od laminowanego świata w barokowej fikcji, który mieści się w pojękiwaniu, szuraniu kapciami, kaszleniu, smarkaniu, wydalaniu, prokreacji i w widocznym bezruchu, pod którym kryła się niedostrzegalna dynamika. Była niczym drewniany tulipan stojący na parapecie – prawie kwiat, ale bez głosu i możliwości przemieszczania się.
Pozostawała nadzieja.
Niosąca ze sobą zgodę na prosty los, który należało przyjąć w jego oryginalnym cyklu – narodziny, trwanie i śmierć. Na dokładnie taki porządek rzeczy – rozkład i zapomnienie.
Autor przypomniał o tym w bolesny sposób.
Budując dwa światy bohaterek – konfesyjnie wyszeptany i wypisany w listach, przywoływał kontrastowo szczytne idee, pożądane wartości i całą filozoficzną nadbudowę opisującą cel i sens życia, by zmusić do pochylenia się nad obiema kobietami i dostrzec całą destrukcję rzeczy materialnych i fizjologię człowieczego ciała prowadzących do rozkładu. Miłość mieszał z odorem ciała, piękno rzeczy z rozpadem, nadzieję z cierpieniem, głupotę z dobrocią, myśl Seneki z kością palca wskazującego.
Wydawałoby się, że to tekst zmuszający do pesymistycznego spojrzenia na życie.
Jednak wbrew pozorom czułam się w nim bardzo dobrze, bo wyznaczał środek ciężkości w rozedrganym współcześnie świecie. Spokój płynący z podsuwanych myśli pełnych trafnych spostrzeżeń zmieniających optykę postrzegania i rozumienia pojęć, napełniał przyjemnością doznawania inności, przypominania zapomnianego. Niczym powrót do dzieciństwa, w którym wszystko było takie proste i jasne, bo odbierane językiem doświadczania i emocji, a nie rozumu. Łagodnie i przyjaźnie sprowadzał do pierwotności odbioru otoczenia przez jałowy umysł, który myślał, ale nie wymyślał. Konsensualnie obnażał istnienie, odrzucając wszystko to, co narosło na nim, obciążając życie zbędnym balastem.
W jakiejś części było terapeutyczne, pozostawiając jedną wskazówkę – Idź i nie myśl, że masz obowiązek dopasowania się bądź rozumienia czegokolwiek.
Może w takim istnieniu kryje się szczęście, do którego dąży człowiek, tworząc martwe krainy iluzji ludzi ponoć żywych. A wystarczyłoby wrócić do krainy zapomnienia. Jest tylko jeden warunek.
Samemu zostać zapomnianym.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Zapomniane – Rafał Wojasiński, Państwowy Instytut Wydawniczy, 2025, 168 stron, seria Polska Proza Współczesna, literatura polska.
Spotkanie z autorem.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Powieść filozoficzna, Powieść psychologiczna
Dodaj komentarz