Proroctwo, wedle którego człowiek ma panować nad »wszelką ziemią, oraz nad wszelkim płazem, co pełza po ziemi«, wypełniło się. […] Ludzie dotychczas przekształcili ponad połowę niepokrytej lodem powierzchni ziemi.
Taką tezę postawiła amerykańska dziennikarka i publicystka w swoim reportażu ekologicznym. Przyjrzała się dokładnie tym zmianom, skupiając się głównie na regulacji naturalnych systemów wodnych oraz biotechnologii wprowadzającej bioróżnorodność organizmów. Odwiedziła kilka amerykańskich stanów, by zobaczyć z bliska tego efekty i porozmawiać podczas zbierania materiałów z inżynierami, geoinżynierami, biologami, mikrobiologami, aerologami i przedsiębiorcami komercyjnie oczyszczającymi atmosferę.
Nie podzieliła ich entuzjazmu.
Dostrzegła problemy w stosowaniu ich metod regulacji natury. Ich technooptymizm postrzegała jako technofatalizm. Wszystkie metody czy próby podejmowania ingerencji w naturę – bariery elektryczne, betonowe wały, imitacje środowisk naturalnych, sztuczne chmury – skutkowały nowymi problemami generującymi kolejne.
W swoich spostrzeżeniach poszła dalej.
Zauważyła, że człowiek z pozycji decydenta i opiekuna stał się w swoich działaniach toksycznie nadopiekuńczy, wprawiając w ruch mechanizm wymierania i specjacji, zapoczątkowując nową erę geologiczną nazwaną antropocentryzmem, o którym czytałam w Epoce człowieka Ewy Bińczyk Ta postawa dominanta przejawiała się w kuriozalnych działaniach, przedsięwzięciach i biologicznych interwencjach mających naprawić szkody wywołane przez wcześniejsze biologiczne interwencje, wbrew samoregulacyjnym zasadom natury, tworząc na przykład nową klasę zwierząt – gatunki zależne od ochrony. Człowiek tym samym zaczął wchodzić w rolę Boga, którą Paul Kingsnorth, angielski pisarz i aktywista, ujął to następująco: »Jesteśmy jak bogowie, ale nie udało nam się w tym stać wystarczająco dobrymi. Jesteśmy Lokim zabijającym dla zabawy to, co piękne. Jesteśmy Saturnem pożerającym własne dzieci«. Ludzkość zapomniała o starożytnej myśli – Choćbyś naturę przegnał widłami, ona i tak powróci – napisał Horacy w 20 roku p.n.e. – i nim się spostrzeżesz, przekuje twą wzgardę w swój triumf. Dodać należy, że niekonieczne sprzyjający człowiekowi.
Autorka stworzyła reportaż o ludziach próbujących rozwiązać problemy wywołane przez ludzi starających się rozwiązać problemy.
O łańcuchu działań naprawczych bez końca. Jednak o ile naukowcy próbuj interweniować poprzez ewolucję wspomagania, nadpisywarkę genów czy kopanie rowów, aby zasypać w nich drzewa, a przedsiębiorcy komercyjni poprzez możliwość pochowania śladu węglowego, dając nadzieję na spowolnienie degradacji środowiska i tak bardzo potrzebny czas, o tyle większy niepokój budzili politycy. Naukowcy mogą tylko rekomendować działania, wprowadzanie ich w życie zależy od decyzji politycznych.
Ta myśl wybrzmiała pesymistycznie.
Autorka wprost podsumowuje zebrany materiał poparty przypisami i bibliografią załącznikową – Powiedzmy sobie jednak szczerze, niewiele wskazuje na to, aby tak się stało. Może dlatego reportaż zakończyła sarkastyczną myślą – w tym bezprecedensowym świecie będzie panował bezprecedensowy klimat.
Cokolwiek miałoby to znaczyć, brzmi groźnie.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Pod białym niebem: natura przyszłości – Elizabeth Kolbert, przełożył Jakub Jedliński, Wydawnictwo Filtry, 2022, 288 stron, literatura amerykańska.
Wywiad z autorką.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fakty reportaż wywiad, Popularnonaukowe
Dodaj komentarz