Światłość jest miejscem, a mrok jest innym miejscem. Gdzie chcesz pójść, Lucio?
To pytanie, które było przekorną polemiką autorki z podejściem wobec istoty mroku i światła walijskiego poety Thomasa Dylana, a skierowane do jednej z bohaterek, można było odnieść do czytelnika. Do odbiorcy tego zbiorku opowiadań, który właściwie nie miał wyboru. Jeśli przeczytał pierwszą, tytułową opowieść, musiał pójść tam, dokąd wskazywała autorka swoją sugestywną, plastyczną, niemalże poetycką narracją.
Do kolejnych siedmiu miejsc-historii z pogranicza horroru i fantastyki. Do strefy, w której cisza odgrywała rolę pauzy na wybrzmienie słów i zrozumienie ich przesłania. To świadomy zabieg autorki, by uwypuklić skomplikowane relacje międzyludzkie w ich splecionych lub splatających się losach oraz wskazać źródło ich patologicznego charakteru. Przyczynę zdeformowanych zależności przede wszystkim w rodzinie między rodzicami a dziećmi lub nastolatkami. Na ich bazie budujące dwa, odrębne światy społeczne – wykluczających i zniewalających rodziców oraz wykluczonych i zniewolonych dzieci. Pierwsi symbolizowali skostniałe status quo uformowane przez normy społeczne, dziedzictwo wartości i tradycję, a drudzy dziecięce, niewinne, czyste spojrzenie milczących obserwatorów bez prawa głosu lub buntowników przeciwko udręce, niemożności rozwoju i stwarzania siebie, a tym samym żywienia nadziei na zmianę kierunku rozwoju przyszłości bezdyskusyjnie i bezkompromisowo wyznaczanego przez dorosłych.
Dynamika i charakter tych interakcji wytyczały kierunek rozwoju poszczególnych historii.
W ich tle autorka subtelnie kreśliła przyczyny ich zaistnienia. Społeczne uwarunkowania wpływające na zmianę, przemianę, transformację, wybory i decyzje bohaterów, a te z kolei generujące konflikty międzypokoleniowe – ubóstwo, ostracyzm, wykluczenie, przymus dziedziczenia czy zmiany klimatyczne. Jednostkę i rodzinę autorka wplotła w niepodzielny i nierozerwalny system społeczny, w którym siłą zmieniającą ich fluktuację, układ, postać i charakter uczyniła władzę. Rodziców wobec dzieci, społeczeństwa wobec rodziny czy natury wobec człowieka, a może odwrotnie. Może to natura wytacza swoje ścieżki, ale to człowiek je kształtuje?
Autorka nie umiejscowiła akcji w konkretnym czasie i obszarze geograficznym.
Ten uniwersalizm i ponadczasowość czyniły opowiadania miejscami dla każdego człowieka. Ich mrok nakazywał ich unikać, a nawet nie zauważać, ale autorka pięknie namawiała, by wejść w opowiadanie, czyniąc je symbolicznym miejscem umysłu, psychiki albo duszy człowieczej. Archetypową jaskinią, w której można przejrzeć się niczym w lustrze i zobaczyć dotychczas ukrywane i spychane w podświadomość stany, pragnienia i potrzeby. Emocje i skłonności, które w miarę czytania wychylały się z pęknięć gładkiego obrazu samego siebie. To właściwie tylko przez te rysy można było ujrzeć więcej, niż było widoczne dotychczas. Pozornie niebezpieczną niewiadomą wzbudzającą lęk, który przezwyciężony pozwalał ostatecznie na ujrzenie światła i blasku. Swoistego płomyka nadziei dla bohaterów opowiadań, a w przenośni dla ludzkości.
Dla każdego z nas.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Mrok jest miejscem – Ariadna Castellarnau, przełożyła Justyna Sterna, Wydawnictwo Bo.wiem, 2024, 160 stron, Seria z Żurawiem, literatura katalońska.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fantastyka, Filozofia, Horror groza makabreska, Powieść psychologiczna
Dodaj komentarz